Trudny żywot absolwenta
Przyglądamy się sytuacji „bezrobotnych z dyplomem” w regionie.
Na rybnickim kampusie już na dobre rozkręciła się sesja. Dla jednych pierwsza, dla innych ostatnia. Absolwenci rybnickich placówek, jak i innych uczelni, stają przed dylematem – co teraz? Szukać pracy w zawodzie, a może próbować w zupełnie innej gałęzi gospodarki? Pisać książki czy zająć się handlem? Uczyć w szkole, czy może zostać kucharzem? O to, którzy absolwenci mają w naszym regionie najtrudniej o pracę w zawodzie, a tym samym obecni są w rejestrze bezrobotnych, pytamy powiatowe urzędy pracy.
PUP uczula na wybór kierunku
Najtrudniej z pewnością mają pedagodzy – z danych rybnickiego urzędu na dzień 4 maja 2011 r. wynika, że zarejestrowanych jest 65 osób, które deklarują ten zawód. Na drugim miejscu na tej „czarnej liście” są socjolodzy – 32 osoby. Ekonomistów zarejestrowanych mamy 27. Po nich plasują się absolwenci marketingu i administracji, filolodzy polscy i wuefiści. Zarejestrowanych zostało także 14 politologów, 13 absolwentów filozofii oraz „tylko” 12 historyków. Podczas sprawozdania z działalności rybnickiego PUP, dyrektor Teresa Bierza zaznaczała, że to nie liczby są problemem. – Kwestią trudną jest sam fakt, że młodzi ludzie wybierają takie studia, po których bardzo trudno jest znaleźć pracę w zawodzie. Być może właśnie dlatego niedawno odbyły się w Rybniku warsztaty na temat planowania edukacji i kariery. Skierowane były szczególnie dla rodziców dzieci w wieku szkolnym, od których w głównej mierze zależy dalsza droga zawodowa potomka. – Trzeba planować rozwój dziecka i jego edukację z sześcio- czy nawet ośmioletnim wyprzedzeniem – tłumaczyła zebranym Dorota Zawadzka, popularna Superniania, podczas wykładu w rybnickim urzędzie pracy.
W regionie najwięcej pedagogów
Z powiatu wodzisławskiego smutne wieści płyną z pewnością dla nauczycieli, ale i nie tylko. W drugim półroczu 2010 roku zarejestrowanych było tam aż 25 nauczycieli języka angielskiego, dla których znalazły się tylko dwa miejsca pracy. Nauczycieli WF-u było 21, lecz w tym wypadku nie było wolnych etatów. Pedagodzy winni omijać powiat wodzisławskich szerokim łukiem – 95 zarejestrowanych i tylko 6 wolnych miejsc pracy. Nie tylko absolwenci studiów pedagogicznych mają ciężko. W sprawozdaniu pojawia się 26 filologów języków obcojęzycznych, 37 ekonomistów (aż 111 techników ekonomistów – także bez zatrudnienia!), 20 socjologów, 17 politologów dla których niestety nie znalazły się żadne miejsca pracy w zawodzie. Absolwenci kierunków nauk ścisłych będą mieli najmniejszą konkurencję na powiatowym rynku pracy w Wodzisławiu, nie znaczy to jednak, że znajdą się dla nich miejsca pracy – zarejestrowanych matematyków było tylko 3, jednak dla żadnego nie znaleziono etatu. Na stosunkowo lepszą sytuację liczyć mogą absolwenci kierunków marketing i zarządzanie oraz administracja. W tym wypadku, według danych PUP, jedno miejsce pracy przypada w niektórych wypadkach tylko na 3 zarejestrowanych, co w porównaniu ze stosunkiem 95 pedagogów do sześciu miejsc pracy daje naprawdę obiecujące możliwości.
Podobnie sytuacja rysuje się w powiecie raciborskim. – Najliczniejszą grupę wśród osób zarejestrowanych w Powiatowym Urzędzie Pracy w Raciborzu stanowią pedagodzy, nauczyciele wychowania fizycznego, inżynierzy automatyki i robotyki oraz historycy – informuje urząd. – Trochę mniejszą grupę stanowią nauczyciele angielskiego oraz niemieckiego, filolodzy obcojęzyczni, socjolodzy i ekonomiści – dodają urzędnicy.
Rynek jest zmienny
Oczywiście rynek pracy zmienia się – jak podają eksperci – nawet co trzy miesiące. Nie trzeba więc załamywać rąk i rzucać studiów. Warto jednak zastanowić się nad zwiększeniem swych szans na rynku pracy – poprzez specjalizacje, dodatkowe fakultety czy kierunki. Z danych urzędów pracy widać jednak, że obalony został mit, w którym to humaniści pracy nie znajdują, natomiast ścisłowcy i handlowcy brani są do pracy niemalże „z taśmy”. Rynek przesycony jest – co pokazują dane – ekonomistami, politologami, socjologami, ale również absolwentami AWF-u czy kierunków marketingowych. Rybnik jest miastem dającym studentom ogromne możliwości. Dzięki obecności trzech uczelni wyższych, potencjalny absolwent ma pełną paletę kierunków do wyboru, a dzięki temu, że z jednej na drugą placówkę przejść można piechotą w kilkadziesiąt sekund (nie licząc Politechniki Śląskiej przy ul. Kościuszki), może z powodzeniem studiować na dwóch kierunkach – jeśli tylko znajdzie czas i energię. Nie można więc obawiać się na zapas. Rybnickie placówki „wypuszczają” dobrze wykształconych absolwentów, często z dwoma dyplomami. Należy więc mieć nadzieję, że tych kreatywnych, wykształconych, młodych ludzi doceni rynek pracy.
Marek Grecicha
Uczelnie dobrze przystosowały się do realiów wolnego rynku. Jeśli mają chętnych studentów to nie będą zamykać kierunków dlatego, że produkują bezrobotnych. To tak jakby piekarz miał zmniejszyć produkcję chleba pomimo dużego popytu tylko dlatego, że ktoś nie zjada wszystkiego. Na studia przecież idą ludzie dorośli i co ważniejsze inteligentni! Jeśli nie potrafią się dostosować do współczesnych realiów i tłumy walą na słynną już pedagogikę i inne humanistyczne kierunki "bo każdy ma dzisiaj magistra" to ich problem. Oczywiście nie mam na myśli studentów, którzy autentycznie czują co robią i chcą to studiować.