Wspomnienie o mistrzu
Wczoraj, 9 sierpnia, zmarł Henryk Delong. Pogrzeb unity odbędzie się 12 sierpnia o godzinie 12.00 w kaplicy cmentarza Jeruzalem.
Henryk Delong był przez 48 lat związany z zapaśniczą „Unią”. W latach pięćdziesiątych boksował w rybnickiej „Spójni”. Wypadek podczas służby wojskowej (reprezentował wtedy „Pancernych” Nysa) wykluczył go z wyczynowego sportu. Zatrudnił się w ZEW-ie. – Jak mnie przyjmowali, to od razu zapytali czy uprawiam jakiś sport. Od razu trafiłem do KS „Unia”. Zaproponowano mi stanowisko kierownika piłkarskiej drużyny juniorów. W 1961 roku zostałem opiekunem sekcji zapasów. Byłem później członkiem zarządu klubu i działałem w Śląskim Związku Zapaśniczym – wspominał niedawno Henryk Delong. Pamięta, że zawodników było wówczas znacznie więcej, a współpraca z zakładami pracy była wzorowa. – Tego dziś brakuje. Nie mogę się z tym pogodzić. Wybijający się zapaśnik musi poświęcić się całkowicie treningowi. Realia są takie, że idzie do pracy i jego talent się marnuje – żałował H. Delong. Podkreślał, że aby wychować mistrzów trzeba im zapewnić sparingpartnerów. – Nie każdy może być medalistą. Stypendia, i tak za niskie, są dla nielicznych, a co z resztą ? – pytał działacz. W styczniu 2007 podliczył, że „Unia” musiała pożegnać siedemnastu bardzo dobrych zapaśników, którzy wyjechali za granicę „za chlebem”. – Chwalą nas za organizację imprez centralnych, ale marzy mi się hala w Raciborzu, której nie trzeba byłoby się wstydzić. Oczywiście chciałbym jak najdłużej być zdrowym – życzył sobie wówczas 69-letni unita.
(now)
Spoczywaj w pokoju (*)