Dla nich SYRENA jest bezcenna
Na placu Długosza obok trybuny zaparkowały dziś z rana dwie ponad 30-letnie syreny 105L. Zatrzymały się tu w drodze na Zlot Pojazdów Zabytkowych w Zabełkowie.
Krystian Harnasz, raciborzanin będący właścicielem jedengo z samochodów liczył, że więcej kolegów-fanów syrenek zjedzie się na krótki pokaz. - Niestety tak to już jest z tym autem, że kiedy chcesz wyjechać, to akurat nie odpali - przyznał. Z zaproszenia skorzystało małżeństwo Lech i Sylwia z Rudy Śląskiej. Na zdjęciach (ich autorką jest również Katarzyna Przypadło) można obejrzeć oba prezentowane dziś pojazdy.
- Ile jest warta moja syrenka? Dla mnie jest bezcenna - uśmiecha się Lech, tylko parę lat starszy od swego samochodu. Jest księgowym, ale z zamiłowania mechanikiem. - Kiedy nie ma mnie w domu, żona wie, że znajdzie mnie w garażu - dodaje. Prócz "stopiątki" ma jeszcze mercedesa W126. Choć auta są prawie tego samego rocznika, to zdaniem mieszkańca Rudy Śląskiej dzieli je technologiczna przepaść. - Przy syrenie sam zrobię wszystko, nawet zapłon na oko ustawię. Przy mercedesie się tak nie da - stwierdza.
Syreny na placu Długosza oglądali z sentymentem dojrzali już mężczyźni Józef Dastig i Ryszard Kubica. Mieli takie samochody po kilkanaście lat. Do dziś zostały im po nich wspomnienia i parę części na strychu. - Jak jechałem na wakacje do Gdańska, to w bagażniku wiozłem ze sobą wał korbowy - śmieje się Kubica. To emerytowany górnik, ale kształcił się na mechanika.
Krystian Harnasz, który chciał pokazać raciborzanom syrenki - swoją i kolegów z Polski, żałował, że zjawiło się ich mniej niż liczył. - Kolega dostał zlecenie by wieźć do ślubu parę młodą, więc nie mógł tu być. Ja jeszcze nie miałem okazji nikomu służyć jako szofer, ale jestem otwarty na propozycje - oznajmia. Z zięcia, który tyle serca włożył w odnowienie i utrzymanie syreny dumna jest teściowa Małgorzata Cuber. - To był złom jak go kupili. A proszę spojrzeć jakie to teraz ładne auto. W młodości nie mogłam takim jeździć, teraz Krystian mnie wozi. Pomaga mu wnuk Łukasz. Zrobili z syrenki nowe auto - chwali rodzinę.
Harnasz zamierza w sierpniu pojechać z synem na Ukrainę. Oczywiście zabytkowym pojazdem z FSM. - Będzie to dla niej najdłuższa podróż, bo zamierzamy wracać przez Rumunię i Słowację. Razem jakieś 4 tys. km - zapowiada. Chciałby wyruszyć z raciborskiego rynku. - Panie z promocji w urzędzie miasta były bardzo otwarte na współpracę na sobotni pokaz, wierzę, że i wtedy nie odmówią. Może tym razem będzie nas więcej - podsumowuje członek Śląskiej Rodziny Syren.
ZŁOM
Mialem SYRENKĘ 105 Biegi przy kierownicy rej .HT 2......Super samochód Wygodny i pojemny
syrenka piękne auto szkoda tylko że polska motoryzacja przestała istnieć a mogliśmy produkować nasze polskie samochody tak jak robią to czechy