Pytanie na weekend
Jakie są największe grzechy polskiego szkolnictwa?
Ankieta
Jakie są największe grzechy polskiego szkolnictwa?
Zobacz więcej
Sklep.nowiny.pl
Kursy InspiratON
Jakie są największe grzechy polskiego szkolnictwa?
Panie ja obywatel pan chyba się z księżyca urwał,zajmuję tutaj stanowisko jako matka a nie nauczycielka i popieram SP,od rodzin patologicznych jest pedagog,opieka społeczna dalej świetlice terapeutyczne( z takim podejściem bez problemu może pan tam zostać wolontariuszem),kuratorzy itd niby czemu pomoc takim dzieciom ma się odbywać kosztem dzieci z normalnych rodzin,dodam jeszcze,że nawet jeśli nauczyciel chciałby pomóc to i tak to nic nie da ,bo pomoc musi płynąc z różnych źródeł min z rodziny więc terapię powinno się zacząć od centrum czyli od rodziny ale od tego nie jest już nauczyciel.Załóżmy, że będzie tak jak pan chce.Przez 30 min nauczyciel będzie tulił,wspierał dzieciaka i co z tego jak po powrocie do domu zalana matka, ojciec,brak zabezpieczenia potrzeb powiedzmy tych wyższych ze strony rodziców ,zmotywuje to dziecko do opowiedzenia się za wartościami jakie wpajał mu nauczyciel przez 30 min?Szkoła ma wspierać i umacniać wartości przekazane przez rodziców a nie całkowicie przejąć rolę tych rodziców.Pozdrawiam
Własnie takie jest nasze cialo pedagogiczne jak ty...,waszym zadaniem jest zachecac dzieci do nauki jak tego nie potrafisz to chyba sprzataczka w tej szkole jestes.
nauczyciel czeka tylko na wakacje, zarabiaja dobrze, niech nie narzekają!!!
problem szkolnictwa polega na systemie podziału na szkołe podstawową gimnazjum itp . Problem ten dotyczy dzieci które za szybko muszą zmieniac otoczenie i szkoły
Masz może jakieś doskonałe metody w tłumaczeniu siedmiolatkom z patologicznych rodzin by się uczyły jeśli chcą być kimś ? Możesz te wszystkie szczytne cele wskazywać - o ile dzieciak raczy przyjść do szkoły - przy 22 uczniach mam w czasie lekcji 2 min. na jednego - i program nauczania z którym trzeba lecieć - napisałam wyraźnie że nie poświęcę dzieci które chcą się uczyć dla dzieci które uczyć się nie chcą . Takie dzieci zgłasza się do pani pedagog a ona może sprawę skierować wyżej - ale to trwa , a dzieciak w tym czasie ma takie braki że nie jest ich w stanie nadrobić bez pomocy rodziców - a rodzice mają to gdzieś lub po prostu nie ma ich w kraju. Tak wygląda system - nie zgadzam się z nim i nie mam na niego wpływu - kuratoria zostały opanowane przez miernoty które niczego nie mają zamiaru zmieniać .
do~ SP . Kobieto , jeśli to dzieci z patologicznych rodzin to Ty powinnaś starać się ich kierować , tłumaczyć że powinny zmierzać ku pozytywnym przykładom , powinnaś zachęcać , a nie 7 latka już spisać na straty !!! Szukać pomocy dla nich a nie dyskryminować z powodu ich rodziców ! Powinny wiedzieć ze maja w TOBIE oparcie , ze jak będzie im źle to zawsze mogą do Ciebie przyjść a Ty ich wysłuchasz i pomożesz , oczywiście w miarę możliwości !Ale trzeba się starać , a nie opuścić ręce bo nic z tych dzieci nie będzie ! Takie dziecko jeśli się dołoży trudu to da się ukształtować ! a jeśli tak stawiasz sprawę to może brak Ci predyspozycji żeby być pedagogiem ! A może liczy się tylko to by zaliczyć miesiąc pracy i dostać wypłatę ? Szkoła to dla dzieci 2 dom , tak mnie tłumaczono w szkole która skończyłam 25 lat temu . Ale widać że teraz się to zmieniło , mam tylko nadzieję że nie w każdej szkole i klasie , że są jeszcze NAUCZYCIELE !
Odgórne (rządowe) ustalanie programu nauczania
Jak pracować z dziećmi które chodzą do szkoły w kratkę a ich rodzice nie przychodzą na wywiadówki ? Mam w klasie dzieci które przychodzą do szkoły tylko po to by zjeść darmowy obiad. Zero ambicji , rodzice mają tych dzieci tyle że wcale się nimi nie interesują - często siedzą w Holandii lub Anglii a dziećmi zajmuje się babcia która sama ledwo czyta - ona w nauce im nie pomoże . W pierwszej klasie mam 22 uczniów i już jestem zmuszona podzielić je na te które chcą się uczyć i te które trzeba będzie przepchać dalej - nie będę kosztem zdolnych dzieci zaniżała poziomu nauczania dla dzieci z patologicznych rodzin które nie maja najmniejszego zamiaru zmienić środowiska w którym żyją.
najgorsze jest to,ze nie podrecznikow,ktore by mogly sluzyc innym przez lata.co roku wymagaja innych,a co sie zmienilo w nich,nic tylko cena.nauczyciele dostaja prezenty,funduja im wczasy-chodzi o wydawnictwa.kiedy sie to zmieni.nauczyciele pracuja 18 godz.tyg.miesiecznie 72.ja zapierd...alam nieraz 200.oni maja ferie,wakacje,swiewta wolne.i ciagle im jest malo.kiedy skonczy sie biadolenie nauczycieli.czas pomyslec o innych grupach spolecznych.
Najwiekszym grzechem szkolnictwa jest ksztalcenie ludzi w zawodach zupelnie niepotrzebnych, czyli najzwyklejsza produkcja bezrobotnych. Nikt nie patrzy na to czy dany kierunek jest potrzebny, najwazniejsze by skonczyc studia - jakiekolwiek studia - chore...
Najgorzej jest gdy gimnazjum jest przy liceum. Młode dziewczyny konkurują ze starszymi już dorosłymi. To są dopiero ekscesy! Gimnazjum hest największym kretynizmem! Przychodzisz i znów się uczysz od nowa tego co w podstawówce idziesz do liceum i znowu od nowa. Tym sposobem praktycznie nikt nie przerabia historii najnowszej. Potem się nie ma co dziwić, że ludzie nie wiedzą co to komunizm czy transformacja jaka się w Polsce dokonała!
Program nie jest problemem, aż takim. Największym są nauczyciele na najniższych szczeblach edukacji. Bez podstaw nic nie zdziałasz.
Jestem przekonany, że dużo tu szkodzi gimnazjum. Przypomnijcie mi, po co to powstało? Przeciez to jest hormonalne getto. Mlodziez w najbardziej wybuchowym okresie jest kierowana do nowej szkoly. Tu kazdy po raz kolejny( tak jak w podstawówce) probuje ustawic sie na pozycji lidera. Stad sie biora takie ekscesy jak kosz na glowie, zeby komus pokazac, co to ja nie jestem. W podstawówce nauczyciel poznał takiego ananasa i bral na niego poprawke. W gimnazjum nauczyciel nie wie na co trafil...
Dodawanie odejmowanie, ułamki, mnożenie, % - same podstawy. Liczba takich uczniów waha się od 3-5 rocznie! W LICEUM! na 30 osób w klasie. Co ma zrobić olać ich i iść z materiałem? to jest 10 % klasy! Po 3 latach takie coś przychodzi i mówi, że idzie na farmację, albo na coś podobnego zaocznego. Strach chodzić do apteki!
No dobrze, ale pewnie chodzi ci o kolejność działań, skomplikowane równania, tak? Z wieloma niewiadomymi itd. To nie jest błąd. Ja też to kiedyś umiałem a dziś musiałbym sobie przypominać...
Mam w rodzinie nauczycielkę z liceum i zamiast ich uczyć programu liceum uczy ich dodawać i mnożyć!
Chyba sobie żartujesz, że po gimnazjum zdarzają sie osoby, które nie potrafią MNOŻYĆ??!!! Jeśli w tym co piszesz jest choć ziarno prawdy to to jest skandal. Zdawałem stara maturę, ( rocznik 82) czyli czasy bez gimnazjów. Choć olewałem część przedmiotów ( i to dość poważnie), znam funkcje trygonometryczne, zasady dynamiki i co to jest alotropowa odmiana węgla. Nie przykładałem się, ale w teleturnieju Jeden z Dziesięciu odpowiadam na większość pytań... Moim zdaniem, bylem jednym z ostatnich pokoleń LO i jestem OGÓLNIE WYKSZTAŁCONY, bez rewelacji, ale mam jakaś tam wiedzę z kazdego z przedmiotów, nie dlatego, że chciałem się uczyć, tylko nas po podstawówce w LO przyciskali. Dziś tym surowym nauczycielom dziekuję. Jeśli to co piszesz, to prawda, to to jest skandal ...
Geometrii to praktycznie nie miałem przez całą edukację. Ciekawe skąd mamy mieć inżynierów i dobrych budowlańców. Skąd robotnik ma wiedzieć ile farby ma kupić, jak nie umie pola powierzchni obliczyć prostokątnej ściany! W programach była geometria, ale nauczycielom nie chciało się jej uczyć. Geometria przydaje się większej liczbie osób niż całki... Dodawanie, odejmowanie także. Nie nauczyłem się niemieckiego, bo nie chciałem, ale nauczycielka była super fachowcem. Chciałem się nauczyć matematyki, lepiej ale musiałem zakuwać samemu, bo nie trafiłem na choćby jednego pedagoga. Musiałem brać korki u członków rodziny. Miałem tylko dobrego historyka, panią z biologi w liceum, i tą nauczycielkę niemieckiego ( ale nawet ona nie zmusiła mnie do nauczenia się mówienia drutem kolczastym) Żaden polonista nie zauważył, że mam dysleksję i do dziś muszę się wysilać żeby coś ręcznie napisać bez błędu. Wystarczyło by wysłać mnie na ćwiczenia. Wyleczyć by mnie nie wyleczyły, ale miałbym łatwiejsze życie! Prawnikowi z dysleksją strasznie ciężko! Problemem są nauczyciele, którzy uważając, że za mało zarabiają nie interesują się uczniami i nie lubią własnych przedmiotów. Tak jak napisałem. Uczyło mnie tylko 3 nauczycieli z pasją dla swojej dziedziny. Reszta robiła łaskę, że była na lekcjach. Nikt im nie kazał być nauczycielami. Jak im nie pasował zawód mogli się przekwalifikować! Leniom i darmozjadom nie powinno się powierzać dzieci. Kuzyn nie chciał uczyć więc zmienił zawód i jest zadowolony, a nie marnuje życia dzieciom i nie narzeka, że za mało zarabia. Pracuje w hotelu w Hiszpanii i już jest kierownikiem, bo dookoła ma niewykształconych Hiszpanów!
Kolegi dziewczyna uczy w UK. Tam nawet zadań domowych nie wolno zadać jak nie chcesz mieć wizyt rodziców na głowie. Dzieci są tak ciemne, a magistra to mają zarządzający szkołami, a nauczyciele na licencjatach tylko jadą. Matematyczka z rodziny. Musi uczyć dodawać i mnożyć, bo takich dostaje uczniów z gimnazjum i podstawówek. Czy to jest wina programu, że nauczyciel przepuszcza z klasy do klasy dzieci bez umiejętności DODAWANIA?
Jak umiesz materiał co cię interesuje rodzaj testu? Też chodziłem do szkoły i też byłem świnką doświadczalną na studiach ( punkty ECTS), ale wystarczy znać materiał. Z wykształcenia jestem prawnikiem. Cała rodzina to głownie nauczyciele. Którym przeszkadza lenistwo dzieci i rodzice którzy wymagają od nauczyciela, a na co dzień się nie interesują czy dziecko odrobiło zadania.
Mam młodych w rodzinie. od podstawówek przez gimnazja, zawodówki, licea, licencjaty i jednolite magisterskie ( duża rodzina). Problemem nie są dla nich zmiany programu, a nauczyciele, którzy nie znają swoich dziedzin i nie umieją przeprowadzić lekcji. Sam z kilkunastu nauczycieli jacy mnie uczyli mogę powiedzieć, że trójka znała się na swoim przedmiocie. Resztę musiałem sam zakuwać, z książek. Skończyłem prawo mimo zmian w zasadach egzaminów i mimo zmian w programach.
Problemem szkolnictwa, są słabo opłacani nauczyciele, a co za tym idzie negatywna selekcja do zawodu. Z moich koleżanek z liceum na 25 dziewczyn 13 poszło na polonistykę. Takie z nich nauczycielki i polonistki, że ... już w Liceum na brykach jechały i na studiach to samo, bo gala anonima nie potrafiły przeczytać. Potopu nie znają, ale Dziką Kaczkę i Panią Dulską tak. Średniowieczna literatura jest im zupełnie obca! Takich mamy nauczycieli!
do :lokalny patriota - Jestem ciekawa co by Pan powiedział gdyby to Pan musiał uczęszczać do gimnazjum, pisać test na zakończenie gimnazjum , który z roku na rok staje się coraz trudniejszy, gdyby Pan miał zdawać nową maturę czy nowe prawo jazdy- kiedyś testy wygladały zupełnie inaczej- były tylko dwa rodzaje testów- grupa A i grupa B). Łatwo napisać jest "Zmienia się wiedza zmienia się program proste!". Dzięki takim LOKALNYM PATRIOTOM , którzy w sumie na g... się znają, mamy taką władzę w państwie, jak i cały system szkolnictwa. I jeszcze jedno- kim Pan jest z wykształcenia...? Miłego wieczoru!
rozpędż się a mur sam się znajdzie idioto
Co znaczy częste zmiany? Wiedza historyczna, naukowa zmienia się z miesiąca na miesiąc. Kto wpisał taką głupią pozycję w ankietę? Dzieci mają się uczyć wiedzy z czasów przed komputerami, przed wynalezieniem pisma? Zmienia się wiedza zmienia się program proste!