Wieloletni prezes Rafametu przerywa milczenie. Mówi, że sytuacja spółki jest coraz gorsza przez "kolesiostwo" i "desant z Bytomia"
Pogarsza się sytuacja Rafametu, który przez dziesięciolecia był jedną z wizytówek przemysłu Ziemi Raciborskiej. Obecnie banki wstrzymują współpracę ze spółką z Kuźni Raciborskiej, a sąd na dniach ogłosi otwarcie postępowania sanacyjnego. Podobny proces rozpoczął się kilka lat temu w Rafako. Dziś firma znajduje się w stanie upadłości. Czy Rafamet ze swoją ponad 400-osobową załogą czeka podobny los? Longin Wons, były prezes Rafametu, zainteresował tą sprawą naszych posłów - Gabrielę Lenartowicz oraz Pawła Jabłońskiego. W wywiadzie dla Nowin maluje ponury obraz spółki, od której, według niego, odwrócił się państwowy właściciel, a nowa ekipa ma jego zdaniem popełniać błąd za błędem.
- W Rafako czekali na państwowego inwestora jak na wybawienie, a pan mówi, że państwowy właściciel może być czymś zgoła przeciwnym.
- Państwowe giganty produkcyjne to najczęściej firmy ustabilizowane finansowo (choć nie zawsze), a decyzje inwestycyjne czy zarządcze podejmowane są z odpowiednim wyprzedzeniem czasowym, tzn. wrażliwość takich firm na brak decyzji “dzisiaj” jest mała czy minimalna. Inaczej jest z firmami 250 - 500-osobowymi. Staranność w zakresie utrzymywania płynności finansowej jest zdecydowanie trudniejsza. Odpowiadając wprost na pana pytanie, muszę powiedzieć, że prywatny inwestor dla firmy z Kuźni Raciborskiej byłby lepszy. Chyba że państwowy właściciel potrafiłby znaleźć instrumentarium do nadzorowania takich spółek oraz ich wspierania, a nie ograniczania kolejnymi restrykcyjnymi regulacjami prawnymi.
- Czy ma pan wiedzę, co - poza pogorszeniem finansów - dzieje się teraz w Rafamecie?
- Wyobraźmy sobie, że Rafamet to samolot. Nie jest to Boeing 787 (Dreamliner), więc wszystkie turbulencje i burze są dla tej firmy pewnego rodzaju trudnościami. Jednak Rafamet to nie samolot tanich linii, gdyż ta firma lata wysoko i daleko (Korea, Singapur, Chiny, Indie, Kazachstan, Izrael, Turcja, Maroko, Niemcy, Francja, Brazylia - żeby wymienić kraje, z którymi obecnie współpracuje). Kryzysy i huragany lat 2021-2022 udało się ominąć. Nagle w czerwcu 2024 roku ktoś naciska katapultę i pierwszy pilot zostaje zrzucony i to bez żadnych spadochronów. Pojawia się w tym samolocie nowy pierwszy pilot. I co się dzieje? Samolot leci jeszcze na autopilocie kilka miesięcy. Nowy pilot ze swoją ekipą naciska jakieś guziki czy dźwignie, chce eksperymentować w samolocie, którego nie zna. Niewiele to wszystko daje. Samolot traci paliwo zbyt szybko – paliwem są nowe kontrakty. Firma traci oddanych pracowników, którzy nie rozumieją i nie akceptują faktu pojawienia się w klasie biznes nowej ekipy, nazwanej już "desantem z Bytomia”.
- Desantem z Bytomia?
- Mówię o nowym prezesie i jego ekipie. Utworzono 7 wysokopłatnych etatów.
- Pomówimy o tym później. Na razie jesteśmy w samolocie.
- Samolot leci, ale wkrótce trzeba będzie wylądować. Jednak nie na dobrze przygotowanym pasie do tego rodzaju operacji, ale pobocznym pasie awaryjnym, z którego za chwilę trzeba będzie szybko wystartować, uzupełniając wcześniej paliwo. W przeciwnym wypadku czeka taki samolot hangar i czekanie na nieokreśloną, niepewną przyszłość. Najgorsze jest to, że trudno mi sobie wyobrazić, żeby z tą nową ekipą było to możliwe.
- Mocne słowa.
- Mógłbym użyć jeszcze mocniejszych, bo obecna sytuacja nie jest zdrowa. Proszę sobie wyobrazić na przykład posiedzenie nowej rady nadzorczej Rafametu. Bierze w nim udział siedmiu członków rady nadzorczej (w tym czterech prawników), no i jest też prezes. Tylko że oni wszyscy są obcy w tej branży. Nikt nie zna specyfiki tej firmy. Są po prostu nowi. O czym mogą rozmawiać? Zaproszą dyrektora zarządzającego, ale on też jest nowy. Powinien (no musi!) w takiej sytuacji być fachowcem, ale on z rozbrajającą szczerością powiedział na pierwszym spotkaniu z kierownictwem firmy, że takich obrabiarek, jak produkuje Rafamet, nigdy w życiu wcześniej nie widział.
- Były prezes stracił stanowisko i żali się w mediach. Nie boi się pan, że może zostać tak odebrany?
- Rafamet to całe moje zawodowe życie. Spotkałem się z nowym prezesem w dniu jego powołania na to stanowisko i szczerze powiedziałem mu, że chciałbym, aby pokochał Rafamet tak jak ja. Ten, kto mnie zna, ten wie, że nie ma we mnie złości z powodu zmiany na stanowisku prezesa, chociaż forma tej zmiany była beznadziejna. Jestem ogromnym legalistą. Gdy dowiedziałem się, że ARP ma nowy pomysł na Rafamet, o czym poinformowano menedżerów firmy w dniu mojego odwołania oraz zakomunikowano to w prasie, to było dla mnie oczywiste, że chce to realizować ze swoją nową ekipą.
- Jakie były te nowe plany?
- Cały szkopuł polega na tym, że nie było, jak się obecnie okazuje, żadnych planów ani stabilizacyjnych, ani strategiczno-rozwojowych. Czyli jak zawsze zmiana dla zmiany. Wiem, że nowy zarząd odrzucił mój pomysł poszerzenia asortymentu produktowego o frezarki bramowe i chciał wdrożyć swój pomysł świadczenia usług naprawy zestawów kołowych. Rafamet takich usług nie potrafiłby efektywnie świadczyć. Na szczęście szybko się z tego wycofano, ponosząc jednak koszty tego pomysłu.
- Wygląda na to, że realia okazały się trudniejsze niż przewidywano.
- Konfrontacja z prawdziwym życiem biznesowym w Rafamecie okazała się bolesna. Zaczęły się zwolnienia i to w działach technologiczno-konstrukcyjnych. Cała kadra dyrektorska została zdegradowana. Słyszałem o zastraszaniu pracowników. Jak można było zwolnić osobę głuchoniemą, która wykonywała swoje obowiązki i za zatrudnienie której, spółka realizowała ulgę PFRON? Katastrofa.
Jest tego więcej. W firmie obrabiarkowej tj. w firmie inżynieryjnej, nastąpiło podporządkowanie twórców wyrobów prototypowych ich wykonawcom. To po prostu źle brzmi. To jest cios w serce Rafametu. Kolejna decyzja – to decyzja o przeniesieniu całego biura handlowego do Katowic (mam nadzieję, że po moich pismach do Rady Nadzorczej ta decyzja zostanie cofnięta). Wykształciliśmy, jako firma, handlowców mieszkających w okolicach Kuźni Raciborskiej, Raciborza czy Kędzierzyna. Są to pracownicy doskonale przygotowani do tej specyficznej pracy, znają obrabiarki, ich budowę i zasady pracy, znają języki obce w specyficznej, niszowej nomenklaturze. I nagle się mówi, że biuro handlowe będzie w Katowicach. Po co? Dla wygody prezesa, który chce mieć drugie biuro zarządu bliżej Bytomia? To może siedzibę spółki przeniesiemy do Katowic również. Będzie bliżej.
- A co z tym "desantem z Bytomia", o którym pan wspomniał wcześniej?
- Z Bytomia jest nowy prezes, który sprowadził stamtąd i okolic współpracowników. Utworzył dla nich nowe etaty. To jest ogromny koszt dla spółki. Proszę sobie wyobrazić, że pięć osób wykonuje pracę, którą ja wcześniej wykonywałem sam. Prezes, dyrektor zarządzający, szef kontrolingu, dyrektor finansowy, specjalista ds. strategii i środków europejskich, szef bezpieczeństwa, dodatkowy prawnik – to są miliony w skali roku. To jest kompletne nieporozumienie. Do tego, po czerwcu 2024 roku, w firmie jest 7-osobowa rada nadzorcza, a zawsze była to rada 5-osobowa. To ewidentne "kolesiostwo".
- Jak w takim razie patrzy pan na zapowiedzi ratowania Rafako przez ARP?
- Cieszyłbym się, gdyby to się ziściło. W Raciborzu z niepokojem obserwujemy to, co dzieje się z firmą oraz jej 750-osobową załogą. W działaniach ratowania Rafako m.in. przez Agencję Rozwoju Przemysłu widzę szansę na uratowanie również Rafametu.
- Dlaczego?
- Bo trudno byłoby zrozumieć, dlaczego ARP chce pomóc spółce, w której nie ma żadnych udziałów, a nie chce pomóc spółce, w której ma 93% procent akcji. Mam nadzieję, że nastąpi zmiana podejścia do Rafametu ze strony ARP. Obiektywnie muszę stwierdzić, że chyba i nowy zarząd Rafametu nie rozumie, dlaczego nie ma współpracy pomiędzy spółką a ARP? Co takiego się stało? Z tych powodów oraz z tych wymienionych wcześniej napisałem w listopadzie ubiegłego roku pismo do Prezesa Zarządu ARP S.A., pana Michała Dąbrowskiego. Skierowałem je również do naszych raciborskich polityków, tj. pani Gabrieli Lenartowicz oraz pana Pawła Jabłońskiego - posłów na Sejm RP. I nie obchodzi mnie, że są z różnych opcji politycznych. Dla mnie ważny jest Rafamet. Analizując wydarzenia w Rafamecie, których jesteśmy świadkami, zadaję sobie pytanie, czy to, co się dzieje, to jedynie seria błędów zarządczych, czy też wręcz jest to działanie nakierowane na osłabienie firmy?
- Jaki miałby być tego cel?
- W piśmie do Prezesa ARP i polityków Ziemi Raciborskiej napisałem, że jeśli ziszczą się pewne okoliczności proceduralno-prawne w odniesieniu do RAFAMET S.A., to powiadomię odpowiednie organy naszego państwa. I może w tej chwili na tym zakończmy, z moją deklaracją, że chcę upublicznić pisma skierowane przeze mnie do Prezesa Zarządu oraz członków Rady Nadzorczej RAFAMET S.A. Dla osób zainteresowanych będzie to lektura pouczająca, ale i przerażająca zarazem.
Wywiad przeprowadził Wojciech Żołneczko
I dlatego nie zagłosuję ani na Trzaskowskiego ani Nawrockiego bo obie partie pokazują że nie chodzi tu o dobro ojczyzny tylko kasę.
To są tzw. kolesie partyjnaki, jest takie przysłowie na układy nie da rady.
Fajnie że jeszcze komuś zależy na tej firmie, sam nie wierzę w tych prawników w tej Radzie -a miałem sporo do czynienia z tym środowiskiem.
Miejmy nadzieję, że może jacyś dobrzy politycy zainteresują się tą firmą.
Szkoda kolejnej firmy z tradycją. Miejsce pracy niejednokrotnie pokoleń. Niestety ta firma upada już od lat. Wiele spraw załatwia się w myśl zasady: "Jakoś to będzie, w końcu tyle lat się to kręci". Brakuje sprawnego systemu zarządzania i planowania. I to dosłownie na każdym etapie. Przykład: Ludzie odchodzą na emerytury czy też się zwalniają i w żaden sposób nie są zastępowani. A edukacja pracownika Rafametu to nie jest tygodniowe szkolenie. Doświadczanie zdobywa się latami. Tak wygląda powolna śmierć tej firmy. Mimo wszystko życzę powodzenia.
Komentarz został usunięty ponieważ nie jest związany z tematem
Raczej wiedzą co robią. Przysłali desant żeby położyć ten zakład.
Bo tak ma być - zamykamy zakład, bo się nie opłaca, sprzedajemy Hansowi za symboliczne jedno ojro i patrzymy jak nagle z upadłego przedsiębiorstwa robi się kura znosząca złote jaja.
A gdzie wasz bozyszcze donaldo tuskos krol dobrobytu,przed wyborami tak wam obiecywał ze was nie zostawi a wy mu uwierzyliscie hahaha,trzeba było myslec
A w każdym razie taką mam nadzieję…
Może ktoś podeśle Donaldowi ten artykuł bo on chyba nie wie co się w tych mniejszych państwowych spółkach wyrabia.
Uśmiechnięta Polska Donalda Tuska na pełnej.
PO wróciło ze swoimi "fachowcami" i "ekspertami"...
Rafamet ma Pana Longina. Rafako miało Ś.P. Pana Wiesława. Fachowców od zarządzania, branżystów z krwi i kości za którymi załoga poszłaby "w ogień". Obydwu "podziękowano" bo "nie nasi". RFK już nie istnieje. Rafamet w postępowaniu sanacyjnym.
Niestety, przypuszczam, że obecne władze Spółki będą rozgrywać temat politycznie, tak samo jak Stańczyk ze swoją świtą na Łąkowej. Bo to są politycy i ich nominaci. O mechanice w jednym przypadku czy termodynamice w drugim bladego pojęcia nie mają. Ktoś powie, że na tych stanowiskach "nie muszą". Częściowo to racja, ale zastąpienie przez nich w firmie osób funkcyjnych "spadochroniarzami - organizacyjnymi i technicznymi impetentami" to najlepsza droga do katastrofy".
Pilnujcie ich Państwo, bo wygląda na to że orkiestra przestaje grać a lecicie już na oparach.
Bóg z Wami.
Szacun,Panie Longin . Widać, że KTOŚ świadomie działa na niekorzyść Rafametu. I Pan był dla nich przeszkodą .
Życzę powodzenia w tej nierównej walce.
Panie Longinie,
Prosze o przeslanie swojego adresu email badz jakiegokolwiek namiaru na siebie.
Pozdrawiam
Panie Longinie proszę o założenie konta na LinkedIn żeby móc się skontaktować. Pozdrawiam