Przybliżą sylwetkę dzielnego kapłana z Uchylska
Postać ks. Rudolfa Adamczyka znajdzie się w centrum kolejnego spotkania z cyklu „Przy kawie o pograniczu”, które odbędzie się dziś o godz. 18.00 w świetlicy w Uchylsku. Spotkanie tradycyjnie poprowadzi Daniel Jakubczyk, zaś sylwetkę postać ks. Rudolfa Adamczyka przybliży ks. dr Henryk Olszar.
Ks. Rudolf Adamczyk urodził się w Uchylsku w 1905 roku. W wieku 19 lat został przyjęty do seminarium duchownego w Krakowie. Z uwagi na bardzo dobre wyniki został wysłany na studia do Rzymu. Wówczas było to nie lada osiągnięcie. Tam zrobił doktorat z teologii oraz z prawa kanonicznego. Po powrocie do kraju pełnił różne funkcje. W 1940 roku hitlerowcy wysiedlili go do Krakowa. Prawdziwe piekło przeżył kilka lat po wojnie. W lutym 1952 roku kiedy Polska tkwiła w najgłębszym mroku stalinowskiej epoki został aresztowany przez funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego. Postawiono mu zarzut szpiegostwa. Był psychicznie maltretowany. W celu wymuszenia zeznań spędził 13 dób bez snu na krześle w celi śledczego. Daniel Jakubczyk, miłośnik lokalnej historii dotarł do nieopublikowanych wspomnień księdza, dotyczących tego momentu. Opisana jest w nich metoda łamania psychiki więźnia, po której ten gotów jest przyznać się do największych niedorzeczności. We wspomnieniach ks. Adamczyk przyznaje, że nie wytrzymał tortur i przyznał się do sfabrykowanych zarzutów. Ale też kiedy doszedł nieco do siebie popisał się ułańską fantazją. W czasie kolejnego przesłuchania udało mu się przechwycić protokoły z wcześniejszymi zeznaniami. Zamknął się z nimi w ubikacji, podarł je, a następnie wrzucił do... muszli klozetowej. Nawet jego oprawcy byli pod wrażeniem odwagi kapłana. W więzieniu spędził w sumie trzy lata. Został zwolniony w styczniu 1955 roku. Śledztwo dotyczące jego rzekomego szpiegostwa zostało umorzone.
(art)
Pisząc o ks. Adamczyku, korzystałem z artykułu autorstwa Daniela Jakubczyka „Budowniczy katedry rodem z Uchylska”, zamieszczonego w sierpniowym wydaniu gazety „U nas”.