Podróż w oldtajmerach zakończona
Cztery samochody, pięć krajów, 1000 litrów paliwa, 2400 kilometrów - tak w liczbach można podsumować podróż, którą zakończyło dziś dziewięciu wielbicieli oldtajmerów.
Wyprawa trwała od 13 sierpnia. W tym czasie miłośnicy starych aut zwiedzili Ukrainę, Rumunię, Słowację, Węgry i Czechy. - Bez żadnej awarii, z czego bardzo się cieszymy, bo każdy z samochodów ma ponad trzydzieści lat - podkreślają organizatorzy Zbigniew Kloch i Krystian Harnasz. Środkami transportu były dwie Syreny 105l, Fiat 125p oraz bus Volkswagena. - Nasze samochody były czasem brane za Trabanty, Łady, a nawet Skody - śmieje się Łukasz Harnasz, syn współorganizatora przedsięwzięcia.
Uczestnicy wyprawy najmilej wspominają Ukrainę i Rumunię. - Byliśmy tam bardzo ciepło przyjmowani. Zapamiętamy zwłaszcza pewną ukraińską rodzinę, która przyjęła nas szczególnie życzliwie, poczęstowała świeżym mlekiem i... samogonem. Dzielili się z nami wszystkim, co mieli - opowiadają. - Ukraińcy cieszyli się na nasz widok - wspomina Krystian Harnasz. - Spotkaliśmy takich, którzy tęsknią za Polską. - Podróż, oprócz tego, że była wielką przygodą i pozwoliła na odwiedzenie kilku krajów, zmieniła również poglądy niektórych osób na temat Ukrainy i Rumunii.
Warto zaznaczyć, że podróżnicy poruszali się zwykłymi drogami. - Jechaliśmy również na wysokości 1000 m n.p.m., serpentynami, których w Polsce nie ma - mówią kierowcy. Samochody w sumie spaliły ok. 1000 litrów paliwa. - Niemały koszt, ale warto było - przyznają wszyscy zgodnie. I planują kolejne wyprawy.
przy