Wychowawcy wpisywali nieprawdę w dziennikach lekcyjnych, ale postępowanie umorzono. Kluczowe okazały się zeznania dyrektorów
Prokuratura Rejonowa w Raciborzu nadzorowała postępowanie, które było prowadzone pod kątem podejrzenia popełnienia oszustwa i poświadczenia nieprawdy, ale zostało ono umorzone. Województwo Śląskie złożyło zażalenie, wskazując na "obrazę przepisów postępowania", ale Sąd Rejonowy w Raciborzu nie podzielił tej argumentacji.

Wychowawcy byli w dwóch miejscach jednocześnie, czyli kilkadziesiąt nieprawidłowych wpisów w dziennikach lekcyjnych
Przypomnijmy, Prokuratura Rejonowa W Raciborzu nadzorowała dochodzenie dotyczące nieprawidłowości, do których miało dojść w Młodzieżowym Ośrodku Wychowawczym w Kuźni Raciborskiej oraz w Specjalnym Ośrodku Szkolno-Wychowawczych dla Niesłyszących i Słabosłyszących w Raciborzu w okresie od 12 lutego 2023 r. do 15 listopada 2023 r.
Trzech wychowawców miało poświadczyć nieprawdę w dziennikach lekcyjnych poszczególnych grup wychowawczych. Zakwestionowano łącznie 8 dyżurów wychowawczych, które miały polegać na równoczesnym świadczeniu pracy w obu placówkach. Stwierdzono również 43 przypadki kończenia i rozpoczynania pracy w obydwu placówkach o tych samych porach. W tym miejscu warto zauważyć, że obie placówki dzieli odległość niespełna 17 km, a czas dojazdu samochodem wynosi 20 minut (przy braku korków i postojów na przejazdach kolejowych).
Ponadto w zawiadomieniu o podejrzeniu popełnienia przestępstwa znalazła się informacja, że łączne straty Województwa Śląskiego z tego tytułu wyniosły co najmniej 1 868,42 zł (mowa o stratach Województwa Śląskiego, gdyż zarówno MOW w Kuźni Raciborskiej, jak i SOSWdNiS w Raciborzu są prowadzone przez samorząd wojewódzki).
Dochodzenie wszczęto 10 kwietnia 2024 r. Śledczy sprawdzali, czy doszło do popełnienia przestępstw:
- z art. 286 § 3 k.k. (oszustwo, wypadek mniejszej wagi), za co grozi grzywna, kara ograniczenia lub pozbawienia wolności do 2 lat,
- w związku z art. 271 § 1 k.k. (poświadczenie nieprawdy), za co grozi kara pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5 lat,
- przy zastosowaniu art. 11 § 2 k.k., tzn. że jeżeli czyn zabroniony wyczerpuje znamiona określone w dwóch albo więcej przepisach ustawy karnej, sąd skazuje za jedno przestępstwo na podstawie wszystkich zbiegających się przepisów.
Ostatecznie 30 sierpnia 2024 r. Komenda Powiatowa Policji w Raciborzu umorzyła dochodzenie, a 4 września 2024 r. Prokurator Rejonowy w Raciborzu zatwierdził tę decyzję.
"Uzyskali korzyść majątkową świadomie i z premedytacją wprowadzając w błąd pracodawcę"
Taki obrót spraw napotkał sprzeciw Województwa Śląskiego, którego pełnomocnik złożył zażalenie. Dotyczyło ono nie tylko umorzenia sprawy, ale też kwalifikacji czynów przez prokuraturę w trakcie postępowania. Zdaniem pełnomocnika Województwa Śląskiego doszło do popełnienia przestępstw:
- z art. 286 Kodeksu Karnego (oszustwo) - Kto, w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, doprowadza inną osobę do niekorzystnego rozporządzenia własnym lub cudzym mieniem za pomocą wprowadzenia jej w błąd albo wyzyskania błędu lub niezdolności do należytego pojmowania przedsiębranego działania, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8,
- z art. 271 § 1 Kodeksu Karnego (poświadczenie nieprawdy) - Funkcjonariusz publiczny lub inna osoba uprawniona do wystawienia dokumentu, która poświadcza w nim nieprawdę co do okoliczności mającej znaczenie prawne, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.
Pełnomocnik Województwa Śląskiego zwracał uwagę m.in. na pominięcie okoliczności przemawiających na niekorzyść osób podejrzanych, a także dopuszczenie przez organy ścigania błędu w ustaleniach faktycznych przyjętych za podstawę zaskarżonego postanowienia, mogącego mieć wpływ na jego treść. Zdaniem Województwa Śląskiego bezpodstawnie uznano, że poświadczenie przez wychowawców nieprawdy w dziennikach lekcyjnych nie zawiera znamion czynu zabronionego (art. 271 § 1 - poświadczenie nieprawdy), w sytuacji, gdy okoliczności faktyczne sprawy jednoznacznie wskazywały, że miało miejsce poświadczenie nieprawdy i to w celu uzyskania korzyści majątkowej.
Zdaniem pełnomocnika Województwa Śląskiego, wychowawczy uzyskali korzyść majątkową świadomie i z premedytacją wprowadzając w błąd pracodawcę co do liczby przepracowanych godzin. Wszystko to nie powinno doprowadzić do zastosowania art. 286 § 3 (wypadek mniejszej wagi), ale typu podstawowego oszustwa.
Kluczowe znaczenie miały zeznania dyrektorów
Sędzia Jacek Lewicki nie podzielił argumentacji pełnomocnika Województwa Śląskiego. Stwierdził, że z zebranego materiału dowodowego, zwłaszcza zeznań dyrektorów placówek oświatowych, nie wynika, aby pracownicy zamieniający się dyżurami otrzymywali podwójne wynagrodzenie za pracę.
Sąd zauważył też, że dziennik lekcyjny jest wyłączony z katalogu przestępstwa z art. 271 § 1 KK (poświadczenie nieprawdy), jako dokument wewnętrzny, a wpis w dzienniku lekcyjnym nie jest równoznaczny z wystawieniem dokumentu, tylko jego sporządzeniem, co również miało znaczenie w tej sprawie.
- Odmienne subiektywne odczucia pełnomocnika pokrzywdzonego nie dają automatycznie podstawy do przyjęcia, że doszło do popełnienia przestępstw. W zaistniałej sytuacji należało zatem orzec o utrzymaniu w mocy zaskarżonego postanowienia - czytamy w postanowieniu Sądu Rejonowego w Raciborzu z 17 grudnia 2024 r.
Świecili przykładem, jednak w tej sprawie wykazali się lekkomyślnością
Na zakończenie dodajmy, że Agata Tańska i Grzegorz Mitkeiwicz, dyrektorzy Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego dla Niesłyszących i Słabosłyszących w Raciborzu oraz Młodzieżowego Ośrodka w Kuźni Raciborskiej nie byli świadomi praktyk stosowanych przez niektórych wychowawców. Od początku twierdzili, że problem sprowadzał się do niezgłoszenia koleżeńskiej zamiany dyżuru, ale wychowawcy nie pobierali z tego tytułu podwójnego wynagrodzenia (przeciwnego zdania są urzędnicy Województwa Śląskiego). Dyrektorzy zapewniali, że cała sytuacja została omówiona podczas rad pedagogicznych w celu wyeliminowania takich zachowań w przyszłości. Wychowawcy, którzy mieli dopuścić się nieprawidłowości, cieszyli się bardzo dobrą opinią.
Grzegorz Mitkiewicz, dyrektor Młodzieżowego Ośrodka Wychowawczego, w rozmowie z Nowinami zwrócił uwagę na fakt, że nieprawidłowości, o których mowa, miały charakter incydentalny - nie przekraczały "kilku godzin w roku, podczas gdy w internacie do przepracowania jest ponad 25 tys. godzin rocznie".
- Nie dochowali formalności i wykazali się jakimś rodzajem lekkomyślności w tej pracy. Wniosek jest taki, że możesz być bardzo dobrym pracownikiem, nawet - jeżeli chodzi o kontakty i relacje z młodzieżą - wzorcowym, ale niestety ciążą na tobie obowiązki, również formalno prawne. Musisz niestety dochować wymogom "Prawa pracy" i "Karty Nauczyciela". Jeżeli tego nie robisz, niestety trafiasz do prokuratury. Mam nadzieję, że to jest bardzo pouczający przykład, czego nie należy robić w pracy, i że wszyscy wyciągną wnioski z tych sytuacji - powiedział dyrektor MOW-u.
O całej sprawie pisaliśmy obszernie tutaj:
To jeszcze gdzieś funkcjonują ,,koleżeńskie zastępstwa"? Przecież to jest proszenie się o nieszczęście. Dyrektor musi mieć twardą d..., jeżeli toleruje coś, co może zacząć żyć własnym życiem! A wtedy dobra opinia i doskonały kontakt z podopiecznymi na budę się zdadzą, gdy np.prokurator wejdzie!
Neo.......w Raciborzu
Pamiętam jak moja koleżanka straciła całą dniówkę, bo podpisała że pracowała 8 godzin, a wyszła po sześciu do domu, i straciła premię miesięczną.
A to co tu piszą...to super przykład dla wszystkich obecnych i przyszłych naśladowców.
SZOK!
Dochodzenie zostało jednak umorzone. To jakiś żart – zwykłego podatnika będą ścigać i stawiać przed sądem, a takie sprawy zostają zamknięte. Masakra, co się dzieje w Polsce.