Robert Myśliwy: śląskie czy opolskie? - oto jest pytanie
Od przeprowadzonej przez rząd Jerzego Buzka (AWS) w 1999 roku reformy administracyjnej kraju, w wyniku której znacznie ograniczono ilość województw, przy różnych okazjach odżywa temat ewentualnego powrotu Raciborza do Opolszczyzny, z którą nasze miasto związane było nie tylko historycznie poprzez księstwo opolsko-raciborskie ale także administracyjnie - do 1975 roku Racibórz bowiem przynależał do województwa opolskiego.
Po wojnie zastanawiano się nawet nad tym, czy nie zrobić tu stolicy województwa, ale wygrało bardziej centralnie położone Opole. To jednak argumenty czysto sentymentalne. Ważniejsze w tej dyskusji wydają się być te ekonomiczno-społeczne.
W województwie śląskim Racibórz jest miastem prowincjonalnym nie tylko ze względu na swoje położenie - wszak leżymy na jego rubieżach - ale także ze względu na niewielki potencjał demograficzny i przemysłowy. Nigdy nie będziemy mogli na równi konkurować ze śląskim gigantami. Dotyczy to - co najbardziej bolesne - przede wszystkim naszych niewielkich szans na to, że z budżetowego tortu bogatego skądinąd Śląska przypadnie nam jakiś bardziej znaczący kawałek. Niestety zawsze będziemy skazani tylko na okruchy z pańskiego stołu. Budżet województwa śląskiego wprawdzie wielokrotnie przewyższa zasoby finansowe opolskiego, cóż jednak z tego, skoro "gęb" do wyżywienia jest tu nieporównywalnie więcej. Z województwem opolskim Raciborszczyzna pod względem kulturowym i mentalnościowym związana jest głębiej, niż z górniczo - przemysłowym charakterem Górnego Śląska. Otwieramy oczy ze zdumienia pytając jak to możliwe, że pięciokrotnie mniejsze od nas Głubczyce wskrzeszają niemal od podstaw historyczną zabudowę ratusza, a nasza perła gotyku śląskiego - jeden z najstarszych w Polsce zamków - wygląda nadal jak ruina? Kędzierzyn i Prudnik w krótkim czasie doczekały się obwodnicy, o którą Racibórz w Katowicach bezskutecznie zabiega od kilkudziesięciu lat. I trudno się dziwić, że urzędnicy w stolicy województwa uśmiechem reagują na nasze opowieści o korkach w Raciborzu, skoro wiele śląskich miast z problemem tym boryka się na co dzień, tyle że w znacznie większej skali. To prawda dość oczywista, że problemy naszych ulic i dróg łatwiej porównywać z problemami Kędzierzyna lub Opola, niż Gliwic, Mysłowic czy Bytomia. Projekt przywrócenia świetności dawnej siedzibie książąt opolsko - raciborskich zyska - co oczywiste - więcej zrozumienia w Opolu, niż w Katowicach, które chętniej stawiają na renowacje postindustrialnych zabytkowych obiektów. Analogiczną wydaje się sprawa przywrócenia linii kolejowej do Racławic Śląskich, czy budowy zbiornika Racibórz Dolny. Dzięki niemu ochroną przeciwpowodziową objęte zostaną takie miasta jak Kędzierzyn, Opole, Wrocław, a nie Katowice, Rybnik, czy Gliwice. Racibórz jest naturalnym centrum dla opolskich miast: Kietrza, Baborowa, Głubczyc, podobnie jak nasze miasto, Wodzisław, Pszów, Rydułtowy czy Leszczyny stanowią gospodarczo - administracyjne satelity Rybnika. Wielu dzisiejszych mieszkańców Raciborza to ludność napływająca w ostatnich latach z terenu województwa opolskiego, stąd może i nasz lobbing w Opolu byłby bardziej skuteczny niż w Katowicach. Tu już mieliśmy swojego wojewodę, szefową największego klubu w Sejmiku Wojewódzkim, dwóch posłów z partii rządzącej a nawet swojego wiceministra i szefową WFOŚ, a zatem warunki polityczne wymarzone - nie przełożyło się to niestety na jakiś spektakularny skok cywilizacyjny Raciborza. Wręcz przeciwnie, trudno nie ulec wrażeniu, że od lat kurczymy się. Nawet biorąc pod uwagę administrację kościelną nasze stosunki z biskupem opolskim są bliższe niż z rzymsko-katolicką prowincją gliwicką. Nasza mniejszość niemiecka czy śląska "genetycznie" bliższa jest mniejszości opolskiej, niż tej zamieszkującej Górny Śląsk. Nawet związki raciborskiej PWSZ z Uniwersytetem w Opolu zdają się być mocniejsze niż ze śląskimi uczelniami wyższymi. Wystarczy popatrzeć na kadrę naukową, która pracuje w Raciborzu.
Mimo przytoczonych wielu argumentów odpowiedź na zadane w tytule pytanie nie wydaje się jednak oczywista. Może faktycznie przyszedł czas, by zrobić to, czego z jakichś przyczyn nie zrobiono w 1998 roku - zapytać w referendum o zdanie mieszkańców Raciborszczyzny. Jeżeli miałoby do niego dojść, to najlepiej przy okazji wyborów samorządowych jesienią 2010 roku. Wtedy wraz z wyborem nowej władzy wybieralibyśmy w jakimś sensie nowy kierunek rozwoju. To z pewnością skomplikowany i kosztowny proces ale być może suma summarum opłaci się. Podstawowa kwestia, którą należałoby rozstrzygnąć: Czy lepiej być silnym miastem w słabym województwie, czy słabym miastem w silnym województwie? RSS Nasze Miasto na początku przyszłego roku w ramach Akademii Społeczno - Gospodarczej będzie chciało poprosić o opinię na ten temat marszałka województwa opolskiego. Dziś trudno jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie czy warto zmieniać swą administracyjną przynależność, ale na pewno warto na ten temat rzeczowo rozmawiać.
Robert Myśliwy
RSS Nasze Miasto
W województwie śląskim Racibórz jest miastem prowincjonalnym nie tylko ze względu na swoje położenie - wszak leżymy na jego rubieżach - ale także ze względu na niewielki potencjał demograficzny i przemysłowy. Nigdy nie będziemy mogli na równi konkurować ze śląskim gigantami. Dotyczy to - co najbardziej bolesne - przede wszystkim naszych niewielkich szans na to, że z budżetowego tortu bogatego skądinąd Śląska przypadnie nam jakiś bardziej znaczący kawałek. Niestety zawsze będziemy skazani tylko na okruchy z pańskiego stołu. Budżet województwa śląskiego wprawdzie wielokrotnie przewyższa zasoby finansowe opolskiego, cóż jednak z tego, skoro "gęb" do wyżywienia jest tu nieporównywalnie więcej. Z województwem opolskim Raciborszczyzna pod względem kulturowym i mentalnościowym związana jest głębiej, niż z górniczo - przemysłowym charakterem Górnego Śląska. Otwieramy oczy ze zdumienia pytając jak to możliwe, że pięciokrotnie mniejsze od nas Głubczyce wskrzeszają niemal od podstaw historyczną zabudowę ratusza, a nasza perła gotyku śląskiego - jeden z najstarszych w Polsce zamków - wygląda nadal jak ruina? Kędzierzyn i Prudnik w krótkim czasie doczekały się obwodnicy, o którą Racibórz w Katowicach bezskutecznie zabiega od kilkudziesięciu lat. I trudno się dziwić, że urzędnicy w stolicy województwa uśmiechem reagują na nasze opowieści o korkach w Raciborzu, skoro wiele śląskich miast z problemem tym boryka się na co dzień, tyle że w znacznie większej skali. To prawda dość oczywista, że problemy naszych ulic i dróg łatwiej porównywać z problemami Kędzierzyna lub Opola, niż Gliwic, Mysłowic czy Bytomia. Projekt przywrócenia świetności dawnej siedzibie książąt opolsko - raciborskich zyska - co oczywiste - więcej zrozumienia w Opolu, niż w Katowicach, które chętniej stawiają na renowacje postindustrialnych zabytkowych obiektów. Analogiczną wydaje się sprawa przywrócenia linii kolejowej do Racławic Śląskich, czy budowy zbiornika Racibórz Dolny. Dzięki niemu ochroną przeciwpowodziową objęte zostaną takie miasta jak Kędzierzyn, Opole, Wrocław, a nie Katowice, Rybnik, czy Gliwice. Racibórz jest naturalnym centrum dla opolskich miast: Kietrza, Baborowa, Głubczyc, podobnie jak nasze miasto, Wodzisław, Pszów, Rydułtowy czy Leszczyny stanowią gospodarczo - administracyjne satelity Rybnika. Wielu dzisiejszych mieszkańców Raciborza to ludność napływająca w ostatnich latach z terenu województwa opolskiego, stąd może i nasz lobbing w Opolu byłby bardziej skuteczny niż w Katowicach. Tu już mieliśmy swojego wojewodę, szefową największego klubu w Sejmiku Wojewódzkim, dwóch posłów z partii rządzącej a nawet swojego wiceministra i szefową WFOŚ, a zatem warunki polityczne wymarzone - nie przełożyło się to niestety na jakiś spektakularny skok cywilizacyjny Raciborza. Wręcz przeciwnie, trudno nie ulec wrażeniu, że od lat kurczymy się. Nawet biorąc pod uwagę administrację kościelną nasze stosunki z biskupem opolskim są bliższe niż z rzymsko-katolicką prowincją gliwicką. Nasza mniejszość niemiecka czy śląska "genetycznie" bliższa jest mniejszości opolskiej, niż tej zamieszkującej Górny Śląsk. Nawet związki raciborskiej PWSZ z Uniwersytetem w Opolu zdają się być mocniejsze niż ze śląskimi uczelniami wyższymi. Wystarczy popatrzeć na kadrę naukową, która pracuje w Raciborzu.
Mimo przytoczonych wielu argumentów odpowiedź na zadane w tytule pytanie nie wydaje się jednak oczywista. Może faktycznie przyszedł czas, by zrobić to, czego z jakichś przyczyn nie zrobiono w 1998 roku - zapytać w referendum o zdanie mieszkańców Raciborszczyzny. Jeżeli miałoby do niego dojść, to najlepiej przy okazji wyborów samorządowych jesienią 2010 roku. Wtedy wraz z wyborem nowej władzy wybieralibyśmy w jakimś sensie nowy kierunek rozwoju. To z pewnością skomplikowany i kosztowny proces ale być może suma summarum opłaci się. Podstawowa kwestia, którą należałoby rozstrzygnąć: Czy lepiej być silnym miastem w słabym województwie, czy słabym miastem w silnym województwie? RSS Nasze Miasto na początku przyszłego roku w ramach Akademii Społeczno - Gospodarczej będzie chciało poprosić o opinię na ten temat marszałka województwa opolskiego. Dziś trudno jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie czy warto zmieniać swą administracyjną przynależność, ale na pewno warto na ten temat rzeczowo rozmawiać.
Robert Myśliwy
RSS Nasze Miasto
Na pewno nie będzie tak że Opole zabierze pieniądze Kędzierzynowi, Głubczycom, Prudnikowi tylko dlatego że doszedł do woj. Racibórz. Przecież te miasta by podniosły od razu krzyk, że Racibórz dostaje kasę ich kosztem. Po za tym Racibórz byłby dalej na skraju woj. tyle że teraz opolskiego i dalej byłby ubogim krewnym
Ale nie trzeba być w opolskim, żeby dostać dotację. Wiele instytucji z Raciborza same wywalczyły, czasami nawet niby małe firmy- rozejrzyjcie się! Nie chodzi o to, gdzie jest więszy wór z kasą, bo ta się w opolskiem może szybko skończyć, a gdzie są ludzie, którzy mają energię i wiedzą, gdzie po kasę sięgać. Jeśli teraz jesteśmy zaściankiem śląskiego, widać za mało lobbujemy! A jeśli nie ptoafmyw slaskiem, nikt nie mówi, że nagle w opolskiem te same osoby będą potrafiły lobbować. I małe pytanie: komu do szczęścia jest potrzebna centrala ZUS, poczty czy vattenfalla? Chyba tylko żal miejsc pracy, ale ja jako obywatel- nie odczuwam boleśnie ich braku. Prosżę o wyliczenia- ile kasy dostajemy ze śląskiego, a ile dostawalibyśmy z opolskiego, a potem możemy dalej rozmawiać!
Rybnik jest centrum subregionu i ma inny potencjał. To główne miasto w tej części województwa a z nami nikt się nie liczy i nie będzie liczył. W Opolu to SRC byłby centrum regionu.
A jednak będzie mi wstyd jako OSC. Nasze władze winny skupić sie na walce o dotacje unijne, można to mądrze wykorzystać i bratać się opolszczyzną. Mniejszośc niemiecka, to MNIEJSZOŚĆ i należy o tym też pamiętac
Raczej należałoby zlikwidować sztuczny twór jakim jest województwo opolskie i połączyć z województwem śląskim. Utworzyć trójmiasto Pszczyna-Rybnik-Racibórz, które stało by się osią poszerzonego o Kietrz, Baborów, Głubczyce Subregionu Zachodniego. Miasta połączyć planowaną od lat S48 i szybką kolejką miejską.
W opolskim do Raciborza mogłyby powrócić centrale regionalne instytucji, które uciekły nam np. do Rybnika: Poczty Polskiej, ZUS, NFZ, Zakładu Energetycznego; moglibyśmy mieć tu zamiast sądu rejonowego sąd okregowy itp.
Powiedzcie mi dlaczego uważacie, że problemem w pozyskiwaniu pieniędzy unijnych jest według was zależne od województwa. Ja nie widzę takiego przełożenia. Śląskie miasta chłoną dużo więcej kasy od Opolszczyzny. Wydaje mi się, że niektóre osoby nie mają pojęcia co piszą... Weźmy np. Rybnik który leży poza GOP i dość daleko od Katowic, nie jest miastem wojewódzkim, a ściągnął do siebie więcej kasy od wojewódzkiego Opola!!! Dramatem dla Raciborza nie jest prowincjonalne położenie ale brak ekspertów którzy mogliby powalczyć o unijną kasę. Napawa mnie wstydem, że rolnicza gmina Lyski pozyskała więcej kasy unijnej w 2009 roku od miasta Racibórz... Zerknijcie na zestawienia: http://www.gazetaprawna.pl/ranking_gmin_2009?woj_id=12&order=miasto_suma_punktow&miasto=
Jak będziemy mieć takich urzędasów jakich mamy to mozemy spać na pieniądzach ,a oni nie będą wstanie tych pieniędzy pozbierać. Teraz nie ma znanczenia gdzie się jest , ale jakie ma się kadry i specjalistów od unijnych funduszy, a jakich w Raciborzu mamy to kazdy wie !!!!
Zakłady o których napisałeś faktycznie przyszły wiele lat temu do nas ze Śląska, ale to historia. Dziś już nic wielkiego ze Sląska do nas ni trafi a Sląsk nawet nie chce o nas pamiętać w swojej strategii promocyjnej. Dziś to zupełnie inna rzeczywistość, a to pytanie o to co tu i teraz i o przyszłość Raciborza.
Wystarczy tylko porównać jak rozwijał się racibórz gdy podlegał pod opole i popatrzeć na te lata w których nlaeżał pod katowice. Napewno trzeba coś próbować zmieniać jeśli dlaej będziemy siedzieć i czekać na jakiś cud to za niedługo może być już za późno.
Dla mnie sprawa jest bardzo prosta. Wraz ze zmianą województwa nikt Raciborza nie przeniesie na mapie w jeszcze większe zadupie; pozostanie tam gdzie jest. Kwestia jest tylko taka do jakiego worka będziemy pchać swe łapy po unijną i państwową kasiorę, czy do tego który jest w Katowicach, czy do tego który jest w Opolu. Jeżeli jesteśmy w stanie z mniejszego opolskiego worka z pieniędzmi wyciągnąć ich na inwestycje w Raciborzu więcej niż z katowickiego, to ja jestem za opolskim. Nikt przecież nie postawi raciborzanom szlabanu na drodze do Rybnika, Gliwic czy Wodzisławia i nie będzie pobierał opłat za wjazd do tych miast na zakupy. Dalej będziemy mogli utrzymywać dokładnie te same relacje z tymi samymi sąsiadami, tyle że w naszej miejskiej kasie będzie więcej pieniędzy. Jeśli tak będzie naprawdę i można to sprawdzić to jest mi egal czy na moim wozie będzie rejestracja ORC czy SRC.
Wolny Regin Racibórz żadnych hadziaji i goroli
Mysliwy urodził się w Głubczycach choć nigdy w nich nie mieszkał, więc jak coś piszesz to wypadałoby pisać całą prawdę HawK
Trudno Robertowi zarzucić wiedzy i kompetencji.Wiele się słyszy o opolskim i o samych Głubczycach.Robert zna temat o podszewki.Urodził się w Głubczycach,mentalnie wzrastał z Głubczycami i kawał Głubczyc w nim został.Bo ja miałem dzieciństwo w większym mieście i wcale Opole ( z mniejszościami w większości ) do mnie nie przemawia.Ale jak ktoś lubi sponsoring to mu nie bronię.Pa pa
I takie właśnie emocjonalne argumenty oraz kurczowe trzymanie się "najbogatszego regionu Polski" - niestety nie dla nas, skazują Racibórz od lat na życie tylko nadziejami i oblizywanie się smakiem, kiedy inni pędzą do przodu i odbierają nagrody za innowacje.
Trzeba również spojrzeć ile to będzie wszystko kosztować. Zapłacą za ten wymysł obywatele. Ktoś tu chce wygrać wybory na poruszaniu takich banałów.
Ja jestem mocno na nie! Dla mnie Katowice to ekonomiczna metropolia, a Opole to rolniczy zaścianek którego w Warszawie nikt nie traktuje na poważnie. Dziwię się też argumentom, że Racibórz nie jest związany z przemysłem wydobywczym skoro zakłady takie jak Rafako, ZEW czy Henkel powstały w Raciborzu właśnie z powodu bliskości śląskiego przemysłu. Odległość z Raciborza do Opola jest dalsza niż do Katowic. Wolę być prowincją Śląska - najbogatszego regionu Polski niż prowincją wsiowatego Opola!!!
Racibórz powinien wraz z Wodzisławiem przyłączyć się do woj.opolskiego.
Ten Mysliwy to powinien szybko wrócić do szkoły dzieci uczyc , a nie mieszać ludziom w głowach.
Ja jestem za Opolem. Tam przynajmniej by się z nami liczono.