Ostatnie pożegnanie Lecha Staszewskiego
Na cmentarzu Jeruzalem pochowano dziś po południu znanego chirurga ze szpitala na Gamowskiej, lekarza Powiatowej Komisji Lekarskiej. Przeżył 66 lat. Pogrzeb odprawili proboszcz parafii św. Mikołaja ks. Piotr Adamów i wikariusz z kościoła farnego ks. Jacek Chromniak.
Mowa pożegnalna wygłoszona nad miejscem pochówku przez Stanisława Gamrota, ordynatora oddziału chirurgicznego raciborskiego szpitala.
Pogrążona w smutku rodzino, szanowni państwo, biorący udział w tej smutnej uroczystości uczestniczenia w ostatniej drodze św. pamięci doktora Lecha Staszewskiego, zmarłego po krótkiej, ale ciężkiej chorobie w raciborskim szpitalu 7 czerwca 2012 roku.
Przypadł mi w udziale zaszczyt pożegnania naszego kolegi Leszka.
Urodził się 15.02.1946 roku w Łodzi,, jako jeden z trzech synów Państwa Staszewskich. Lata dzieciństwa i młodości spędził w Warszawie. Po ukończeniu szkoły podstawowej i LO w Warszawie, złożył egzaminy i został przyjęty na Akademię Medyczną w Warszawie w 1964 roku. Po 6 latach otrzymał dyplom ukończenia wyższej uczelni i tytuł lekarza medycyny. Wybrał Śląsk i ze Śląskiem miał związać swoje losy. A konkretnie z Raciborzem, gdzie zamieszkał, założył rodzinę, pracował, gdzie spędził całe swoje dorosłe życie.
Pracę rozpoczął w Raciborzu w 1970 roku w Szpitalu Miejskim, gdzie pracował na Oddziale Chirurgii Ogólnej i w Poradni Chirurgicznej aż do czasu tej ciężkiej choroby, która położyła kres jego życiu. W tym szpitalu w 1976 roku zdobył I stopień specjalizacji w dziedzinie chirurgii, a w 1981 roku tytuł specjalisty II stopnia. Dodatkowo 2 lata przepracował jako lekarz jednostki wojskowej w czasie służby wojskowej od 1972 r. do 1974 roku, gdzie awansowany został na kolejne stopnie oficerskie.
W późniejszych latach powołany został do Powiatowej Komisji Lekarskiej w Raciborzu, gdzie pracował aż do tego roku zdobywając uznanie zwierzchników. Swoje zawodowe życie poświęcił chirurgii, przywracaniu do zdrowia swoich licznych pacjentów. Św. pamięci Leszek był nie tylko świetnym chirurgiem, ale także ,co może ważniejsze, lekarzem z powołania. Był wzorem dla młodszych lekarzy.
Jego dokładność, wręcz pedanteria tak potrzebna w zawodzie lekarza była dla nas wszystkich wzorem. Zawsze uczynny, życzliwy dla każdego. Przez wiele lat pełnił funkcję zastępcy ordynatora oddziału. W1985 roku został odznaczony Medalem za Wzorową Pracę w Służbie Zdrowia. Przepracował w sumie 42 lata, z czego 36 na pełnym etacie, cały czas w tym samym szpitalu.
Był prawdziwym humanistą, który zainteresowaniami i wiedzą wykraczał poza przeciętność. Jego dom pełen był książek, zbiorów monet, Jego wiedza o Warszawie, którą nazywał „swoim miastem" wykraczała poza przeciętność.
Był jednym z tych, o których bez wahania mogę powiedzieć DOBRY CZŁOWIEK.
Takim niech zostanie w naszej pamięci.