Racibórz pożegnał Alfreda Malcharczyka
Dziś o godz. 13.00 rozpoczęła się msza święta w intencji zmarłego Alfreda Malcharczyka. Kościół św. Mikołaja na Starej Wsi wypełnił się po brzegi. Na uroczystość przybyli, poza rodziną i bliskimi, księża i proboszczowie z całego miasta. ZOBACZ ZDJĘCIA i WIDEO.
Mszę rozpoczął proboszcz parafii ks. Piotr Adamów. – Ta ceremonia powinna nas podnieść. Po niej powinniśmy stać się lepsi – powiedział na wstępie. Proboszcz zaznaczył, że w przeszłości komunikował się z Alfredem Malcharczykiem bardziej przez gesty niż słowa. – Czułem jednak, że to dobry człowiek – dodał. Następnie przytoczył przychylne i wzruszające komentarze z internetu pod wiadomościami o śmierci raciborskiego piekarza.
Msza trwała blisko 1,5 godziny. Pieśni kościelne wykonywały połączone chóry pod dyrygenturą Jana Goldmana. Ksiądz prałat Jan Szywalski wspominał podczas ceremonii o tym, jak 40 lat temu poznał Alfreda Malcharczyka. – Kiedyś w domu starców widziałem jak rozdawał starym osobom kołaczyki. Spytałem co robi – opowiadał ksiądz prałat. – Przychodzę tu, bo ci ludzie są sami i smutni. Może przez to choć trochę im pomogę – miał usłyszeć od piekarza.
Ks. Adamów porównał zmarłego do Ananiasza, którego wspomina w swojej ewangelii św. Łukasz. Ananiasz jest biblijną postacią, która swoją ciężką pracą i skromnością miała się przypodobać Bogu. – Zmarły Alfred nie chciał być kimś na samej górze, ale na drugim lub dalszym planie. Mam wrażenie, że tak by sobie życzył żeby o nim powiedzieć – określił ksiądz.
(woj), (WiZ), (e), (kozz)
Składam serdeczne kondolencje rodzinie zmarłego. [*]
PS. Nawet Alojz był wyjątkowo grzeczny i w garniturze nie w dresie.
szkoda, ogromna szkoda...
Łzy pod powieką zastygły
już nie uronię ich więcej
wiem, że jesteś szczęśliwa
choć nie bije Twe serce.
Uwolniłaś się z ciała,
które Cię krępowało,
więziło jak zakładnika,
pasmo bólu zadało.
Teraz jesteś powietrzem,
promykiem słońca na niebie,
wolnością bezgraniczną
świadomością już czystą.
Odeszłeś do świata lepszego
do źródła powróciłeś,
tylko nam smutek, tęsknotę
w sercu pozostawiłaś…
Śpieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą,
zostaną po nich buty i telefon głuchy.
Odpoczywaj w pokoju
dlaczego odchodzą tak dobrzy ludzie, zawsze, gdy się weszło do jego piekarni, czekały na klienta bezy, można było przegryźć , tak nie wiele a zarazem tak dużo.
łzy same ciekną na klawiaturę , tak trudno pogodzić się ze śmiercią dobrego człowieka , znałam go osobiście , zawsze wspomagał nas pysznościami, gdy mieliśmy jakaś uroczystość , potrafił dać ot tak , od serca, nie czekając nawet na wielkie podziękowania.Był szczęśliwy gdy mógł pomóc.
Dziękuję , jest mi bardzo smutno.
alfred malcharczyk,byl czlowiekiem wielkiego serca.nieraz jak patrolowalem ul.kozielska,wstepowalem do niego do piekarni,troche sie porazmawialo,poczestowal kolaczykiem.jednym slowem -dobry czlowiek,niech inni wezma z p.alfreda przyklad.
Nie znałam nigdy tego Wspaniałego Człowieka,ale łzy same ciekną ,gdy przeczytałam tyle miłych i serdecznych wspomnień o zmarłym Panu Alfredzie Malcharczyku. Niech Jego życie będzie dla nas przykładem.Łączę wyrazy szczerego współczucia Rodzinie ale jednocześnie radości, że Ich ukochany już jest w niebie.
Przyszliśmy podziękować Alfredzie za to co dla nas zrobiłeś.
Zostaniesz w naszych sercach.
Przepraszam za blad Byl czlowiekiem dobrym,wspanialym o Wielkim Sercu
Byl czlowiekiem dobrym, wepanialym o Wielkim Sercu .
był naprawde dobrym człowiekiem,kochany majster...niech spoczywa w spokoju!Na zawsze pozostanie w moim sercu :-( [*]
odszedł wielki człowiek o wielkim sercu
jeśli można tak powiedzieć to był ładny pogrzeb