Obawy przed złomem na drogach
- Ograniczenie emisji CO2 może zagrozić producentom samochodów dostawczych - alarmuje eurodeputowany z naszego regionu Bogdan Marcinkiewicz. Poseł ma obawy związane z nowym limitem emisji.
Celem pobudzenia innowacyjności wśród producentów samochodów dostawczych Europosłowie przyjęli sprawozdanie ws. nowych limitów emisji dwutlenku węgla.
Wypracowano porozumienie w myśl którego, limit wynosił będzie 175g CO2/km. Cel ten jest średnią dla całej floty danego producenta i od 2014 roku powinno go spełniać 70% wszystkich produkowanych pojazdów przez danego wytwórcę. Po 2019 roku wszystkie nowe samochody tego segmentu będą musiały spełniać nową normę. Transport drogowy to drugi pod względem wielkości sektor emitujący CO2. W skali Unii Europejskiej wynosi on 20%.
Eurodeputowany Bogdan Marcinkiewicz jest umiarkowanie zadowolony z końcowego zapisu, gdyż projekt wstępnie zakładał redukcję do 135g CO2/km w 2020 roku. Poseł ma też inne obawy związane z nowym limitem emisji.
Produkcja oraz kwestie technologiczne w zakresie lekkich pojazdów dostawczych wymaga dużo większych inwestycji oraz długoterminowego planu strategicznego jak również cyklu produkcyjnego niż samochody osobowe. W tym względzie niezbędnym było zgodzić się na taki cel długoterminowy, aby zapewnić przemysłowi gwarancje oraz pewność produkcyjną – powiedział śląski Europoseł.
Z drugiej strony, nie powinniśmy lekceważyć wagi 147 g CO2/km jako próg docelowy do 2020 roku. Efektywność paliwowa oraz w konsekwencji emisje CO2 są już dzisiaj głównym czynnikiem produkcyjnym przy projektowaniu nowych samochodów dostawczych. W związku z tym samochody pojawiające się teraz na rynku są mniej konsumpcyjne pod względem zużycia paliwa oraz emisyjnie przyjazne środowiskowo - podkreślił.
Zaczynając od progu 175 g CO2/km (cel krótkoterminowy) do 147 g CO2 / km jako cel do 2020 r. zdecydowanie zwiększy koszt produkcji lekkich samochodów dostawczych czyniąc je bardziej kosztownymi dla wielu małych firm, które używają ich jako narzędzie w codziennej pracy. Mam nadzieję, że nie będzie to skutkować zdecydowanym spadkiem sprzedaży nowych samochodów, powodując tym samym, że na drogach pozostaną dłużej starsze technologicznie samochody generujące dużo większe emisje – stwierdził Marcinkiewicz.
(materiał udostępnił asystent europosła Łukasz Kocur z rybnickiego biura parlamentarzysty)
Wypracowano porozumienie w myśl którego, limit wynosił będzie 175g CO2/km. Cel ten jest średnią dla całej floty danego producenta i od 2014 roku powinno go spełniać 70% wszystkich produkowanych pojazdów przez danego wytwórcę. Po 2019 roku wszystkie nowe samochody tego segmentu będą musiały spełniać nową normę. Transport drogowy to drugi pod względem wielkości sektor emitujący CO2. W skali Unii Europejskiej wynosi on 20%.
Eurodeputowany Bogdan Marcinkiewicz jest umiarkowanie zadowolony z końcowego zapisu, gdyż projekt wstępnie zakładał redukcję do 135g CO2/km w 2020 roku. Poseł ma też inne obawy związane z nowym limitem emisji.
Produkcja oraz kwestie technologiczne w zakresie lekkich pojazdów dostawczych wymaga dużo większych inwestycji oraz długoterminowego planu strategicznego jak również cyklu produkcyjnego niż samochody osobowe. W tym względzie niezbędnym było zgodzić się na taki cel długoterminowy, aby zapewnić przemysłowi gwarancje oraz pewność produkcyjną – powiedział śląski Europoseł.
Z drugiej strony, nie powinniśmy lekceważyć wagi 147 g CO2/km jako próg docelowy do 2020 roku. Efektywność paliwowa oraz w konsekwencji emisje CO2 są już dzisiaj głównym czynnikiem produkcyjnym przy projektowaniu nowych samochodów dostawczych. W związku z tym samochody pojawiające się teraz na rynku są mniej konsumpcyjne pod względem zużycia paliwa oraz emisyjnie przyjazne środowiskowo - podkreślił.
Zaczynając od progu 175 g CO2/km (cel krótkoterminowy) do 147 g CO2 / km jako cel do 2020 r. zdecydowanie zwiększy koszt produkcji lekkich samochodów dostawczych czyniąc je bardziej kosztownymi dla wielu małych firm, które używają ich jako narzędzie w codziennej pracy. Mam nadzieję, że nie będzie to skutkować zdecydowanym spadkiem sprzedaży nowych samochodów, powodując tym samym, że na drogach pozostaną dłużej starsze technologicznie samochody generujące dużo większe emisje – stwierdził Marcinkiewicz.
(materiał udostępnił asystent europosła Łukasz Kocur z rybnickiego biura parlamentarzysty)
@realista - to co,ze nie nasz zakłady,ale nasi ludzie tam pracują.
Panie europośle mam pytanie :ile to w naszym regionie jest FABRYK samochodowych??? Przeciez wszysko jess nienasze , wszystkie sprzedane za bezcen . Zajmnij się Pan bardziej przyziemnymi sprawami bo region zamiera a wy posłowie i Europosłowie żyjecie w MATRIXIE!!!!! Wybory się zbliżają czas obudzić sie ze snu bo wpływ gotówki z kieszeni podatnika się skończy!!!! Co nam znowu OBIECACIE co nie będzie spełnione> BY ŻYŁO SIĘ LEPIEJ-WAM DARMOZJADY!!!!!!!!
Szkoda komentować wypowiedzi europosłów z przypadku Lepiej niech wypowie się co załatwił w europarlamencie podczas trwania jego kadencji?
Co na to Hyniek???????????????
Muszą coś wymyślać , by mieć skąd wziąć kasę dla siebie , swoich biur i swoich "ekspertów". Cała Zjednoczona Europa ratuje świat. Ameryka i Azja się śmieje. Za te fanaberie i tak płacą podatnicy.
ciągle coś wymyślają i tylko życie ludziom utrudniają.