Mistrz modelarstwa szybowcowego marzy o F-16
Gogołowa ma swojego nastoletniego mistrza modelarstwa. Jest nim 15-letni Mateusz Plewnia, który od najmłodszych lat tworzy modele szybowców i nie tylko.
- Miał może z 8 lat, kiedy zrobił pierwszy model szybowca – opowiada tata chłopaka, Piotr Plewnia. – Na początku nie za bardzo chciało to latać, ale z czasem syn nabierał coraz większej wprawy. - Tylko w domu wszystko było wysmarowane klejem – uśmiecha się pani Mariola, mama modelarza. Początkowo myśleliśmy, że modelarstwo to będzie taki słomiany zapał syna, że szybko mu się znudzi. Rychło jednak okazało się, że to prawdziwa pasja.
Poleciał krzywo, ale poleciał
Mateusz zapisał się do działającej w Żorach modelarni. Tam otrzymał książkę z zasadami objaśniającymi zawiłości aerodynamiki, w które zawzięcie się wgryzał.– Zaczęło mnie to coraz bardziej wciągać – mówi. – Pierwszy malutki model samolotu nie bardzo go przypominał, ale udało się go wzbić w niebo. Poleciał, co prawda trochę koślawo, ale zawsze.
Potem zaczęły się pojawiać coraz większe dzieła, o rozpiętości skrzydeł do 2,5 metra. Tworząc takie modele potrzeba nie lada cierpliwości. Klejenie poszczególnych żeberek szybowca może bowiem zająć nawet pół roku. – Modelarstwo uczy opanowania i cierpliwości. Tu niczego nie da się zrobić „po łebkach”, bo samolot po prostu nie poleci – zauważa chłopak. - Trzeba też dobrze opanować zasady matematyki, bo w modelarstwie obliczanie np. powierzchni nośnych samolotu to podstawa.
Samolot w byczej zagrodzie
Wreszcie Mateusz zaczął startować w różnego typu konkursach, m.in. w Nowym Targu, Toszku, Raciborzu i Gliwicach. Okazało się też, że ma świetne wyczucie „meteorologiczne”, które bardzo przydaje się podczas zawodów. Żeby samolot poleciał trzeba bowiem wyczuć odpowiedni moment, kiedy należy go wypuścić, by złapał dobry podmuch wiatru. Podczas zawodów zawsze towarzyszy mu tata, który szlifuje kondycję fizyczną, biegając w poszukiwaniu samolotu, który potrafi odlecieć bardzo daleko. Chłopak wspomina, jak kiedyś samolot kolegi, podczas zawodów wpadł do zagrody pełnej byków. – Na szczęście mnie takie przygody ominęły – śmieje się.
Posypały się nagrody: pierwsze miejsce na mistrzostwach modeli halowych w Gliwicach w 2007 r., pierwsza nagroda w zawodach modeli balonowych (bo i tym zajmuje się nastolatek) w Rybniku w 2009 r. Wreszcie w 2012 r. chłopak został wicemistrzem Polski w konkursie modeli szybowcowych sterowanych mechanicznie. W sumie na domowych półkach Mateusza dumnie prezentuje się aż ponad 100 pucharów zdobytych podczas różnego typu rozgrywek.
Mateusz Plewnia swoje dorosłe życie także wiąże z samolotami. Marzy mu się pilotowanie samolotu F-16. – Bardzo chciałbym zostać pilotem wojskowym – mówi 15-latek. Jego mamę na samą myśl o tym przechodzi gęsia skórka. – No, ale jeżeli syn o tym marzy, trzeba będzie niestety na to przystać – śmieje się pani Mariola.
fajne hooby mo synek idać ze ze wsi , a gorole w blokach yno ćpać i kraśc umią np kuźnia !!!
tylko nie lataj za wysoko bo się zderzysz z awionetką!
Brawo Mateusz. Masz swoją pasję i tego się trzymaj.