Galiński złamał rękę
W dwóch pierwszych partiach przyjezdni nie istnieli. - Nie czułem zupełnie oporu rywala. Było zupełnie inaczej niż w pierwszym spotkaniu, gdzie krakowianie podnieśli nam wysoko poprzeczkę - mówił kapitan Marcin Gonsior. Po wygranych 25:19 i 25:16, w trzecim secie, gdy raciborzanie wydawało się pewnie zmierzają po wygraną 3:0, przy siatce zderzyli się ze sobą Aleksander Galiński i Krystian Lipiec. - Razem cięli i Olek złamał przedramię - sytuację opisał prezes Andrzej Szafirski. Starszy z braci Galińskich został na krześle przeniesiony poza boisko i pod opieką lekarza klubowego oczekiwał na karetkę. Ta przyjechała po kilkunastu minutach i zabrała siatkarza do szpitala. - Oby łokieć nie ucierpiał - martwił się ojciec i trener gracza Witold Galiński.
Po utracie rozgrywającego gospodarze przestali grać. Jedynie asystowali na parkiecie rozkręcającym się studentom z Krakowa. Galińskiego stracili przy dorobku 13 punktów, a seta przegrali 17:25. - W przerwie prezes Szafirski powiedział żebyśmy zapomnieli o tym co się stało i wygrali mecz dla Olka - powiedział Mariusz Jajus, który zastąpił kontuzjowanego.
Czwarty set, bardzo wyrównany, z początkowym prowadzeniem Krakowa, zakończył się zwycięstwem naszego AZS 25:23. - Dobrze, że się chłopcy otrząsnęli z tego przygnębienia - ucieszył się Witold Galiński. 28 lutego Rafako jedzie do Kielc na pierwszy mecz fazy play-off z faworytem rozgrywek Fartem.
(m)
No właśnie...
Cała hala ludzi, ale KIBICÓW niewiele...
Naprawde zawodnicy pokazali charakter. Siatkówka to chyba najbardziej widowiskowy sport w Raciborzu ten mecz pokazał że warto przyjść i kibicować szkoda tylko jeszcze że tak mało osób kibicuje a tylko ogląda
A mowia, ze "Sport to zdrowie"
Zlamanie w rece to katastrofalna kontuzja dla siatkarza. Mam nadzieje, ze wystarczy mu czasu zeby sie wykurowac do kolejnego sezonu.
Musiało Go strasznie bolec Okropnie to wyglądało
Dokładnie...
Cała hala zamarła jak Olek leżał...
Ale wielkie brawa dla Drużyny, że dali radę się skoncentrować...
Brawo drużyna! To był straszny cios z Galińskim. Jeszcze tak leżał z boku, wierzę, że nie dało się grać. A jednak dowieźliście! Duży ukłon!