Procenty dla strażaków i harcerzy
Spośród ponad 30 jednostek ochotniczych straży pożarnych w powiecie wodzisławskim, tylko dwie mają status organizacji pożytku publicznego, na które można oddawać 1 procent podatku.
Organizacje pożytku publicznego to radlińskie jednostki OSP Głożyny i OSP Biertułtowy. – Myśmy byli pierwsi w tej części województwa. Pół roku trwało w sądzie załatwianie statusu. Mamy go od 2005 r. – mówi Marcin Lach, sekretarz OSP Głożyny. Większość ochotników rezygnuje ze starań o status OPP, gdyż wiąże się to z wieloma formalnościami, w tym dokładnym raportowaniem wydawanych pieniędzy uzyskanych z 1 procenta podatku. – Rozważaliśmy na zarządzie ubieganie się o pożytek publiczny, ale zrezygnowaliśmy. Wolimy zbierać fundusze przez Związek OSP RP – mówi Eugeniusz Danielczyk, prezes OSP Pszów. – Dostajemy 70 procent pieniędzy, ponieważ część zostawiają wyższe szczeble w hierarchii, ale przynajmniej mamy spokój z rozliczeniami. To nie są małe pieniądze. Za zeszły rok dostaliśmy 3 tys. zł, które wykorzystaliśmy na uzupełnienie braków sprzętowych po powodzi – dodaje Danielczyk.
Trzeba trochę posiedzieć
– Nie dziwię się, że nie wszyscy podejmują się tego trudu. To jest praca po godzinach, non profit, musi zajmować się tym osoba będąca na bieżąco z przepisami. Ja od dwóch tygodni siedzę nad sprawozdaniem i przypuszczam, że jeszcze trochę czasu to zajmie – mówi Marcin Lach.
Podobnie jak większość jednostek OSP, do tematu 1 procenta podchodzą harcerze. Dwa hufce działające w powiecie, czyli Hufiec Ziemi Wodzisławskiej i Hufiec Rydułtowy proszą o pieniądze za pośrednictwem Chorągwi Śląskiej. – Myślę, że jest to wygodniejszy sposób. Biorą na siebie wszystkie kontrole – przyznaje hm Henryk Komarek, komendant Hufca Rydułtowy.
Skreśleni z listy
Rozliczanie się nie jest łatwe. Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej z różnych powodów nie umieściło w tegorocznym wykazie około półtora tysiąca organizacji pożytku publicznego. Nie ma na przykład Stowarzyszenia MKS Odra Wodzisław. Powodami wykluczenia tych organizacji były np. błędy w rozliczeniu, błędy formalne, czyli np. zbyt późne wysłanie dokumentów, albo dokumentacja była niepełna. Były też przypadki, kiedy organizacja w ogóle nie zabiegała o pieniądze i nie złożyła raportu. Natomiast jedna z naszych organizacji, mianowicie OSP Biertułtowy o mały włos zostałaby skreślona i to nie z własnej winy. – W połowie grudnia ukazał się pierwszy wykaz, w którym nas nie było. Zawrzało w nas, bo raport wysłaliśmy w marcu, więc w terminie. Dzwoniłem do ministerstwa, w którym usłyszałem, że widocznie nie wysłaliśmy, bo nic od nas nie mają. Dobrze, że miałem potwierdzenie nadania przesyłki z poczty – mówi Leszek Sacharczuk, skarbnik OSP Biertułtowy. Sprawę udało się wyjaśnić i w zaktualizowanym wykazie jednostka znalazła się.
(tora)
Sklep.nowiny.pl
Kursy InspiratON