17 listopada - niespokojny w Republice Czeskiej
W Pradze odbyły się 17 listopada, z okazji Dnia walki o wolność i demokrację, oficjalne imprezy, ale udział w nich wzięło niewiele osób. Więcej było protestujących.
W Pradze przeciw reformom wystąpiło 3-5 tys. osób, w Brnie 2-3 tys., w Ostrawie na placu Jiraska ok. 600 osób pod kierownictwem związków zawodowych. Obywatele Czech są niezadowoleni nie tylko z reform socjalnych, ale również ze słabej polityki gospodarczej. Krytykują ją zarówno związki zawodowe, jak i przedsiębiorcy. W 2012 roku w Czechach odbędą się wybory do Senatu i do regionów.
17 listopada, Dzień walki o wolność i demokrację - dzień ten upamiętnia studenckie manifestacje, jakie miały miejsce 17 listopada 1989 roku w Czechach, przede wszystkim na praskim placu Wacława, podczas których studenci wyrażali swój sprzeciw wobec komunistycznej władzy. Dzień ten uchodzi za początek tzw. „aksamitnej rewolucji”, okresu przemian ustrojowych, który doprowadził do powstania dwóch niepodległych państw, Republiki Czeskiej i Republiki Słowackiej. Datę manifestacji studenci wybrali nieprzypadkowo, nawiązując do wydarzeń z jesieni 1939 roku; otóż 28 października tego roku prascy studenci zorganizowali manifestację upamiętniającą 21. rocznicę powstania Czechosłowacji (państwo to zostało oficjalnie powołane do życia 28 października 1918 roku) chcąc w ten sposób wyrazić sprzeciw wobec niemieckiej okupacji. Niemcy otworzyli ogień do protestującej, wskutek czego zginął student medycyny, Jan Opletal. Jego pogrzeb, który odbył się 15 listopada, przerodził się w dużą manifestację patriotyczną. SS rozbiło jednak pochód i dokonało licznych aresztowań, a czeskie wyższe uczelnie zostały zamknięte. To w nawiązaniu do tych wydarzeń 17 listopada 1989 czescy studenci (głównie w Pradze) wyszli na ulice, aby zaprotestować przeciwko totalitarnemu reżimowi. Dziś 17 listopada to święto zarówno w Czechach, jak i na Słowacji.
Zdjęcia w galerii zostały zrobione w Ostrawie na placu Jiraska 17 listopada
Będąc ostatnio u moich przyjaciół w Czechach, zapytałem ich, jaka była ich reakcja na "rozwód"Czechosłowacji.Olga, nasza czeska znajoma powiedziała, że dla zwykłych ludzi była to tragedia i nie mogli się z tym pogodzić.W noc "rozwodu" wszyscy zwykli ludzie płakali...Ale o rozwodzie zdecydowała "wierchuszka" nie pytając się narodu...