Sztuka emocji. Cztery dziewczyny z II LO dowiodły, jak potrzebne jest wyrażanie emocji w zabieganym świecie
- Zwolnieni z teorii to ogólnopolska olimpiada projektów społecznych. Sztuka emocji to projekt z Raciborza, który bierze w niej udział.
- Wymyśliły go licealistki z Mickiewicza. Zorganizowały od podstaw m.in. dwa duże wydarzenia kulturalne.
- Koncert finałowy projektu odbył się 21 marca w szkole muzycznej.

Warsztaty, wydarzenia i spotkania
Projekt znacznie wykracza ponad to, czym zajmuje się licealista w szkole. - Postanowiłyście zrobić coś więcej. Czym jest projekt „Sztuka emocji”? - spytaliśmy Maję Lubaszkę, jedną z autorek projektu społecznego.
- Pomysł narodził się we wrześniu. Chciałyśmy pokazać ludziom, że wyrażanie emocji jest bardzo potrzebne i ważne. Zwłaszcza w naszym społeczeństwie, które jest tak zabiegane i ludzie wstydzą się wyrażać te emocje, uważają, że to coś złego - usłyszeliśmy od uczennicy drugiej klasy II LO im. Adama Mickiewicza w Raciborzu.
Od września dziewczęta jeździły na warsztaty, organizowały wydarzenia kulturalne, spotkania i starały się medialnie wypromować swoje aktywności.
Psychologia jest w kręgu ich zainteresowań
Jak były w stanie pogodzić ogrom nowych obowiązków z nauką w szkole? - Organizujemy to we czwórkę, więc możemy podzielić się zadaniami. Każdy wie, co ma robić i chociaż czasami jesteśmy wykończone, to sprawia nam to wiele radości. Bo możemy zrobić coś, co nas interesuje. Emocje i psychologia leżą w kręgu naszych zainteresowań - mówiła Nowinom M. Lubaszka.
Czy „Sztuka emocji” wnosi w życie licealistek jakąś osobistą wartość? - Przełamujemy swoje bariery i uczymy się nowych rzeczy. Nawet nie pomyślałabym, jak wiele trzeba wiedzieć, żeby pozałatwiać takie rzeczy, jakie są nam potrzebne. Dzięki temu się rozwijamy. Staramy się też uczyć innych - podkreśliła Lubaszka.
Ludzie zapominają o tym, co jest ważne
Koncert finałowy miał przede wszystkim podsumować działalność autorek „Sztuki emocji”. - Zorganizowałyśmy go, żeby zaprosić wspaniałych artystów z Raciborza i okolic, którzy urozmaicą to wydarzenie przepięknymi utworami oraz poezją - oświadczyła nasza rozmówczyni, która niedługo potem sama wystąpiła na scenie, śpiewając utwór z repertuaru wokalistki Birdy pt. „People help the People”.
- To jest bardzo emocjonalna piosenka o tym, że w tych czasach gdzie ludzie często zapominają o tym co jest naprawdę ważne i że człowiek dla drugiego człowieka jest największym wsparciem i nie można o tym zapominać ani odwracać się od innych ważnych nam ludzi - podsumowała Maja Lubaszka.
To na pewno nie jest koniec
Julia Mysz i Antonina Sedlaczek przyznały, że jest im trochę smutno, że projekt dobiega końca. - Super nam się współpracowało. To są super doświadczenia - usłyszeliśmy od Julii. Czuje też nieco ulgi, jeśli chodzi o łączenie nauki z pracą nad projektem.
- Będziemy miały teraz trochę więcej czasu na nadrobienie zaległości, ale nie kończymy całkowicie naszej działalności. Będziemy chciały przeprowadzić jakieś warsztaty, prowadzić social media - dodała J. Mysz. - Smutek to też emocja, a na okazywaniu emocji polega wasz projekt - zauważyliśmy.
- Chcemy, żeby ludzie byli emocjonalni, żeby nie chowali tego wewnątrz. Ukrywając emocje, nie sprawimy, że ich nie będzie. Kiedy się nawarstwią, to wybuchną. W ten sposób niektóre emocje się wydostają, tyle że w sposób bardziej negatywny, przez krzyk przez płacz. Wtedy jest to potrzebne. Jeśli te emocje wyrażamy na bieżąco, to jest to na pewno łatwiejsze dla naszego organizmu i dla naszej psychiki - stwierdziła Julia Mysz.
Projekt pomógł także im samym
Antonina Sedlaczek dostrzegła w udziale w projekcie szansę także dla siebie. - Myślę, moje zaangażowanie otworzyło mnie bardzo na ludzi. Wcześniej nie byłam za bardzo chętna jeśli chodzi o wystąpienie przed większą grupą ludzi, a teraz dobrze się w tym czuję. Dzięki wsparciu dziewczyn, ale też i moich rodziców, łatwiej mi zaczynać nowe relacje, czy przemawiać przed grupą, przed publicznością - mówiła Antonina.
Julia Mysz jest koszykarką oraz sędzią koszykarskim. Emocje sportowe nie są jej obce. - Czy to w roli sędziego, czy w roli zawodniczki trzeba zachować zimną głowę, skupienie, żeby zagranie było dobre, żeby wychwycić czyjś błąd, przewinienie boiskowe. Na boisku emocji jest mnóstwo - przyznała uczennica.
Dziewczęta cieszyły się, że szkoła muzyczna użyczyła im sali koncertowej na podsumowanie projektu. - To było spore ułatwienie - podkreśliły.
Przestała przejmować się komentarzami
Do najłatwiejszych nie należało zgromadzenie na jednym wydarzeniu grupy artystów - solistów i zespołów. - Niektórzy, którzy wcześniej wyrazili zainteresowanie, zaczęli rezygnować, więc potrzebowaliśmy zastępców. Żeby ta dwugodzinna impreza się odbyła, musiałyśmy przyjść do szkoły muzycznej już w godzinach porannych - opowiadały nam organizatorki.
- To może rzucisz koszykówkę i zajmiesz organizacją eventów - spytaliśmy Julię Mysz. - Na pewno nie, bo koszykówka jest całym moim życiem - uśmiechnęła się w odpowiedzi.
Czwarta z autorek „Sztuki emocji” - Milena Neugebauer uważa, że w trakcie ostatnich miesięcy otworzyła się na innych ludzi i przestała przejmować się komentarzami z zewnątrz.
- Zawsze tak mnie to wyjątkowo ruszało, a teraz mam o wiele większą wrażliwość i oczywiście przyjmuję komentarze i co umiem, to poprawiam, ale jestem na to uodporniona. Sama nauczyłam się wyrażać emocje trochę bardziej. Co ciekawe, stało się to za sprawą nauczania tego innych - kontynuowała Milena.
- Starałyśmy się sobie wzajemnie pomagać też w obowiązkach szkolnych, choć przez zaangażowanie w projekt na pewno nasze oceny poszły trochę w dół. Myślę, że snu było trochę mniej, ale myślę, że to nie jest taki wielki problem. Jeśli ma się dobrą organizację, jeśli mamy wszystko dobrze rozpisane i każda się motywuje i jeszcze motywuje drugą osobę, to wszystko staje się o wiele łatwiejsze - podkreśliła Neugebauer.
- Zebrałyśmy cenne doświadczenia, wiele osób, które nas otaczają, okazało nam dużą pomoc. Dzięki nim wszystkim to, co stworzyłyśmy, mogło powstać. Zupełnie same w czwórkę na pewno nie dałybyśmy rady z tym wszystkim, chociaż oczywiście mnóstwo w tym naszej pracy. Przy projekcie zrodziła się taka wspólnota, a to zawsze buduje - usłyszeliśmy od Mileny Neugebauer.
Ludzie

Wiceprezydent Raciborza