Miejsca nie dostanie, bo go widzą na rowerze
Pan Edward Skonieczny od lat mieszka w bloku przy ulicy Królewskiej w Raciborzu. Również od lat toczy boje ze Spółdzielnią Mieszkaniową Nowoczesna o miejsce parkingowe przed swoim blokiem.
– Pracowałem przez lata na kolei. Byłem pierwszym człowiekiem, który właczył napięcie na dworcu kolejowym w Raciborzu, aby mógł wjechać pociąg elektryczny – mówi pan Edward. W 1998 roku raciborzanin miał wypadek. Podczas pracy przygniotła go konstrukcja stalowa. Od tego czasu ma stałą, II grupę inwalidzką. – Mam wskazanie od lekarza, abym poruszał się o dwóch kulach aby nie obciążać kolan, mam również rozrusznik serca – wylicza mieszkaniec ulicy Królewskiej. Mimo problemów ze zdrowiem pan Edward stara się być osobą aktywną. Porusza się niewielkim samochodem. – Jazda nie nastręcza mi jakichś wielkich problemów. Dzięki samochodowi mogę się sprawnie przemieszczać. Kłopoty zaczynają się, kiedy próbuję zaparkować w pobliżu mojego bloku. Dziś aut przybywa i jest coraz gorzej – mówi 67-latek.
Nikomu nie będzie przeszkadzać
Pan Edward pierwsze pismo z prośbą o miejsce parkingowe do SM Nowoczesna napisał dokładnie dziesięć lat temu. – Po moich interwencjach zrobiono mi prowizoryczne miejsce i postawiono tabliczkę. Kierowcy wiedzą jednak, że to nie jest typowe oznaczenie miejsca dla osoby niepełnosprawnej i za każdym razem ktoś mi tam staje. Jest niemal idealne miejsce bliżej drzwi do klatki, gdzie można by takie miejsce zrobić. To niewielka wnęka w żywopłocie. Od krzewów do jezdni jest odległość 4,10 m, mój niewielki samochód się tam zmieści – przekonuje pan Edward. Mieszkaniec bloku przy ulicy Kólewskiej zapewnia, że miejsce nie utrudni pieszym korzystania z chodnika a dla niego samego będzie sporym ułatwieniem.
Znamy sytuację
– Znamy sytuację pana Skoniecznego doskonale, bo ciągnie się od lat – mówi Lesław Śliwiński z działu administracyjnego Spółdzielni Mieszkaniowej w Raciborzu. – Sytuacja nie wygląda tak, jak przedstawia lokator. Ten pan ma gdzie parkować. W pobliżu ma aż dwa miejsca wydzielone dla osób niepełnosprawnych. Mogę zaryzykować stwierdzenie, że pan Skonieczny jest w stanie podejść te kilkadziesiąt metrów. Jest osobą chodzącą, niektórzy widzą go nawet na rowerze – tłumaczy. Pracownik spółdzielni zapewnił, że jeszcze raz przyjrzy się sprawie. – Sprawdzimy to, ale musimy działać w interesie wszystkich członków spółdzielni a nie jednego. Pomagamy osobom jeżdżącym na wózku i innym niepełnosprawnym, ale tu sytuacja nie jest tak poważna. Mieszkaniec chce mieć po prostu wygodny parking pod oknem. Jeśli będziemy się zgadzać na każde takie zachcianki, dojedziemy do absurdów – dodaje Śliwiński.
(acz)
My też chcemy swoje miejsca parkingowe koło klatek.
Ale ja to znam to przypadek również z Ostroga ,gdzie jedna Pani mimo sprzeciwu całej reszty mieszkańców skutecznie blokuje podcinanie i dbanie o estetykę kilku krzewów i drzew. To dopiero absurd. I smród przy okazji. I cisza