Stowarzyszenie Tao ćwiczyło w chińskim Shaolin
Grupa ponad dwudziestu osób na co dzień trenujących Wushu pod okiem Mirosława Barszowskiego w Stowarzyszeniu "Tao" wzięła udział w wyprawie do Chin, której jednym z celów był trening z mnichami w klasztorze Shaolin.
Przez dziesięć dni członkowie stowarzyszenia jeździli po Chinach różnymi środkami transportu, aby zobaczyć najważniejsze atrakcje turystyczne, zabytki i orientalną przyrodę. Jednym z najważniejszych punktów dla adeptów Wushu były odwiedziny w klasztorze Shaolin. - Tempo było dość szybkie, ale dostosowane dla każdego. Na terenie Chin zrobiliśmy ok. 2700 kilometrów. Podróżowaliśmy autokarami, samolotami i szybką koleją. Wśród obiektów i miejsc, które udało nam się zwiedzić, znalazły się m.in. Pekin, armia terakotowa w prowincji Shaanxi, fragment monumentalnego muru chińskiego oraz oczywiście klasztor Shaolin. Mieliśmy zaszczyt przeprowadzić dwudniowy trening pod okiem mistrzów i oglądać klasztor nie od strony turystycznej, ale tej niedostępnej dla ludzi z zewnątrz. Dla wielu było to niezapomniane przeżycie, a praktycznie na każdym kroku czekało jakieś zaskoczenie. Udało nam się także zobaczyć zakłady wyrabiające to, z czego słyną Chiny, czyli jedwab i perły - mówi Mirosław Barszowski, prezes Stowarzyszenia "Tao". Jak wspominają uczestnicy wyjazdu, oni sami byli postrzegani przez mieszkańców Państwa Środka jako atrakcja turystyczna. - W Pekinie, gdzie przyjeżdża wielu Chińczyków z różnych części kraju, europejczycy to rzadkość. Dlatego spotykaliśmy się z reakcjami, kiedy młodzi i starsi chcieli robić sobie z nami zdjęcia. My oczywiście korzystając z okazji odwzajemnialiśmy się fotografiami - mówi Teresa Szarek. Jak zapowiada Mirosław Barszowski to pierwsza z planowanych wypraw do Chin. - Teraz powoli będziemy przygotowywać się do kolejnego wyjazdu. W planach na rok 2014 jest zwiedzenie jeszcze bardziej egzotycznych południowych Chin - uchyla rąbka tajemnicy trener Wushu. Kontakty nawiązane w Shaolin również zaprocentują. Stowarzyszenie planuje zaprosić mnichów do Polski, aby przeprowadzić seminaria z adeptami Wushu i pokazy mnichów z klasztoru Shaolin.
Szymon Kamczyk
Jan Niezbędny:-( chyba miałeś trudne dzieciństwo, łóżeczko pod napieciem i klocki przykręcone do podłogi...