Szkoła lotnicza w Rybniku? [WYWIAD]
"Myślimy o tym" - powiedział prezydent Adam Fudali w odpowiedzi na pytania radnych dotyczące utworzenia klasy lotniczej w Rybniku. Tak było w styczniu. Sprawdziliśmy, jak konkretne jest to "myślenie".
Marek Grecicha: - Na styczniowej sesji rady miasta dał pan sygnał, że coś w kierunku klasy lotniczej jest czynione. Jak konkretne jest owo „myślenie” o takim kierunku edukacji?
Adam Fudali: - To się łączy z „klastrem lotniczym”, o którym już od pewnego czasu mówimy. Czyli o strefie, gdzie mogłyby być zakłady związane z przemysłem lotniczym. Do tego oczywiście potrzebne jest lotnisko – próby sprzętu, badania i tak dalej. Jeśli powstałby takie „klaster lotniczy” to oczywiście powstałaby także szkoła. W czasach minionych, gdy w Niedobczycach powstały zakłady naprawcze powstała szkoła dostarczająca specjalistów w tej dziedzinie.
- Czyli innymi słowy jakie ruchy zostały już w tym temacie poczynione?
- Po pierwsze, trzeba patrzeć racjonalnie i bez przesady. W Czerwionce jest jedna klasa o profilu lotniczym, dobrze działa, więc wydaje mi się, że na razie to by w zupełności wystarczyło także u nas. Druga sprawa to fakt, że trzeba zawsze patrzeć w przód – więc bierzemy pod uwagę utworzenie szkoły, bierzemy też pod uwagę współpracę w Politechniką Śląską, która na kierunku transportowym ma już specjalności związane z transportem lotniczym i lotnictwem.
- Tworzylibyśmy więc specjalistów na swoje potrzeby?
- Tak jak działała niegdyś rybnicka szkoła kolejowa. Temat kolei to zresztą od niedawna sprawa trudna. Po katastrofie w Szczekocinach podejrzewam, że państwo na ten sektor w końcu zostanie zmuszone skierować jakieś środki, bo w wielu przypadkach kolej nadal tkwi w XIX wieku. Mieliśmy technikum kolejowe – zamknięte. W Gliwicach – zamknięte, w Tarnowskich Górach – zamknięte. Brakuje nam przede wszystkim specjalistów.