Nie sprzedają pamiątek na allegro
Niewiele osób wie, że w wodzisławskim parku, za budynkiem Muzeum , pod ziemią znajduje się tzw. szczelina przeciwlotnicza. Jest to coś na kształt podziemnego schronu, wybudowanego w latach 40. przez Niemców.
– Przez lata 90-metrowy schron niszczał. My chcemy to miejsce zagospodarować i udostępnić mieszkańcom do zwiedzania – mówi Kazimierz Piechaczek, prezes Stowarzyszenia Grupa Rekonstrukcyjno-Historyczna „Powstaniec Śląski”. – Chcielibyśmy organizować tu wystawy i lekcje historii dla młodzieży.
Karabin na tankietki i radzieckie pepesze
To właśnie członkowie „Powstańca” zorganizowali 7 sierpnia wystawę poświęconą m.in. powstaniom śląskim i czasom II wojny światowej. W wodzisławskiej szczelinie przeciwlotniczej historyczna wystawa została otwarta po raz drugi. Czego tu nie było: radzieckie pepesze, granaty, pistolety, bagnety. Obok nich polski karabin przeciwpancerny – postrach niemieckich tankietek. W szklanych gablotach umieszczono elementy żołnierskiego ekwipunku, np. manierki na wodę i sztućce.
W innej gablotce można było zobaczyć dokumenty mieszkańców powiatu z czasów przedwojennych i okresu II wojny. Wśród nich książeczki wojskowe, pracy, książeczki poborowego, dokument aktu urodzenia z czasów zaborów, zaproszenie na opłatek powstańczy z 1937 roku, czy dokument zwolnienia powstańca śląskiego z więzienia w Rawiczu. Jedną z ciekawostek była niemiecka, cywilna maska przeciwgazowa – inna dla kobiet, inna dla mężczyzn, a także strój niemieckich harcerek, służących w czasie wojny w szpitalach polowych. Zaciekawienie zwiedzających budził również oryginalny mundur żołnierza generała Maczka.
Drukowali i leczyli
Takie atrakcje czekały na zwiedzających pod ziemią. A na górze: Adam Kaszuba i jego 13-letni syn Adam, ubrani w niemiecki mundur i strój członka Hitlerjugend obsługiwali karabin maszynowy. Obok nich Flawiusz Pietrzyk, w stroju powstańca śląskiego prezentował drukarki i powielacze. Najstarsza z maszyn drukarskich pochodziła z 1890 r. i służyła niegdyś m.in. do drukowania ulotek i gazetek. Można było też zobaczyć powielacz z lat 30. ubiegłego wieku, prasę drukarską i ołowiane czcionki. Jak przystało na czasy wojenne, na wystawie nie mogło zabraknąć szpitala polowego ze strzykawkami i środkami do dezynfekcji. Pod tym wystawowym namiotem szpitalnym zgodnie pracowały sanitariuszki polskie, niemieckie i radzieckie.
Kierowca śmieciarki i zegarmistrz
Część zbiorów zaprezentowanych na wystawie to rodzinne pamiątki członków „Powstańca Śląskiego”, część została przez nich kupiona, jeszcze inne to dary mieszkańców Wodzisławia, czy zaprzyjaźnionych zbieraczy. – Ludzie przekazują nam te pamiątki, bo chcą się nimi podzielić z innymi i wiedzą, że my nie sprzedamy ich na allegro – mówi Kazimierz Piechaczek.
Do Grupy Rekonstrukcyjno-Historycznej należą ludzie różnych profesji. Są wśród nich m.in. kierowca śmieciarki, zegarmistrz, budowlaniec, księgarz. Wszystkich połączyła historyczna pasja i chęć dokumentowania historii. Jak pokazała wodzisławska wystawa, udaje im się to doskonale.
Tekst i zdjęcia Anna Burda-Szostek
Pewnie wystawiają co mają i za to czapki z głów
Byłem, widziałem i uważam że za każdym razem jest lepiej!
Trochę za bardzo wyeksponowane mundury niemieckie od polskich.
Poza tym wszystko OK.
Ludzie z pasją. Wielki szacunek dla Was i dla przedsięwzięcia.