Rodzimi przedsiębiorcy na nich psioczą, starsi mieszkańcy sobie chwalą
Sklepikarze z Połomi skarżą się na obwoźnych handlarzy.
Sklepikarze i przedsiębiorcy z Połomi mają dość handlarzy obwoźnych, pojawiających się w ich okolicy. Chodzi o samochody, bezpośrednio z których sprzedawane jest pieczywo, ciastka, a nawet mleko. Połomianie napisali w tej sprawie pismo do wójta gminy Mszana, skarżąc się na „nieuczciwą konkurencję”. „To osoba obca, nie prowadząca działalności na terenie gminy” – piszą sklepikarze. „To doprowadziło do spadku obrotów, co może prowadzić do bezrobocia”.
Psują naszą robotę
Niektórzy właściciele sklepów w Połomi twierdzą, że handlarze obwoźni zabierają im klientów, dowożąc niemalże pod same domy mieszkańców chleb, ciastka, torty, a nawet mleko czy masło. – Psują nam pracę – mówi Grażyna Krzyżok, właścicielka cukierni. – Sprzedają bez opłaty targowej, zatrzymując się na drodze gminnej. My płacimy podatki, oni opłaty targowej do gminy nie wnoszą. Jaka to sprawiedliwość? – denerwuje się kobieta.
Pomysłodawcą skargi do wójta jest piekarz Leon Borgiel. – Od dwóch miesięcy auto z Radlina wozi tu chleb i kołaczyki– mówi. – Kierowca podjeżdża pod same domy i sam sprzedaje te artykuły. Niektórzy mieszkańcy sobie to chwalą, bo mają dostawę pod nos. Ale to uderza bezpośrednio w nas, przedsiębiorców z Połomi. W mojej firmie z tego powodu obroty spadły co najmniej o 20 proc.
Ale nie wszyscy sprzedawcy mają „z górki” na obwoźnych handlarzy. Irena Krótki, szefowa sklepu przy ul. Szkolnej mówi, że dla niej nie stanowią oni zagrożenia. - W przeciwieństwie do marketów – mówi.
Gdzie higiena?
Połomscy sklepikarze wytykają obwoźnym handlarzom (których podobno pojawia się tu trzech) brak dbałości o zachowanie odpowiednich warunków sanitarnych przy sprzedaży artykułów żywnościowych. Jedna ze sprzedawczyń mówiła nam, że obwoźni nie mają wymaganych fartuchów, ciastka sprzedają bez użycia rękawiczek, prosto z ręki. A co na to sanepid? – pytają kąśliwie właściciele sklepów.
– Każdy samochód z handlem obwoźnym musi mieć nasze zatwierdzenie na prowadzenie takiej działalności – mówi Barbara Orzechowska, dyrektor Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Wodzisławiu. – Kierowca sprzedający żywność musi mieć fartuch i aktualną książeczkę zdrowia. Oczywiście ciastka, czy kołaczyki, o których mowa, powinien sprzedawać przez rękawiczki, czy używając woreczka. Trudno mi powiedzieć, czy tak jest, czy nie. Jeśli któryś z mieszkańców Połomi zauważył łamanie zasad higieny przez handlarzy obwoźnych, zawsze może złożyć do nas skargę, ujmując w niej dane takiego handlarza oraz numery rejestracyjne jego samochodu.
Dyrektor Orzechowska dodaje, że sanepid prowadzi wyrywkowe kontrole sprzedających artykuły żywnościowe. W zależności od rodzaju obiektu, asortymentu, czy aktualnego stanu sanitarnego, kontrola taka może odbywać się np. raz na rok, dwa, a nawet trzy lata zgodnie z przepisami prawa żywnościowego. Trudno jest to robić częściej także dlatego, że w samym tylko powiecie wodzisławskim i Jastrzębiu-Zdroju z około 2 tys. obiektów spożywczych, handlem obwoźnym zajmuje się ok. 65 sprzedawców. Ale jeśli pojawiają się skargi na któregoś z handlarzy zawsze przeprowadzana jest dodatkowa kontrola, która potwierdza lub wyklucza zarzuty.
Co komu jest na rękę?
Podczas gdy właściciele sklepów z Połomi psioczą na konkurencję, z handlu obwoźnego bardzo zadowolonych jest wielu mieszkańców, zwłaszcza tych starszych. – Do nas przyjeżdża tylko auto-piekarnia – mówi 86-letnia pani Anna. – Ale chciałabym, żeby z auta można było kupić wszystko: i cukier, i masło, czy wędliny. Bo dla mnie starej, to duża wygoda, kiedy mam dostawę pod sam dom. A sklepikarzom z Połomi pani Anna radzi: - Niech zejdą trochę z cen, to będą mieli więcej klientów.
Przysłuchujący się rozmowie młody mężczyzna obrusza się na taką argumentację: - Artykuły sprzedawane z auta są drogie, wcale nie tańsze niż w sklepie – mówi. - Tu magnesem, przyciągającym prawie wyłącznie ludzi starych, jest to, że ci handlarze podjeżdżają z towarem pod same drzwi domów.
Wójt Mszany, Mirosław Szymanek zwraca uwagę, że w przypadku handlu obwoźnego ścierają się interesy różnych grup społecznych.- Z jednej strony są właściciele sklepów z Połomi, którzy płacą podatki i mają rację buntując się przeciwko obwoźnemu handlowi, za który nie jest wnoszona opłata targowa. Ale trzeba pamiętać, że można ją egzekwować tylko wtedy, gdy handlujący robi to na terenach gminnych. A ci sklepikarze najczęściej wjeżdżają na prywatne posesje. Z drugiej strony są konsumenci, starsi ludzie, którym na rękę jest dostawa żywności pod sam dom – mówi.
Marginalny problem?
Ustawa z 19 listopada ubiegłego roku nakłada co prawda na gminy obowiązek wyznaczenia miejsc do handlu i ściągania z obwoźnych handlarzy opłaty targowej, ale tylko w przypadku, gdy handel odbywa się na gruntach gminnych. Ale samorządowcy zwracają też uwagę, że jest ustawa o opłatach i podatkach lokalnych, która mówi, że opłacie targowej podlega każda sprzedaż na terenie gminy. Czy więc także handel na terenach prywatnych mieszkańców? Na to pytanie żaden z zgadniętych o samorządowców nie potrafił dać jednoznacznej odpowiedzi.
A jak i czy z problemem handlu obwoźnego radzą sobie inne gminy? Kilka miesięcy temu podobny problem był zgłaszany na sesji Rady w Marklowicach. Radny Damian Chrószcz wyliczył nawet, że z tytułu nie opłacanej opłaty targowej przez obwoźnych handlarzy gmina traci rocznie blisko 3 tysiące złotych.
- To marginalny problem – uważa Tadeusz Chrószcz, wójt Marklowic. – Ktoś wozi chleb, a dwóch sklepikarzy robi z tego powodu raban. Należy wyważyć problem i pamiętać o starszych ludziach, dla których sprzedaż obwoźna jest dużą wygodą. Wójt dodaje, że gmina poinformowała obwoźnych handlarzy o konieczności uiszczenia opłaty, ale póki co, żadne pieniądze nie wpłynęły.
Anna Burda-Szostek
A ja zakupy robię u Iwony Rduch - fajna babka i ma zawsze fajny towar :) Jakoś jej ta sytuacja nie przeszkadza
jo se to chwola,bez rabanej kolejki mom ciepły chlebek z rana anie 20 min stoć jak pajac w kolejce że by coś kupic,po drugi jaka higiena??? jeszcze zem sie nie spotkoł z tym żeby ekspedientka mi dała chlyb w rekawicach a nawet jak by to robiła,czy to mo syns?? jak kożdy bochenek chleba zanim wyląduje u nas w domu jest 40 razy obmacany z kożdej strony zmazanymi rykami..pff..
hhee jak wam nie pasi twardy sklep to wsadać towar na "cztery kólka" i koniec,jaka gmina taka ludność,takie sklepowe auto jeżdzą prawie wszędzie i jakoś nikt inny nie psioczy,,,
pani krzyżok to jak jej sie nie podoba to niech masarnie otworz na wsi nie ma
bardzo sobie chwalę"auto-sklep",rano pod moim domem robię szybkie zakupy najpotrzebniejszych artykułów,a szczególnie pieczywa
Prawie każdy ma telefon.Trzeba dać ogłoszenie do sklepu,że przyjmujemy zamówienia na telefon.Wszyscy którzy są starsi czy chorzy chętniej skorzystają ze znajomego sklepu niż od kogoś obcego co nie wiadomo skąd i jaki ma towar.Nie jestem z tej branży ale myślę,że to by chwyciło.
Widzicie problem?Normalno konkurencja.Sklepikarzom nikt nie zabranio wziąć auto i przejechać sie po wsi.Ale jo to rozumia,najlepiej by było mieć jeden sklep na teranie wsi abo i powiatu i manipulować cenami.Jo by też taki sklep otworzył.
świynto racja
Widać co kobieta Krzyżok mo jeszcze zamało pieszczonków na palcach i tym biednym obwoźnym jeszcze zowiści najlepij to innym zowiścić i obgadywać a strugać świyntoszka
to czemu sklepikarze muszą płacić podatek a handlarze obwożńi nie co oni są inni !!!
jak by w sklepie mieli taniej niż maja teraz, to by klientów też mieli.
niech kazdy patrzy na siebie dla mnie to jest super sprawa z dowozeniem
sklepikarze buntuja sie,ze sprzedajacy z samochodu pieczywo nie uzywaja rekawiczek.Jeszcze mi sie nie zdazylo,kupujac w sklepie,aby pani ekspedientka takie rekawiczki zakladala.....
pani kobieta krzyżok to się wszystkim denerwuje nie tylko tym, taka to już nerwowa kobita, ale może się przejdzie z kołoczkami po placach to zarobi więcej...
jeszcze do bułki może to ty rozwozisz i tak pyskujesz
bułka ty sie pukni w głowa izjedz sie żymła
Weszła w życie ustawa, która zabrania handlu ulicznego. Ten, kto będzie prowadził sprzedaż na terenie należącym do gminy lub będącym w jej zarządzie poza miejscem do tego wyznaczonym, musi liczyć się z grzywną.
Jej wysokość może wahać się od 20 złotych do 5 tysięcy złotych. Sąd będzie mógł także orzec przepadek towarów przeznaczonych do sprzedaży, nawet gdyby nie były własnością sprawcy.
Jakoś w innych gminach taki handel nikomu nie przeszkadza .
Miejscowi sklepikarze też powinni zaoferować sprzedaż z dostawą do domu. Ale wygodniej jest narzekać, a najlepiej, to wprowadzić obowiązek kupowania u nich. :-(