Wojciech Krzyżek: Miasto we właściwej skali
O walorach architektonicznych miasta i jego wyjątkowych budynkach mówi nam Wojciech Krzyżek, zastępca prezydenta Raciborza.
– Szukamy Skarbów Raciborszczyzny, tego czym ziemia raciborska może się pochwalić jako wyjątkowym. Czy jako architekt mógłby pan wskazać w mieście budynki zasługujące na miano skarbu?
– Osobiście fascynuje mnie architektura międzywojenna, modernizm z lat 30-tych ubiegłego wieku. Zachowały się w Raciborzu jej przykłady w postaci klasycznej, nie zmienionej, na bazie najsłynniejszej szkoły XX wieku – Bauhausu. Cechował ją przede wszystkim funkcjonalizm, bez historycznych naleciałości. Ta architektura w naszym mieście nie jest w zasadzie jeszcze nadszarpnięta. Pozostała niezmieniona w formie zewnętrznej, jak i w funkcji obiektów.
– Gdzie można znaleźć przykłady takich rozwiązań na terenie Raciborza?
– Jest ich wiele. Dla przykładu, w formie sakralnej jest to kościół NSPJ przy ul. Warszawskiej zaprojektowany przez Otto Lindnera ze Stuttgartu. Architektura w formie rotundy, nietypowej jak na tamte czasy, konstrukcyjnie i funkcjonalnie rewelacyjne rozwiązanie. Z obiektów użyteczności publicznej proszę zwrócić uwagę na budynek II LO. Do modernizmu lat trzydziestych należy szkoła podstawowa w Ocicach. Dobrym przykładem jest budynek dawnej Miejskiej Kasy Oszczędności przy wschodniej pierzei rynku – jeszcze do niedawna bank PKO i BGŻ, obecnie w trakcie remontu. Urząd skarbowy – dawna willa Sobtzicka przebudowana z kamienicy secesyjnej i urząd pracy przy ul. Klasztornej to również reprezentanci architektury międzywojennej. Mamy się czym chwalić, bo przykładów jest jeszcze dużo. W niewielu miastach zachowały się takie obiekty. Jestem w stałym kontakcie z Jerzym Cibisem, architektem wykładającym na Politechnice w Gliwicach, a od niedawna dyrektorem naszego nowego kierunku architektury na PWSZ, żeby te budynki wpiąć do bazy architektury śląskiego modernizmu.
– Jako wiceprezydent odpowiedzialny za sprawy gospodarcze i komunalne dostrzega pan na terenie Raciborza coś unikalnego, z czego mieszkańcy powinni być szczególnie dumni?
– Wskażę na urządzenie techniczne jeszcze funkcjonujące, starą oczyszczalnię ścieków. Dziś już nie musi pracować, bo mamy jedną z najnowocześniejszych w Europie. Ale w 2010 roku zadziałała jako przepompownia wód deszczowych i obroniła Ostróg przed zalaniem podczas powodzi. Stare pompy poradziły sobie. Warto chwalić się wieżami ciśnień, tą na 1 Maja i tą przy Starowiejskiej. Szkoda, że rozbudowa zakładów Mieszka doprowadziła do zniszczenia przedstawicielki architektury modernistycznej jaką jest tamtejsza wieża. Te budynki przed i wysoka zieleń sprawiły, że ten obiekt stał się nieczytelny. To połączenie cegły z żelbetowymi przyporami, rewelacyjny budynek, rzadko spotykany. Niestety, nigdy jej nie uruchomiono jako wieży ciśnień.
– Co się panu podoba najbardziej w rodzinnym mieście?
– Na studiach uczono mnie, że najważniejsza w architekturze i urbanistyce jest skala, a nie proporcje. Skala miasta, czy budynku jest bardziej istotna. Proporcje można naprawić czy zamaskować, a ze skalą tak postąpić się już nie da. Z każdego miejsca naszego miasta jest w miarę blisko do centrum. Dobrze się tu czuję, znacznie lepiej niż w dużych ośrodkach, a przyszło mi w takich spędzić parę lat. Skala miasta rzędu 50 – 60 tys. mieszkańców mi odpowiada. Czy proporcje są zachowane w kontekście różnych miejsc i funkcji? To już jest dyskusyjne. Można je jednak poprawiać. Tak, zdecydowanie odpowiada mi skala naszego miasta.
– Ma pan swoje ulubione miejsce w Raciborzu?
– Chętnie wracam do miejsc znanych mi z dzieciństwa, gdzie długo mieszkałem. Lata te spędziłem przy ulicy Mickiewicza i bezpośrednim jej otoczeniu. Wszystkie okoliczne parki, murki po których się biegało, skakało i rzucało kamieniami. Lubię wracać w te miejsca, spacerować i przebywać. Racibórz był wtedy spokojniejszy, na ulicy Mickiewicza grałem w „paletki i nogę”. Dziś na to nie ma już szans, trudno czasem przejść przez ulicę taki tam ruch. A pamiętam jak stało tam jedno auto.
– W pracy spotyka się pan wielokrotnie z delegacjami gości, podejmuje osoby zainteresowane Raciborzem biznesowo. Jakie wrażenie robi na nich nasze miasto?
– Przyjeżdżający z zewnątrz mówią o Raciborzu, że ma coś w sobie, że ma swego ducha. Szczególnie urzeka ich rynek z kafejkami, w okresie letnim tętniący życiem. Jest porównywany do najlepszych rynków w Polsce – takich jakie ma Wrocław czy Kraków, chodzi oczywiście o atmosferę. Bo mało jest miast tej skali z 50 – 60 tys. mieszkańców, które mają tak wspaniałe rynki. Nawet miasta dużo większe od Raciborza w naszym regionie mogą nam go zazdrościć.
– Mamy na miejscu parę firm, których produkty są lokalnymi przebojami handlu. Czy w tej ofercie znajduje pan coś dla siebie?
– Nie chciałbym być posądzony o promowanie spożywania alkoholu, bo przecież alkohol szkodzi zdrowiu, ale raciborska wódka wiśniówka to produkt znakomitej jakości. Te nalewki z nazwą miasta wspaniale nas promują. Powinniśmy się też cieszyć, że mamy własny browar z rewelacyjnym piwem. O naszych czekoladkach z Mieszka już nie wspomnę, bo to marka znana nie tylko w kraju.
Rozmawiał Mariusz Weidner
Wojciech Krzyżek, wiceprezydent Raciborza
Ludzie
Zastępca Prezydenta Wodzisławia
Rynek sprzedać bo to jeszcze zostało do sprzedania i postawić Biedronkę o takiej modernistycznej architekturze Panie Prezydencie -architekcie (blacha falista w sraczkowatym kolorze i parę dwuteowników) wkomponuje się w krajobraz, jak pozostałe budy w centrum Boże się pożal miasta.