Cinematic: wystawa zdjęć Marcina Rychłego na zamku
W sobotę 2 czerwca odbył się wernisaż wystawy raciborskiego fotografa Marcina Rychłego. Przy dźwiękach z filmu Park Jurajski zebrani mogli zobaczyć przygotowany na tę okazję klip filmowy prezentujący prace oraz w sali wystawowej obejrzeć 20 stopklatek, które swym charakterem i nastrojem przywołują obrazy znane z dużego kinowego ekranu.
Prace będzie można oglądać od 2 czerwca równolegle w galerii Zamku Piastowskiego w Raciborzu (ul. Zamkowa 2) oraz w Galerii za Szafą Przystanku Kulturalnego Koniec Świata (ul. Karola Miarki 3A). Wstęp wolny.
Przy okazji wernisażu zadaliśmy autorowi parę pytań.
- „Cinematic”: dlaczego wybrałeś taki temat swojego projektu?
Marcin Rychły: Kocham kino. Filmy, tematyka filmowa stanowią największą inspirację dla moich prac. Obserwując to, co do tej pory udało mi się stworzyć, wydaje mi się, iż mój styl idzie właśnie w tym kierunku i staje się w pewnym sensie moją wizytówką. Pomysł na "Cinematic'a" pojawił się dokładnie w dniu wernisażu mojej wrześniowej wystawy zatytułowanej „BrotherHOOD Bractwo Kapturów”. Część zdjęć była już wtedy gotowa lub czekała na obróbkę. Pozostałe wymagały przygotowania od zera - i to stanowiło największą frajdą dla całej grupy biorącej udział w tym projekcie. Można było popuścić wodze fantazji i ruszyć do pracy.
- Jak przebiegały prace nad wykonaniem fotografii?
- Na początku był pomysł. To od niego zależało jak będzie przebiegała praca, kto będzie w nią zaangażowany. Czasami polegały one na umiejętnym sfotografowaniu, sportretowaniu modela lub modelki według wstępnych założeń. Następnie zdjęcie poddawane było skomplikowanej obróbce graficznej, mającej na celu nadanie mu innego bardziej filmowego wymiaru. Były jednak i takie prace, które wymagały wielu przygotowań i udziału dużej liczby osób. Dotyczyło to zarówno zorganizowania miejsca do sesji, jak również strojów, odpowiedniego wizażu czy rekwizytów. W tym kontekście, najciekawszym było chyba przygotowanie amerykańskiego wozu policyjnego. Wbrew pozorom nie było to łatwe i wymagało od nas sporo inwencji.
- Czy podczas jego realizacji wydarzyło się coś nieprzewidzianego? Co zapamiętałeś (może jakieś śmieszne sytuacje)?
- Śmiesznych sytuacji było bardzo wiele, gdyż każdej sesji towarzyszyła bardzo wesoła atmosfera. Jeśli zaś idzie o sytuację nie tyle nieprzewidzianą, co na pewno niezwykle kłopotliwą, to chciałbym wspomnieć o sesji w pałacyku w Krowiarkach. Był początek listopada, a modelka i model występowali w dość odkrytych strojach i pozowali w temperaturze około 4-5 stopni Celsjusza. Nie muszę w tym miejscu dodawać, iż pozowanie w takich warunkach atmosferycznych nie należy do lekkich, łatwych i przyjemnych.
- Skąd pomysł na dwie lokalizacje wystawy?
- Dwie poprzednie wystawy były prezentowane tylko w Galerii za Szafą na "Końcu Świata". Bardzo lubię to miejsce i zawsze z chęcią będę tam wracał ze swoimi pracami. Tym razem chciałem jednak coś zmienić i postanowiłem skorzystać z możliwości jakie w chwili obecnej oferuje nam nasz Zamek Piastowski i tam właśnie zorganizować wernisaż. Postanowiłem jednak nie zapominać o wszystkich tych, którzy wolą moje prace oglądać w mniej wyrafinowanych wnętrzach, stąd też druga lokalizacja, to dobra i sprawdzona Galeria za Szafą.
kogo ja tu widze czarny piona he he pozdro
haha ;))))
wielkie, szczególne podziękowania dla fotografa który robił foto-relacje:D
marcin trzyma poziom ;)
świetne prace! Gratuluję!