Znalazł pocisk odkopując ścianę domu
Artur Woźniak odkopywał w sobotę 28 kwietnia jedną ścianę domu. Zamierzał robić izolację piwnicy. Na głębokości około 50 cm natrafił na tkwiący w fundamencie metalowy walec.
Rydułtowianin myślał, że to kolejna metalowa, skorodowana rura. - Wcześniej natrafiłem na dwie żeliwne rury, które potraktowałem kilofem. Z tą postąpiłem tak samo. Wpadła mi do ręki. Patrzę – wygląda mi to na pocisk. Ma około 50 cm długości, i 18 cm średnicy. Zapalnik pocisku prawdopodobnie dalej tkwi w ścianie – mówi mieszkaniec.
Małżonka zgłosiła od razu znalezisko na policję. Od tego momentu terenu pilnują strażacy. Wszystko jest ogrodzone. Na plac nie ma wstępu. Wszyscy czekają na przyjazd saperów. - Mamy nadzieję, że dokładnie przeszukają teren. Już dość życia na bombie – mówi rydułtowianin.
Artur Woźniak rozmawiał o pocisku z sąsiadami. Dowiedział się, że w marcu 1945 roku Sowieci prowadzili ostrzał kościoła św. Jacka w Radoszowach. Prawdopodobnie Rosjanie zobaczyli błysk z kościelnej dzwonnicy, który zinterpretowali jako sygnał dawany przez niemieckiego obserwatora i otworzyli ogień artyleryjski. - Nasz dom znajduje się naprzeciw świątyni. Prawdopodobnie więc znaleziony pocisk pochodził z tamtego ostrzału – opowiada rydułtowianin. Mniej przekonująca hipoteza mówi o zakopaniu bomby przez uciekających hitlerowców. Kościół mocno ucierpiał podczas ostrzału. Cudem nikt nie ucierpiał.
takie tam "z bombom przed domem"
Artur, teraz jesteś nie tylko "cichym zabójcą" w oddziale ale dodatkowo Radoszowskim bohaterem ;D Mam nadzieję, że saperzy byli powodem Twojej dzisiejszej nieobecności - chcieliśmy wywiad z Tobą przeprowadzić a tu nici...
Pozdrawiam
no ciacho... więcej zdjęć poproszę
hm przystojny ten pan
Jeden całe zycie śpi na bombie jeszcze wali w niego kilofem i nic a drugi wyjdzie rano po bułki to go auto przejedzie na pasach,każdy ma swoje przeznaczenie.
w końcu rodzina :D
Poproszę o zdjęcie gdzie ten pan uderza młotkiem w znalezione cacuszko
w koncu braciszek :) :D
ale urwał... prawie...