Ołowiana kulka czyli sposób na dziką zwierzynę
Myśliwi koła łowieckiego Odyniec chcą do marca ustrzelić 50 dzików. Rolnicy liczą szkody i twierdzą, że to za mało.
![Ołowiana kulka czyli sposób na dziką zwierzynę](https://cdn2.nowiny.pl/im/v1/news-900-widen-wm/2013/02/03/88834.webp)
18 stycznia w urzędzie gminy Nędza odbyło się spotkanie rolników z myśliwymi w sprawie ograniczenia szkód jakie wyrządzają dziki na terenach rolnych. Na zebraniu, zorganizowanym przez wójta gminy Annę Iskałę oraz Powiatowy Zespół Doradztwa Rolniczego w Raciborzu, obecnych było około 30 osób.
Nędza. – Łąka to dla rolnika zakład pracy, który w omawianym przypadku jest regularnie niszczony. Liczba szkód ciągle wzrasta, a rolnicy szukają pomocy. Odszkodowania, które otrzymują nie zawsze rekompensują straty. Wszyscy wiemy, że zwierzyny łownej nie zlikwidujemy ale musimy im jakoś pomóc – wprowadziła wszystkich w sedno sprawy wójt Iskała. Dziki, które najbardziej dają się we znaki rolnikom, przychodzą głównie z terenu rezerwatu Łężczok, który wraz z okolicami leży w obwodzie koła łowieckiego Odyniec. Myśliwi z tego koła są zobowiązani do naprawy szkód wyrządzonych przez dziką zwierzynę z terenów im podległych. Do nich największy żal mają rolnicy.
Głos ludu
Rolnicy z Babic z problemem dzików zmagają się od wielu lat. Nigdy nie udało się w sprawie dojść do porozumienia, które by zadowalało gospodarzy. Na spotkaniu mówili, że w ciągu miesiąca ich łąki potrafią być nawet sześć razy nawiedzane przez dziki. Zwierzęta ryją w ziemi w poszukiwaniu ich przysmaku – robaków. Tego smakołyku nie ma wiele w lesie. – Naprawa łąki po takiej wizycie dzików to bardzo żmudna robota. Pracuje się rękami, jak w średniowieczu. Mamy inne obowiązki niż każdego dnia doglądać, a potem naprawiać pastwiska i łąki – mówili oburzeni. Rolnicy widzą rozwiązanie w większym odstrzale dzików. Niechętnym do tego myśliwym proponowali aby to koło łowieckie zatrudniło osoby do układania darni.
Padła też oferta, że jeśli myśliwi nie potrafią poradzić sobie z problemem, to gospodarze wprowadzą do koła łowieckiego swojego człowieka, który specjalizuje się w pozyskiwaniu dzika.
Plany łowieckie
Koło Odyniec co roku zatwierdza plan łowiecki na dany sezon. Z informacji jakie podał Rajmund Michna, łowczy Odyńca, wynika, że w sezonie 2011/2012 myśliwi ustrzelili 18 na planowanych 30 dzików. W sezonie obecnym, który kończy się w marcu, zaplanowano pozyskanie 50 dzików, z czego 35 już ustrzelono. – Nie mogę się zgodzić, że nic nie robimy. Szacując szkody opieramy się na przepisach, pozyskując zwierzynę pilnujemy planu – wyjaśnił.
Do ochrony łąk i pól koło stosuje niemal wszelkie dostępne metody. Dziki są jednak sprytne i szybko się do nich przyzwyczajają. Ogrodzenie całego terenu elektrycznym pastuchem to zbyt kosztowna i pracochłonna inwestycja. Wzmożoną aktywność zwierząt myśliwi tłumaczyli zaś tym, że dziki się przemieszczają i dochodzą z innych rejonów.
Żeby szkód nie było
– Standardowe działania nie przynoszą efektu, co można zrobić jeszcze? – zastanawiał się Kazimierz Lach, szef raciboskiego PZDR-u. Według Mariusza Miśki z Okręgowego Zarządu Polskiego Związku Łowieckiego pomóc może jedynie presja łowiecka i większy odstrzał. – Prosimy was o ograniczenie populacji dzika – apelował w stronę przedstawicieli koła. Zastanawiał się czy niemoc myśliwych nie wynika ze zbyt niskiej liczby członków czynnych w ich szeregach.
Gabriel Tworuszka z nadleśnictwa Rudy Raciborskie wyjaśnił, że w przeciągu kilku lat podwoiły się obszary uprawy kukurydzy, gdzie wcześniej buszowały dziki. Ponadto wiele gruntów przekształcono, a samych łąk zostaje coraz mniej. Dziki mają więc mniej miejsc do szukania robaków. Bronił jednak myśliwych i wymienił liczne zadania, które podejmują w celu ochrony terenów rolniczych (m.in. 20 km pasów zaporowych, które mają zatrzymać zwierzynę w lesie; utrzymanie prawie 140 ha poletek i łąk łowieckich). Podkreślił jednak, że Nadleśnictwo nie stwarza przeszkód przy zwiększeniu planów łowieckich.
Ołowiana kulka
Roman Włodarz, prezes Śląskiej Izby Rolniczej przypomniał, że nawet minister środowiska zalecił zwiększenie poboru dzikiej zwierzyny, a nacisk w tej sprawie rolników na łowczych będzie coraz większy. Ostrzegł myśliwych, że koszty odszkodowań mogą być coraz wyższe. W przypadku zbyt niskiego oszacowania szkody, rolnicy mogą podać koło do sądu cywilnego. Proponował jednak częstsze używanie „ołowianych kulek”, wspólne wypicie butelki wódki i kompromis.
Anna Iskała obawiała się, że w gronie myśliwych przeważają notable, spotykający się w lesie aby rozpalić ognisko. – Trzeba zwiększyć liczbę strzelających i częściej obsadzać ambony – proponowała. Wójt miała też pomysł wprowadzenia rocznego ryczałtu za szkody. Kilkakrotnie podkreślała, że nie zostawi rolników samym sobie. Mariusz Mika dodał, że warto aby urząd gminy wspierał działalność koła, a sami rolnicy wstąpili do jego szeregów.
Do wszystkich podanych propozycji i wniosków zabrakło jednak komentarza członków Odyńca. Myśliwi zrezygnowali w pewnym momencie z dyskusji. Wójt i Kazimierz Lach zaproponowali kolejne spotkanie, już w węższym gronie. Prawdopodobnie i tak nie zmieni ono planów łowieckich koła.
Marcin Wojnarowski
5 komentarzy
Śledź tę dyskusję![](static/img/services/ekonowiny/dofinansowanie.png)
dramat to jest wtedy gdy się dzika na rożnie przypali bo się robi gorzki, poza tym trzeba go dobrze winem albo piwem podlewać żeby był soczysty, mniam...tak więc, reasumując...miejsce dzika jest na stole a nie na polu, już mi ślinka leci na samą myśl o pieczonym dziku z jabłkiem w ryju !
zabić najłatwiej, ale żeby jeszcze się z tym obnosić? fajnie Wam się patrzy jak przestraszone zwierzę nie wie gdzie uciekać? fajny widok jak odbiera się czemukolwiek życie i obserwuje jak przestaje odddychać? Najpodlejsza grupa chorych ludzi z papierkiem, hobby nadające się do leczenia.
kałachem to nie rymtymtymtym tylko tatatatatatatata jak już !
w Bukowie jest ich z 100ka
Jeżeli szukacie strzelców to radny Mandrysz z Markowic przebąkiwał coś o rozstrzelaniu watach dzików w okolicach Obory. Można go podnająć.