Spychologia – niech sobie radzą sami
Gminę Rudnik nie stać na dowóz dzieci busem do szkoły specjalnej w Raciborzu.
Zespół Szkół Specjalnych w Raciborzu oraz Towarzystwo Pomocy Dzieciom Upośledzonym zwróciły się z prośbą do samorządu gminy Rudnik. Wystosowano dwa pisma o identycznej treści do wójta Alojzego Pieruszki oraz przewodniczącego rady gminy Kazimierza Lacha.
Pismo jest prośbą o zorganizowanie dzieciom przewozu busem do i z szkoły. Chodzi oczywiście o szkołę specjalną w Raciborzu przy ul. Królewskiej. Pedagodzy wyjaśniają, że codziennie z gminy Rudnik do Raciborza dojeżdża siedmioro dzieci. Dwoje z nich to dzieci z niepełnosprawnością sprzężoną czyli z co najmniej dwoma niepełnosprawnościami (np. dziecko nie słyszy i niedowidzi).
– Czas pobyty w szkole wraz z dojazdem wynosi około dziewięciu godzin dziennie. Jest to zbyt długi czas względem możliwości psychofizycznych dzieci niepełnosprawnych. Wraz z dziećmi przyjeżdżają do szkoły rodzice, którzy czekają w szkole na powrót do domu około godz. 14.30. Jest to ogromne poświęcenie ze strony rodziców – mówi pismo. Dalej pedagodzy opisują sytuację rodziny, w której matka samotnie wychowuje kilkoro dzieci, lecz przebywając w szkole z niepełnosprawnymi nie może należycie się zająć resztą. Podobne, trudne sytuacje mają dotyczyć pozostałych rodzin. – Dowóz dzieci busem ułatwiłby funkcjonowanie tych rodzin i wspomógł zapewnienie lepszych warunków bytowych w domu – wyjaśniają dalej szkoła i towarzystwo.
Punkt moralny
Prośba była dyskutowana podczas ostatniej sesji rady gminy. Alojzy Pieruszka wyjaśnił, że na gminie spoczywa obowiązek organizacji dojazdu do szkoły dzieciom. Dzieci uczące się na terenie gminy korzystają z transportu zorganizowanego przez samorząd. Natomiast dzieci oraz ich opiekunowie dojeżdżający do szkoły specjalnej mają pokryte przez urząd koszt biletów miesięcznych w autobusach publicznych. – Ustawa o systemie oświaty dopuszcza takie rozwiązanie, w przypadku gdy zorganizowanie indywidualnego dowożenia dziecka jest zbyt uciążliwe. Tak to u nas funkcjonuje od dłuższego czasu – wyjaśnił wójt.
Na pokrycie biletów dzieci dojeżdżających do szkoły specjalnej oraz ich opiekunów, gmina przeznacza rocznie około 3,5 tys. zł. Z wyliczeń urzędników wynika, że gdyby dzieci wożono busem, koszt zwiększyłby się dziesięciokrotnie. – Z punktu moralnego chciałoby się zrobić więcej. Z punktu budżetu jesteśmy niestety ograniczeni. Żeby gdzieś dołożyć skądś trzeba zabrać – podsumował Alojzy Pieruszka.
Slogany
Przewodniczący Lach proponował żeby jednak sprawę przedyskutować, zasugerował aby w pierwszej kolejności zajęła się tym komisja oświaty.
– Wynajęcie busa z kierowcą to praca dla kierowcy. Kiedy dzieci przez dziewięć godzin będą w szkole co będzie robić kierowca? Chodził po mieście? A my za to mamy płacić. Przepraszam bardzo, kogo bardziej wspieramy, dzieci czy kierowcę? – pytał Stefan Absalon (na zdj.) przewodniczący komisji oświaty. Radny Absalon zaznaczył, że nie jest przeciwny pomocy osobom pokrzywdzonym przez los, ale proponował aby pomagać w inny sposób. – W piśmie użyto sloganów o matkach samotnie wychowujących dzieci. Nie wiem dla kogo, chyba dla publiki. To gmina ma zastępować obowiązków rodziców? – kontynuował Stefan Absalon. Powiedział, że trudno znaleźć „idealny program pomocy”, który gminę by nie kosztował zbyt wiele, a był realną pomocą dla dziecka.
– W piśmie proponuje się aby to gmina rozwiązała wszystkie problemy. Zawieźć i przywieźć dziecko ze szkoły, a najlepiej jeszcze rozpalić matce w piecu. Czytając to pismo takie odniosłem wrażenie, być może przesadzam – podsumował szef komisji oświaty.
Dyskusja
Kazimierz Lach po raz drugi zasugerował aby sprawę przedyskutować. Spytał resztę rady czy chcą aby pozostawić obecny stan dojazdów dzieci bez zmian, czy poświęcić mu trochę czasu? Do propozycji dalszych konsultacji przychylił się radny Mirosław Golijasz, który uważał, że trzeba poznać dokładniej stanowisko szkoły i zastanawiał się skąd gmina może pozyskać dofinansowanie.
– Znam sytuacje, kiedy niepełnosprawne dzieci są zabierane na rehabilitacje na ul. Rzeźniczą w Raciborzu i jest to jedyny wolny czas jaki ma ich matka. Wydaje mi się, że wrzucenie wszystkich do jednego worka, i powiedzenie „niech sobie radzą”, to nie jest dobry pomysł – dodał radny Krzysztof Badurczyk. Wójt zaznaczył, że sytuacja dzieci z Rzeźniczej jest inna niż tych ul. Królewskiej. – Więc dzieci uczące się szkole specjalnej mogą same jeździć do szkoły? – dziwił się radny Badurczyk.
Radny Absalon powiedział, że nadal nie widzi konkretnych argumentów dlaczego to gmina, a nie na przykład szkoła ma organizować dzieciom dojazd. – Nie podoba mi się to, że ani szkoła ani towarzystwo nie dają żadnej propozycji. Czy istotą tego pisma nie jest tak zwana spychologia? Żeby więc tą sprawę rozwiązać potrzeba nam o wiele więcej informacji, przede wszystkim od autorów tych pism – dodał.
Radni zdecydowali, że na sierpniowym posiedzeniu komisji oświaty, w towarzystwie zainteresowanych gości, będą sprawę omawiać ponownie.
Radny musi umieć kłamać - patrz parking przy cmentarzu
Radni Specjalnej Troski
Ale macie beznadziejnych radnych. Współczuję. Też mam niepełnosprawne dziecko, ale na szczęście w mojej gminie nikt w takich sprawach nie zajmuje się spychologią i od lat moje dziecko jest dowożone do szkoły specjalnej.
cala ta gmina jest jedną wielką szkołą specjalną.
Tylko podziwiać głupotę niektórych "radnych" bezradnych jak chcą to mogą i obiad ugotować a nie tylko napalić w piecu. Prościej niż uskutecznianie durnowatych dyskusji jest porozumienie się z innymi gminami ktore już dowożą dzieci do szkoły może pomogą bo mają światlejszych radnych! A na Rzeźniczą dzieci są dowożone busem ktory jest w dyspozycji tej placówki szkoła takowego nie posiada. WSZYSTKIE DZIECI NASZE SĄ!!!!!!!!!!!!!