Miejski krajobraz bez wróbli?
Trudno jest wyobrazić sobie miasto bez wszędobylskich wróbli. A jednak – populacja tego (wydawałoby się pospolitego) ptaka w polskich i europejskich miastach drastycznie maleje.
Szczelne ocieplanie budynków sprawia, że ptaki mają dużo mniej miejsc, w których mogłyby zakładać gniazda. Andrzej Węgrzynowicz z Instytutu Zoologii PAN przeprowadził badania, z których wynika, że na warszawskich działkach populacja wróbla spadła o 90%. Na osiedlach z kolei sytuacja wróbli maluje się nieco lepiej, chociaż i tam populacja tego sympatycznego ptaka zmalała o jedną piątą.
Innym zagrożeniem dla wróbli jest wzrost liczby wron i srok, które polują na małe ptaki i niszczą ich gniazda.
Wycinka niektórych gatunków drzew i krzewów, pakowanie śmieci w szczelne foliowe torby czy koszenie trawy pozbawia wróble pożywienia. Chodzi tu przede wszystkim o owady. Dorosły wróbel bowiem bez przeszkód może żywić się pokarmem roślinnym – ziarnami, nasionami, owocami. Pisklęta natomiast muszą być karmione owadami, a tych niestety zaczyna brakować. W związku z tym młode wróble są niedożywione i nie dożywają dorosłości.
Ciekawe badania przeprowadzili brytyjscy naukowcy. Wynika z nich, że prawdopodobnie główną przyczyną zmniejszania się populacji ptaków w miastach jest nadmierny hałas. Po pierwsze, w głośnym mieście, trudniej jest samcowi zwabić samicę – musi on śpiewać dużo donośniej i przez to traci więcej energii. Jednak poważniejszym problemem jest utrudniona komunikacja między pisklęciem, a karmiącym je rodzicem. Niedokarmione młode mają mniejszą masę ciała, a ich szanse na przeżycie po opuszczeniu gniazda znacznie się zmniejszają.
(źródło: ulicaekologiczna.pl)