Doktor Andrzej Majewski we wspomnieniach współpracowników
Pielęgniarka Barbara Ząbek i salowa Róża Łopacz wspominają lekarza Andrzeja Majewskiego, z którym przez wiele lat pracowały na oddziale neonatologicznym (noworodkowym).
Barbara Ząbek - emerytowana oddziałowa Oddziału Neonatologicznego Szpitala Rejonowego w Raciborzu
Znałam pana doktora Majewskiego od 1975 roku - zaczęłam wtedy pracę na oddziale. Był pediatrą - badał noworodki. To były trudne czasy. Nie było takiego sprzętu jak dziś, na przykład inkubatory były z sienniczkami wypchanymi słomą, nie było USG. Dr Andrzej Majewski mimo braku sprzętu diagnostycznego zawsze stawiał prawidłowe diagnozy. Był wspaniałym człowiekiem, dobrym przełożonym, sprawiał, że na oddziale była rodzinna atmosfera. Był dla nas jakby ojcem, bo był w wieku naszych rodziców. Całemu personelowi oddziału leczył dzieci. Nie było scysji, a jeśli już dochodziło do jakichś nieporozumień, to rozwiązywał trudne sytuacje w kilka minut. Słynął z tego, że był małomówny, wolno chodził, ale był skuteczny. Często w nocy przychodził na oddział żeby zobaczyć, czy wcześniaki mają się dobrze. Przez wiele lat także jeździł w pogotowiu. Znana jest taka anegdotka o nim, że kiedyś wezwany został do chorej na wieś, wyciągnął z kieszeni jakąś tabletkę i po jej zażyciu ta kobieta zaraz poczuła się lepiej. Kiedy była powódź, przyszedł na oddział sprawdzić, czy nie wyłączyli prądu. Kiedy wrócił do domu miał zalany parter i samochód. Odchodził na emeryturę w wieku ok. 70 lat.
Róża Łopacz - emerytowana salowa Oddziału Neonatologicznego Szpitala Rejonowego w Raciborzu
Pracowałam z panem doktorem Majewskim przez 37 lat. Zaczęłam pracę na oddziale noworodkowym w 1958 r.. Doktor był wtedy ordynatorem na oddziale dziecięcym, po roku mojej pracy został ordynatorem oddziału noworodkowego. Był bardzo spokojny, opanowany, przyjazny, wierzył każdemu na słowo, dobrze się z nim pracowało. Równo traktował każdego pracownika. Po prostu był dobrym człowiekiem. Bardzo miło go wspominam. Nigdy nie dochodziło do żadnych nieprzyjemnych sytuacji na oddziale. Przeszłam na emeryturę w 1995 roku. Poszłam na pogrzeb doktora, bo jak mogłabym nie iść... Według mnie był bardzo wartościowym człowiekiem.