Pracować i zwiedzać
Coraz więcej osób wyjeżdżających do pracy tymczasowej za granicę interesuje już nie tylko wysoka pensja, którą mogą w kilkanaście tygodni zarobić, ale też możliwość spędzania niezapomnianych wakacji.
Paryż, ocean i Alpy
Wyjazd zarobkowy dla wielu to często jedyna możliwość zwiedzenia miejsc znanych z przewodników turystycznych, jak Paryż czy Bruksela oraz doświadczenia ciekawych przygód i odkrycia nowych pasji.
– Pierwszy wyjazd wspominam bardziej jak niezwykłe wakacje spędzone z rodziną, niż ciężką pracę. To był 2006 rok, pojechałem na zlecenie Work Express w rewelacyjne miejsce do Frondenbergu koło Dortmundu. Dzięki pracy w charakterze opiekuna nauczyłem się grać w golfa i zwiedziłem wiele pięknych miejsc w Niemczech – mówi Tomasz Stawirej z Wrocławia. – Raz w tygodniu z panem Erwinem zostawała kuzynka, a mnie w tym czasie synowa i jej partner zabierali na pole golfowe. Do dziś mam kontakt z synową pana Erwina, która wyszła drugi raz za mąż i mieszka teraz w Berlinie. Zawsze, kiedy wyjeżdżam do Niemiec sprawdzam na mapie, co ciekawego będę mógł zobaczyć w okolicy – opowiada Stawirej.
Belgia kusi najstarszą tradycją browarniczą (ponad 600 marek złotego napoju), słynnymi pralinkami czekoladowymi oraz najlepszymi frytkami z majonezem. Francja natomiast urokami lazurowego wybrzeża, windsurfingiem po Atlantyku i alpejskimi szlakami. – Wynajmujemy domek w Arlet. Francuzi są bardzo mili, nie ma tam takiej zawiści jak w Polsce, sąsiedzi chętnie pomagają, kiedy trzeba. Mieszkamy w pięknym turystycznym regionie. Zenon, mój brat, w każdą niedzielę bierze plecak, górskie buty i rusza na szlak. Ja najbardziej lubię zwiedzać ruiny jeszcze z czasów Imperium Rzymskiego – mówi Sławomir Oberski, który pracę we Francji z Work Express rozpoczął w maju 2006 roku.
Namiastka wakacjiz bonusem
Praca na budowie lub w charakterze opiekuna osoby starszej do łatwych nie należy. To, jak szybko upłynie kontrakt, w jakiej atmosferze i czy wrócimy z bagażem miłych wspomnień zależy w ogromnym stopniu od samych wyjeżdżających. Duże znaczenie ma odpowiednie nastawienie, na co zwraca uwagę Tomasz Stawirej.
– Kiedy opiekun jedzie „do rodziny“, a nie „do pracy“, to po prostu miło spędza się czas, najczęściej w pięknym miejscu, bo południowe Niemcy są bardzo malownicze. W dodatku za tak spędzony czas dostaje się pieniądze, co też jest bardzo miłe. Dlatego jadę do opieki, kiedy mi to odpowiada i w miejsce, które mi się podoba – przekonuje wrocławianin.
– Nasi ludzie za granicą naprawdę ciężko pracują i regeneracja jest konieczna. Jestem pod wielkim wrażeniem ekipy budowlanej, której chciało się po pracy wskakiwać na deski z żaglami i surfować po Atlantyku. Bardzo nas cieszy, kiedy wiemy, że nasi pracownicy odpoczywają aktywnie. Promujemy to i staramy się im to ułatwiać, kiedy to tylko możliwe – np. nasi pracownicy – surferzy zostali przekwaterowani bliżej plaży, żeby mogli łatwiej transportować swoje deski – dodaje Artur Ragan, rzecznik agencji.
Trudno porównywać wyjazd zarobkowy z wycieczką czy urlopem, ale na pewno dla wielu to możliwość zobaczenia kawałka świata. Zdarza się, że w wakacje do pracowników dojeżdżają żony z dziećmi. – Dla pracownika była to wartość dodana do wyjazdu zarobkowego, zaś dla jego najbliższych był to pierwszy wyjazd za granicę w ogóle – mówi Wioletta Jankowska z Work Express. Dodaje, że czasu na zwiedzanie jest na pewno znacznie mniej niż na urlopie, za to można obejrzeć miejsca nieznane z przewodników i niedostępne turystom, jak na przykład rzadko odwiedzane alpejskie masywy, przez które biegną tunele drogowe. Do tego jako pamiątkę po trzech miesiącach można przywieźć do domu kilkanaście tysięcy złotych. Takich wakacji nie oferuje jeszcze żadne biuro podróży.