Prezent dla górników z okazji „Barbórki”
50 lat temu w Jastrzębiu-Zdroju hucznie świętowano „Barbórkę”. Pamiątkę po tamtym wydarzeniu możemy oglądać również dzisiaj. Jest to budynek dawnego górniczego domu kultury, znajdujący się przy rondzie Zdrojowym. Chyba wówczas, pół wieku temu nikt nie przypuszczał, że w miejscu tym pojawi się market spożywczy, a po kinie nie będzie ani śladu.
Na jaki prezent mogli liczyć górnicy z okazji ich święta „Barbórki” pół wieku temu? Tradycyjnie były odznaczenia, gratulacje władz, awanse na stopnie górnicze, ale pojawił się prezent jedyny w swoim rodzaju. Wybudowano dość oryginalny i nowoczesny budynek górniczego centrum kultury.
Był 4 grudnia 1974 roku. Ta „Barbórka” dla górników z kopalni „Jastrzębie” była wyjątkowa. Odbywała się w nowo oddanym Zakładowym Domu Kultury KWK „Jastrzębie”. Na uroczystą akademię przyjechali lokalni notable partyjni i kierownictwo zakładu. Górnicza feta odbyła się w miejscu, gdzie pierwotnie planowano budowę kościoła. Jednak, jak to w komunizmie, władza robiła wszystko i zrobiła, żeby nie modlić się w tym miejscu. Ówczesna prasa pisała, że to budynek na wskroś funkcjonalny powstały z myślą o wszystkich mieszkańcach Jastrzębia-Zdroju.
Zakładowy Dom Kultury KWK „Jastrzębie” wyposażony był w salę kinową oraz scenę teatralną. Przejął na siebie ważne zadanie animowania kultury w mieście. To właśnie tam odbywały się głośne koncerty, spektakle i seanse.
Kino, teatr i muzyka
Pierwszym kierownikiem ZDK (Zakładowego Domu Kultury) był Jarosław Hibner. To właśnie dzięki niemu nawiązano kontakty z teatrami z Katowic, Opola, Łodzi, Poznania i Wrocławia. Szacuje się, że tylko w ciągu pierwszych trzech lat spektakle teatralne obejrzało ok. 60 tys. widzów. Na scenie występowały też gwiazdy muzyki rozrywkowej: Andrzej Rosiewicz czy Budka Suflera. Można było usłyszeć również muzykę poważną w wykonaniu filharmoników z Zabrza i Rybnika. W tym miejscu znalazła swoje miejsce górnicza orkiestra dęta pod batutą Stanisława Śmietany.
Górnicy to ludzie wielu pasji i zainteresowań. Działali w wielu klubach i kołach o różnorodnej tematyce. Warto wymienić, chociażby Dyskusyjny Klub Filmowy „Iluzjon”, ale też zespoły wokalne, instrumentalne, plastyczne, teatralne i literackie. Być może któryś z czytelników pamięta atrakcję tego miejsca, jaką były akwaria z rybami egzotycznymi.
Ci z mieszkańców Jastrzębia, którzy mają w swoich biografiach życie na przełomie XX/XXI wieku z pewnością niejeden raz bywali w kinie „Panorama”. Była to całkiem niemała sala, bo znajdowało się w niej 400 miejsc.
Kulturę zastąpił… sklep spożywczy
Niestety, wraz z przeobrażeniami politycznymi, upadkiem komunizmu w Polsce, Jastrzębska Spółka Węglowa nie była zainteresowana prowadzeniem tego typu obiektu. W 1996 r. zlikwidowano Górnicze Centrum Kultury. Wprawdzie sprzeciw mieszkańców i władz samorządowych doprowadził do reaktywacji kina „Panorama”, ale nie na długo. Jastrzębska Agencja Turystyczna, która administrowała budynkiem, zdecydowała o sprzedaży go w 2009 roku. Nowy właściciel, wykorzystując atrakcyjne położenie obiektu, zdecydował o otwarciu w nim marketu spożywczego. Wielu mieszkańców do dzisiaj zadaje sobie pytanie, dlaczego ówczesne władze samorządowe nie były zainteresowane przejęciem obiektu. Wówczas, jak i zresztą dzisiaj miasto nie posiada własnej siedziby Miejskiego Ośrodka Kultury. Budynek GCK stanowił ogromny potencjał, niestety niewykorzystany i zmarnowany.
"budynek górniczego centrum kultury"
To nazwa wlasna, piszemy duzymi literami, nauczycielko z bozel laski.
"znajdowało się w niej 400 miejsc"
Nieprawda, 378.
J
sprzedane , jak wszystkie ważne wręcz strategiczne tereny w Jastrzębiu. Mógł to przejąć MOK ale po co własne kino, teatr cokolwiek skoro można płacić za wynajem Kina Centrum.
Mógł prezydent Janecki kupić budynek, ale spaprał sprawę. Brawo dla niego!
Dotacje do górnictwa będą nas kosztować 9 mld zł tylko w przyszłym roku - byleby nie za długo żyli - wykończy nas po prostu to całe rylstwo
Szczęść Boże górnikom! Niech żyje górniczy stan.
I bardzo dobrze że " jak to w komunizmie, władza robiła wszystko i zrobiła, żeby nie modlić się w tym miejscu" przynajmniej był z tego jakiś pożytek w tych szarych dniach za czasów PRL-u i w soboty można było obejrzeć, oczywiście stojąc godzinami w kolejakch za biletem, nigdzie niedostępne do oglądania światowe hity kinowe.