Uczcili pamięć ofiar Marszu Śmierci
77 kilometrów i 700 metrów – taką odległość z Oświęcimia do Wodzisławia przeszli uczestnicy tegorocznego „Marszu Śmierci – ku pamięci”, czcząc ofiary tragicznego Marszu więźniów oświęcimskich z 1945 r.
18 stycznia, spod bramy obozu w Auschwitz wyruszyło kilkanaście osób, wśród nich mieszkańcy Radlina, Żor, Rybnika, Jastrzębia, a nawet historyk ze Szczecina. – Najdłuższy 43-kilometrowy odcinek pokonaliśmy pierwszego dnia, idąc z Oświęcimia do Studzionki – mówi Jan Stolarz, pomysłodawca i komandor rajdu, członek oddziału PTTK „Sokół" w Radlinie, pod którego auspicjami odbywał się rajd. – Na trasie dołączali do nas mieszkańcy miejscowości, przez które szliśmy. Był wśród nich np. ojciec z trójką dzieci. Wiele osób pozdrawiało nas z okien, trąbiło klaksonami samochodów. To było bardzo wzruszające. Pierwszy nocleg grupa zaplanowała w Studzionce, kolejny w Jastrzębiu.
W niedzielę, 20 stycznia, gdy uczestnicy Marszu przechodzili przez Mszanę, dołączyli do nich uczniowie tutejszego Zespołu Szkół. Po wspólnej modlitwie na cmentarzu parafialnym, gdzie znajduje się grób ofiar oświęcimskiego Marszu, młodzież wraz z pedagogami przeszła z grupą do granicy Mszany z Wodzisławiem. Marsz zakończył się przy stacji kolejowej w Wodzisławiu. – Cieszę się, że marsz budzi coraz większe zainteresowanie – mówi Jan Stolarz. - Już myślimy o przyszłorocznym spotkaniu. Mam nadzieję, że Pan Bóg dopomoże, zdrowie dopisze i znów wyruszę na trasę – dodaje 71-letni mężczyzna.
trombili na was bo zajmowaliście 3/4 drogi i kierowcy musieli zwalniać
W marszu brali także udział:Tadeusz Wilk z Jastrzębia-Zdroju,Zygmunt Cywiński ze Szczecina oraz 5-osbowa rodzina Grzegorza Pojdy ze Studzionki.
ciekawe dlaczego ludzie z Jodłownika, z Wodzisławia nie uczestniczyli w tym marszu. Ludzie z tych miejscowości szli w tym marszu śmierci.
Jestem pelen podziwu dla Was wszystkich. To jest najlepsza nauka historii, może będzie mi dane kiedyś iść z Wami. Niech dobry Bóg Wam błogosławi.