Dziś obchody 25-lecia DKF Puls w Raciborzu
Dzisiaj Dyskusyjny Klub Filmowy w Raciborzu będzie obchodził 25-lecie istnienia. O godz. 18.00 w DK Strzecha zostanie przygotowane spotkanie dla miłośników klubu, podczas którego obejrzą film "Hair" Milosa Formana z 1979 roku. Nie zabraknie poczęstunku i czasu na wspomnienia.
Pierwszy film w raciborskim DKF-ie, noszącym wówczas nazwę "Kociołek" (nazwa wzięła się stąd, że założyli go z Markiem Rapnickim pracownicy Rafako - Andrzej Bartela, Piechula i Kozakiewicz) wyświetlono w 1986 r. Była to "Kronika wypadków miłosnych" Andrzeja Wajdy. Raciborski Dom Kultury, gdzie spotykali się miłośnicy artystycznego kina, nie miał odpowiedniego sprzętu, ale pasja kinowa jego założycieli była tak duża, że korzystano z przenośnych projektorów. W 1988 r. zmieniono nazwę DKF na "Puls", który stał się członkiem Federacji DKF i sprowadzono projektory AP 622 z wytwórni łódzkiej. Przy ich użyciu widownia obejrzała jako pierwszy film pt. "Gorączka" Agnieszki Holland. Rekordową sprzedaż karnetów DKF odnotował w pierwszym kwartale 1989 r., kiedy sprzedano ich ponad 200 (jednym z filmów było "Imię róży"). Przełom, kiedy zaczęła spadać frekwencja, nastąpił w drugiej połowie lat 90-tych, a już zdecydowanie w XXI wieku.
- Technologia tak się rozwinęła, że przestaje się powoli chodzić do kina, a szczególnie na filmy gorzej rozreklamowane. Myślę jednak, że kino artystyczne przetrwa, bo w człowieku jest pragnienie piękna. Zdarza się, że na film w ramach DKF przychodzi 30 osób, ale bywa też, że zaledwie kilka. Mimo to puszczamy film, bo uważam, że to mamy obowiązek ciągnąć tę działkę i umożliwić także obejrzenie na ekranie kinowym filmów niszowych, artystycznych. Oczywiście łatwiej ciągnąć coś, kiedy jest finansowy sukces. Uważam jednak, że nie wszystko musi zarabiać na siebie, bo to prowadzi w ślepą uliczkę - mówi Marek Rapnicki z DKF-u "Puls".
Nie wszystko musi zarabiać na siebie. Czyli jak? Miasto dopłaca do DKF-u? Oj to bardzo nie ładnie kwitować tak Panie Marku niskie zainteresowanie DKF-em. Myślę, że są w Raciborzu takie obszary, które bardziej potrzebują miejskiego zastrzyku niż ciągłe dokładanie się do kina ambitnego.