AZS Rafako skończyło sezon porażką
Drużyna Witolda Galińskiego przegrała u siebie z Wandą Instalem Kraków 1:3. Po rocznej przerwie na parkiet wrócił Aleksander Galiński. - Nie było źle - ocenił swój występ. Rywal grał o miejsce w czołowej czwórce i potrzebował zwycięstwa.
Przeciwnicy dysponowali wyższym i bardziej doświadczonym składem. Tylko wygrana zapewniała im możliwość walki o awans do I ligi. - Trener Galiński grał dla syna, który występuje w krakowskiej Politechnice. Zastąpiłaby nas w czołowej czwórce w przypadku porażki - mówił trener Wandy Grzegorz Silczuk. Rafakowcy w I rundzie pokonali jego ekipę w Krakowie 3:1. - Tamten mecz powinniśmy wygrać. Wydawało nam się, że to formalność. Ale po dobrym początku dostaliśmy czkawki. Rafako było mocnym przeciwnikiem - tak Silczuk wspominał poprzedni mecz.
W Rudniku od początku zagrał Aleksander Galiński. Wrócił na parkiet po rocznej przerwie. W tej samej hali złamał łokieć w 5 miejscach. - Początkowa diagnoza mówiła o końcu gry w siatkówkę. Jestem wdzięczny Markowi Sibistowiczowi i Romanowi Urbańczykowi z raciborskiego szpitala, którzy pomogli wrócić mi do zdrowia - podkreślił dziś rozgrywający AZS. Mimo długiego rozbratu z boiskiem Galiński zagrał "poprawnie" zdaniem trenera raciborzan i "ładnie" według wiceprezesa klubu Jana Steca.
Akademicy przegrali pierwszego seta do 22. Początkowo prowadzili 3:1, 7:4, 11:9. Goście przejęli inicjatywę przy od stanu 12:12. - Są takie ustawienia w moim zespole, w których tracimy po 3-4 punkty. Później nie potrafimy już odrobić tej straty - tłumaczył po meczu trener Galiński.
W drugiej odsłonie Wanda dyktowała warunki od początku. Prowadziła 5:4, 9:7, 14:10, 19:14 i zakończyła set 25:20. Akademicy rozegrali dobrą trzecią partię meczu. Po wyrównanym początku odjechali gościom na kilka punktów i tę przewagę dowieźli do końca - 12:7, 17:12, 20:16 i 25:21.
Kibice liczyli, że ekipa Galińskiego doprowadzi do tie-breaku. - Gdyby było 2:2, to mecz mógłby się różnie skończyć. Widać było, że napędziliśmy im strachu - mówił po spotkaniu trener. Jednak to krakowianie skończyli zawody z kompletem punktów. AZS prowadził 18:17 ale po chwili było już 18:21. Set zakończył się rezultatem 21:25.
Obaj trenerzy mieli powody by narzekać na poziom sędziowania. - Ostrzegali nas, że z tym jest na Rafako źle. Błędy arbitra psują atmosferę meczową. Krzywdy nie było, bo pomyłki dotyczyły obu stron, ale to niepotrzebne - skwitował Grzegorz Silczuk.
Prezes AZS Andrzej Szafirski żałował, że to ostatni mecz w sezonie. - Teraz zostaną nam już tylko treningi. Poszukamy sparingpartnerów, ale może z tym być trudno - przyznał. Chciałby na otwarcie hali przy ulicy Łąkowej zorganizować mecz z udziałem byłych rafakowców (m.in. Domonik, Kamiński, Gunia czy Buniak).
Rafako kończy sezon na 6 miejscu w tabeli. - Pozytywne z tych rozgrywek jest chociaż to, że szybko zapewniliśmy sobie utrzymanie w II lidze, dzięki udanej pierwszej rundzie - podsumował kapitan zespołu Marcin Gonsior.
(m)
W Rudniku od początku zagrał Aleksander Galiński. Wrócił na parkiet po rocznej przerwie. W tej samej hali złamał łokieć w 5 miejscach. - Początkowa diagnoza mówiła o końcu gry w siatkówkę. Jestem wdzięczny Markowi Sibistowiczowi i Romanowi Urbańczykowi z raciborskiego szpitala, którzy pomogli wrócić mi do zdrowia - podkreślił dziś rozgrywający AZS. Mimo długiego rozbratu z boiskiem Galiński zagrał "poprawnie" zdaniem trenera raciborzan i "ładnie" według wiceprezesa klubu Jana Steca.
Akademicy przegrali pierwszego seta do 22. Początkowo prowadzili 3:1, 7:4, 11:9. Goście przejęli inicjatywę przy od stanu 12:12. - Są takie ustawienia w moim zespole, w których tracimy po 3-4 punkty. Później nie potrafimy już odrobić tej straty - tłumaczył po meczu trener Galiński.
W drugiej odsłonie Wanda dyktowała warunki od początku. Prowadziła 5:4, 9:7, 14:10, 19:14 i zakończyła set 25:20. Akademicy rozegrali dobrą trzecią partię meczu. Po wyrównanym początku odjechali gościom na kilka punktów i tę przewagę dowieźli do końca - 12:7, 17:12, 20:16 i 25:21.
Kibice liczyli, że ekipa Galińskiego doprowadzi do tie-breaku. - Gdyby było 2:2, to mecz mógłby się różnie skończyć. Widać było, że napędziliśmy im strachu - mówił po spotkaniu trener. Jednak to krakowianie skończyli zawody z kompletem punktów. AZS prowadził 18:17 ale po chwili było już 18:21. Set zakończył się rezultatem 21:25.
Obaj trenerzy mieli powody by narzekać na poziom sędziowania. - Ostrzegali nas, że z tym jest na Rafako źle. Błędy arbitra psują atmosferę meczową. Krzywdy nie było, bo pomyłki dotyczyły obu stron, ale to niepotrzebne - skwitował Grzegorz Silczuk.
Prezes AZS Andrzej Szafirski żałował, że to ostatni mecz w sezonie. - Teraz zostaną nam już tylko treningi. Poszukamy sparingpartnerów, ale może z tym być trudno - przyznał. Chciałby na otwarcie hali przy ulicy Łąkowej zorganizować mecz z udziałem byłych rafakowców (m.in. Domonik, Kamiński, Gunia czy Buniak).
Rafako kończy sezon na 6 miejscu w tabeli. - Pozytywne z tych rozgrywek jest chociaż to, że szybko zapewniliśmy sobie utrzymanie w II lidze, dzięki udanej pierwszej rundzie - podsumował kapitan zespołu Marcin Gonsior.
(m)
A powiedzcie konkretnie: KOGO???
Po wypowiedziach trenera nasuwa sie tylko jedna mysl: zatrudnic nowego...
A ja mam nadzieje, że niedługo Miły dołączy do Dużego i Guni ;)
Oj prezesie to z Rafakowcow w PLS zostal ci juz tylko Gunia i Buniak.....
Ja to wszystko wiem ;P
Sutek zawsze jest chętny :D
Pewnie że jestem chętny:):)
Dalej jestem zawodnikiem Rafako:)
Nie wiem jak oni chcą to zrobić, przecież Kamyk gra we Francji...
Co do reszty to nie wiem, ale Sutek na bank byłby chętny ;D
a Zniszczoł, Banak, Surtel, Michalak,Ratajczak,Barciak,Kabziński,Smiatek tez bedą zaproszeni na taki mecz?
MP - nikt nic nie poradzi na twoje kompleksy, chyba, że twój stary, który jest tragiczny. Jak tak Ci sie nie podoba to na .... chodzisz na mecze? Siedź w domu i się swiatu nie pokazuj;] Dla mnie było naprawdę ok, mimo, że przegrali. pozdro
Nie było źle! - było tak jak zwykle, znaczy się tragicznie.
Nie mamy drużyny, chłopcy muszą się nauczyć pewnych oczywistych zagrań! Witek ich już raczej tego nie nauczy, uczy ich tego bezskutecznie tyle czasu - Ufff.