Słone szambo czy rzeczywista pomoc? Mieszkańcy Kuźni Raciborskiej domagają się przywrócenia pierwotnej koncepcji budowy zbiornika Kotlarnia. "Nie interesują nas rozwiązania doraźne"
Temat zbiornika Kotlarnia powrócił podczas spotkania w Miejskim Ośrodku Kultury, Sportu i Rekreacji w Kuźni Raciborskiej, które dotyczyło działań przeciwpowodziowych po wrześniowej powodzi. Mieszkańcy ponownie poruszyli tę kwestię w korespondencji do naszej redakcji, wyraźnie podkreślając, że oczekują konkretnych rozwiązań, które zapewnią im bezpieczeństwo. – Nie interesują nas rozwiązania doraźne – zaznaczyli. Podczas spotkania padły również słowa, że po usłyszanych odpowiedziach czują się bardziej zagrożeni niż przed nim.

Nawet niewielkie przelanie mogłoby osłabić tamę
Spośród zgromadzonych gości głos zabrał m.in. Wojciech Szutko, główny inżynier ds. wytwarzania Elektrowni Rybnik, którego obecność miała szczególne znaczenie dla mieszkańców w kontekście zagrożenia, jakie może nieść zbiornik Rybnicki. Wyjaśnił, że zbiornik ten jest technologicznym obiektem, podlegającym regulacjom Wód Polskich oraz innych instytucji. Jak zaznaczył, zbiornik przyjął falę powodziową, co zapobiegło zagrożeniu dla mieszkańców gminy Kuźnia Raciborska. W odpowiedzi na sytuację podjęto działania zapobiegawcze, w tym decyzję o obniżeniu poziomu wody. Zrzut wody rozpoczął się już 13 września, przed pierwszymi przyborami rzek Rudy i Nacyny, głównych dopływów. W szczytowym momencie do Rudy zrzucano około 25 m³/s, podczas gdy dopływ wód wynosił 50-55 m³/s. Dodatkowo teren zlewni zbiornika, obejmujący mniejsze cieki wodne, dostarczył kolejne 5 m³/s wody.
Ważnym punktem, który podkreślił przedstawiciel elektrowni, była konstrukcja tamy, która jest tamą ziemną. W obliczu ryzyka przekroczenia dopuszczalnego poziomu wody w zbiorniku konieczne było ciągłe regulowanie przepływu, aby uniknąć jej przelewania. – Każde drobne przebranie tamy mogłoby prowadzić do degradacji, bo tama jest ziemna – zaznaczył. Na szczęście udało się uniknąć poważnych trudności, jednak dla przedstawiciela elektrowni sytuacja była dojmująca, szczególnie gdy po intensywnych opadach deszczu woda w zbiorniku wciąż rosła, ponieważ woda z rzek ciągle spływała, a na niebie zaczęło się pojawiać słońce.
Padło słowo klucz: zbiornik Kotlarnia
Z sali padały także pytania. Paweł Macha, były burmistrz Kuźni Raciborskiej, zwrócił się do wicewojewody Michała Kopańskiego. Podkreślił, że przez 10 lat zajmował się sprawami przeciwpowodziowymi i dbał o bezpieczeństwo mieszkańców. Zaznaczył, że przyszli oni na spotkanie, by usłyszeć, jakie działania planują decydenci, aby uniknąć powtórki wrześniowego zagrożenia. Nawiązał do zbiornika Kotlarnia, który miał chronić gminę, ale z jego budowy ostatecznie zrezygnowano.
Kopański poprosił Machę o kontakt, wyjaśniając, że chce zapoznać się z tematem, i zapewnił, że odpowie na jego pytanie. Wspomniał również o Marcinie Kierwińskim, pełnomocniku rządu ds. usuwania skutków powodzi. Macha wyraził zadowolenie z możliwości nawiązania kontaktu, ale zaznaczył, że zbiornik w Kotlarni został wykreślony z planów realizacji. – Został po prostu usunięty, stąd frustracja mieszkańców, którzy liczyli na kompleksowe rozwiązanie sytuacji kryzysowej – powiedział Macha.
To nie pierwszy raz, kiedy były burmistrz publicznie nawiązuje do tej inwestycji. Niedługo po ogłoszeniu przez Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej w Gliwicach, że budowa zbiornika przeciwpowodziowego Kotlarnia na rzece Bierawce nie dojdzie do skutku, Macha zabrał głos. W komunikacie RZGW stwierdzono, że „zadanie to nie znajduje się w aktualizowanym Programie Planowanych Inwestycji w gospodarce wodnej PGW Wody Polskie”, wskazując na wysokie koszty oraz problemy prawne i środowiskowe, o których wcześniej nie informowano. Macha stanowczo skrytykował tę decyzję, nazywając ją „głupotą, sabotażem albo jednym i drugim”. Według niego, państwo polskie rezygnuje z inwestycji w podstawowe potrzeby obywateli, „odwracając piramidę Maslowa do góry nogami”.
Macha apeluje do Lenartowicz o mówienie prawdy, a posłanka odsyła go do dokumentów
Podczas spotkania w ośrodku kultury temat zbiornika był wielokrotnie poruszany. Z sali padały głosy, że mieszkańcy traktują go jako gwarancję bezpieczeństwa. Posłanka Gabriela Lenartowicz odnosiła się do tej kwestii, wskazując, że jest to temat dla Wód Polskich. Mówiła, że studium wykonalności zlecone przez Wody Polskie wykazało, że zbiornik w Kotlarni w zaplanowanej formie oszacowano na kwotę 370 mln zł. Jak podkreślała, studium stwierdziło, że zbiornik nie spełnia cech przeciwpowodziowych i nie ma podstaw prawnych do jego budowy. Wykonanie zbiornika, jak zaznaczyła, w zasadzie stanowiłoby jedynie realizację obowiązku kopalni w zakresie rekultywacji na cele mokre, a na jego budowę zapłaciliby mieszkańcy jako podatnicy.
Posłanka zaznaczyła, że oprócz braku cech przeciwpowodziowych, zbiornik wiązałby się także z problemami środowiskowymi. Podkreśliła, że dopóki nie zostaną odsolone wody kopalniane, wykonanie zbiornika skutkowałoby stworzeniem „słonego szamba”. – Zasolone wody byłyby odprowadzane do tego zbiornika – dodała Lenartowicz.
Paweł Macha ubolewał, że z posłanką dotąd najczęściej dyskutował tylko na łamach mediów. – Bo pani nigdy nie dała się zaprosić do rozmowy – stwierdził. Zwrócił się do Gabrieli Lenartowicz w mocnych słowach: „Niech pani nie wprowadza ludzi w błąd”. Mówił, że plany zarządzania ryzykiem kryzysowym i studium wykonalności zostały już skonsultowane. – Przecież wszystkie strony, instytucje państwowe i my, wypowiedzieliśmy się w tej sprawie, a teraz to nie jest realizowane – powiedział do Lenartowicz, zaznaczając, że nie zaznajomiła się dobrze z tematem. Jego zdaniem, obecne decyzje mają katastrofalny wpływ. Dyskusję starała się tonować Sabina Chroboczek-Wierzchowska, mówiąc, że celem rozmowy jest wspólne zaradzenie problemom. Lenartowicz odpowiedziała, że w przeciwieństwie do Machy, ona cytuje dokumenty i decyzje. – To nie są moje opinie, przedstawiam je zgodnie z najlepszą wiarą i prawdą. Jeśli ma pan inne zdanie, proszę zwrócić się do autorów tych dokumentów – mówiła. Po tych słowach Macha opuścił salę.
Czytaj dalej na stronie 3 >>>
Ludzie

Poseł na Sejm RP

Radna Miejska Kuźni Raciborskiej

Były burmistrz Kuźni Raciborskiej.

Mgr inż. Robert Pabian były nadeśniczy w Nadleśnictwie Rudy Raciborskie, obecnie dyrektor RDLP w Katowicach. Jest także myśliwym.

Wiceburmistrz Kuźni Raciborskiej

Przewodniczący Rady Miejskiej w Kuźni Raciborskiej

Burmistrz Kuźni Raciborskiej

Poseł na Sejm RP
Wybrali to macie nie narzekajcie mogło być gorzej
A kiedy dało się jej słuchać? Gdzie Raciborzanie mieli rozum oddając głos w wyborach?
Z wypowiedź tej baby wynika lepiej zapłacić lub nie marne odszkodowanie niż budować zbiornik przeciwpowodziowy. Byłem na tym spotkaniu ale musiałem wyjść bo tej baby nie da się słuchać.
panie lenartowicz pomoze jak rafako, najwazniejszez, ze w Polsce jest dobrobyt njtanszy prad w europie miód malina, teraz do pracy macie robić na socjal dla migrantów
Hahahaha......." ona tylko cytuje.." .. hahahaha....winę zwalali na bobry , a teraz ona na ludzi / mieszkańców zwala ...hehehihihuhu...czy ona swoich włości nie potraktowała betonem i brodzi w błocie? Bo o to obwinia ludzi , że beton pod domem mają.
Nie wybudują zbiornika pp,a potem zwali znowu na ...ciekawe na kogo, na co ? ...ot i taki pożytek jest z tych posłów darmozjadów przez nas opłacanych.
Tak pomagała Rafako i innym...