W Połomi rolnicy rozmawiali o GMO
Czy ingerowanie w genetykę jest bezpieczne? - zastanawiali się wczoraj (5 listopada) uczestnicy spotkania w Połomi. W dyskusji wzięli udział rolnicy z powiatu wodzisławskiego, raciborskiego i rybnickiego, przedstawiciele Śląskiej Izby Rolniczej, Ośrodka Doradztwa Rolniczego, a także organizacji rolniczych i ekologicznych.
Dr Waldemar Szendera, biolog z Uniwersytetu Śląskiego argumentował, że ingerencje genetyczne to nic nowego i nie dostrzega w tym niebezpieczeństw. - A czym są wirusy, na przykład wirus kataru? Wirus jest przecież kawałkiem DNA, który łamiąc wszelkie bariery "wpakowuje" się do naszych komórek, tam transkrybuje, po czym zabiera fragmenty naszego DNA i atakuje kolejnego żywiciela. Na tym samym, w wielkim uproszczeniu polega GMO z tym, że w przypadku upraw transgenicznych wiemy, co przenosimy, natomiast wirusy przenoszą przypadkowe fragmenty DNA - argumentował naukowiec UŚ.
Zdania rolników były jednak podzielone. - Teraz liczy się tylko biznes i kasa, żeby z hektara mieć jak najwięcej zbiorów. Liczy się produkcja i konkurencja. Ale popatrzmy na zdrowie, co się dzieje z dziećmi? Dojrzewają w wieku 8-10 lat i to nie jest normalne - mówił Antoni Rduch, rolnik z Radlina.
- Nie odpowiemy sobie na wszystkie pytania, ale chodzi o to, żeby jak najwięcej się dowiedzieć o uprawach transgenicznych - skonkludował Janusz Wita, zastępca wójta gminy Mszana, inicjator spotkania
Spotkaniu "GMO na Górnym Śląsku - co my na to?" zostało zainicjowane po interwencji Greenpeace na polu kukurydzy w Lubomi. Więcej w najbliższym wydaniu "Nowin Wodzisławskich"
(izis)
Zdania rolników były jednak podzielone. - Teraz liczy się tylko biznes i kasa, żeby z hektara mieć jak najwięcej zbiorów. Liczy się produkcja i konkurencja. Ale popatrzmy na zdrowie, co się dzieje z dziećmi? Dojrzewają w wieku 8-10 lat i to nie jest normalne - mówił Antoni Rduch, rolnik z Radlina.
- Nie odpowiemy sobie na wszystkie pytania, ale chodzi o to, żeby jak najwięcej się dowiedzieć o uprawach transgenicznych - skonkludował Janusz Wita, zastępca wójta gminy Mszana, inicjator spotkania
Spotkaniu "GMO na Górnym Śląsku - co my na to?" zostało zainicjowane po interwencji Greenpeace na polu kukurydzy w Lubomi. Więcej w najbliższym wydaniu "Nowin Wodzisławskich"
(izis)
Sklep.nowiny.pl
Kursy InspiratON
GMO to koniec normalnego życia, a przykładem są (cytuję z wolnemedia) sztucznie skrzyżowane w laboratorium pszczoły-zabójcy, nękające Amerykę. Miały być biologicznym cudem, produkującym rekordowe ilości miodu, ale w rzeczywistości okazały się nieproduktywne, za to niezwykle wprost płodne, agresywne i zabójcze. Ich atak kończy się śmiercią, a ich ilość stale wzrasta, mimo ogromnych wysiłków, mających na celu powstrzymanie ich ekspansji"