Temperatura spotkania taka, że prezydent kończył bez marynarki
Do magistratu zaproszono mieszkańców dzielnicy Nowe Zagrody, którym woda permanentnie stoi w piwnicach. Urząd sprawdza dlaczego.
Mieszkańcy Nowych Zagród rozważają nawet złożenie pozwu przeciw samorządowi, bo od pół roku woda stoi im w piwnicach. Dzielnicę zalewa po nawałnicach, ale nie wszędzie. Zdaniem miejscowych kłopoty zaczęły się wraz ze zmianą ujęcia wody - ze studni na Bogumińskiej na Strzybnik.
ZWiK zbadał, że szczególnie zagrożone zalaniem jest 10-11 domów. Na spotkaniu zorganizowanym dziś w urzędzie próbowano ustalić przyczyny utrzymywania się wysokiego poziomu wód gruntowych w tym rejonie. Przyszło kilkadziesiąt osób, gospodarzem był prezydent miasta Mirosław Lenk.
Pierwszy głos zabrał Czesław Lew. Specjalista od melioracji stwierdził, że przydałaby się inwentaryzacja potoku Psinka, którego ślad biegnie przez Nowe Zagrody. - 30, a nawet 10 lat temu proporcje terenów przechwytujących wodę były inne, teraz w większej części teren ten jest utwardzony i przy deszczach nawalnych wody nie da się odebrać - mówił do zebranych.
Reprezentująca Zakład Wodociągów i Kanalizacji Wiesława De Martini-Dwojak podała wyniki kontroli w dzielnicy, gdzie sprawdzono 278 budynków. W wielu stwierdzono zawilgocenia, a stojącą wodę znaleziono w 11 obiektach. - Jest to problem, ale nie wszyscy go mają - zauważyła wiceprezes miejskiej spółki.
Hydrogeolog Zdzisław Malik przypomniał, że Nowe Zagrody to osiedle najniżej położone w mieście. - Poziom wód gruntowych się podniósł i trzyma na tym podwyższonym poziomie. Możliwe, że woda poszła w górę w ciągu roku nawet o 3 metry. Musiała sobie znaleźć drogę i tak już została - opowiadał mieszkańcowm dzielnicy.
Ci narzekali, że teraz przy nawet niewielkich opadach, jak te w środę, mają wodę w piwnicach. Dziwili się dlaczego służby wodociągowe tak krótko pompowały wodę z ujęcia na Bogumińskiej, by sprawdzić czy ma to wpływ na zalania piwnic. - Nie trzeba być profesorem, żeby wiedzieć że w 48 godzin nie można wypompować 500 metrów wody - wytykał urzędnikom najaktywniejszy uczestnik spotkania Zbigniew Szyndler, mieszkający w Nowych Zagrodach od 1978 roku. Spotkanie uznał za bardzo potrzebne.
Prezydent Lenk mówił, że przyczyną zalewania może być "opóźniony zapłon bomby zostawionej przez gospodarkę socjalistyczną". - Wypompowaną wodę musimy gdzieś zagospodarować, nie możemy jej wpuszczać do Odry, bo prawo na to nie zezwala - wyjaśniał. Szybko usłyszał ripostę z sali, że "według tego prawa on nie może zalewać mieszkańców".
Po dyskusji ustalono, że ZWiK wykona dodatkowe pompowania w czasie jaki będzie do tego potrzebny. - O ile uzyskamy zezwolenie Sanepidu, bo woda, której mamy użyć musi być odpowiedniej jakości - zaznaczył prezes Krzysztof Kubek. Odcinek Psiny zostanie szczegółowo zbadany, co może potrwać do 3 miesięcy. Mieszkańcy wybiorą ze swego grona reprezentację do kontaktu z urzędnikami, a kolejne spotkanie w tej sprawie odbędzie się jesienią.
Na koniec jedna z obecnych podziękowała prezydentowi za zaproszenie mieszkańców do urzędu i wyraziła zaskoczenie, że momentami prowadzono tak ostrą dyskusję. - Temperatura spotkania była dobra - ocenił Mirosław Lenk, ale na kwadrans przed końcem musiał zdjąć marynarkę.
Ludzie
Przewodniczący Rady Miasta Racibórz, były prezydent.
Trzeba zaprosić hydrogeologa z Czech lub Niemiec.Oni się znają.Te polskie inżyniery to na psa.Nic nie wiedzą,ale mądrować umieją!
ten Pan co przed wyborami w filmie nakręconym za pieniądze podatników chwalił się rozwiązaniem problemu gospodarki wodno-ściekowej w Raciborzu dzięki projektowi za 160 mln zł. Ciekawe dlaczego milczy człowiek odpowiedzialny za ten projekt i za problem mieszkańców Nowe Zagrody - Wojciech Krzyżek.
to dalej głosujcie na tego pana, dalej podtrzymujcie ten UKŁAD !!! dalej
.wody nie można wpuszczać do Odry,to gdzie lenk,do mnie do piwnicy?
Kolejna hipokryzja Pana Lenka.Gospodarka Socjalistyczna i woda w piwnicy.
Ciekawe co jeszcze ten Pan wymyśli???.Ale to jest idiotyczne.