Laptopy i tablice za podręczniki?
Szkoły chętnie przyjmują prezenty za wybór podręczników. Według kuratorium umowy szkół z wydawnictwami mogą łamać ustawowe prawo nauczycieli do swobody wyboru podręczników.
Szkoły Podstawowe nr 5, 10 i 16 oraz Gimnazjum nr 2 w Wodzisławiu, Szkoła Podstawowa nr 3 w Radlinie oraz Szkoła Podstawowa nr 1 w Rydułtowach czeka kontrola Kuratorium Oświaty w Katowicach. Placówki te znalazły się na liście 67 szkół w województwie wytypowanych do kontroli w związku z zawartymi umowami z wydawnictwami dotyczącymi wyboru podręczników. Jak mówi rzeczniczka kuratorium Anna Wietrzyk, sprawa dotyczy podpisywania przez dyrektorów szkół m.in. tzw. umów o współpracy. Umowy zakładają, że szkoła skorzysta z podręczników jednego wydawnictwa w okresie od roku do trzech lat w zamian otrzymując na zasadzie użyczenia bądź darowizny np. tablice interaktywne i sprzęt komputerowy.
Podobne umowy
– Wszystkie te umowy są bardzo podobne. Są w nich m.in. zapisy, że jeśli szkoła nie wywiąże się z umowy, zostanie obciążona kwotą za przekazany sprzęt – mówi Anna Wietrzyk. Stanisław Faber, Śląski Kurator Oświaty umieścił na stronie kuratorium komunikat, w którym czytamy m.in.: “Należy podkreślić, że ustawodawca zagwarantował nauczycielowi prawo wyboru podręcznika. Zawieranie przez dyrektora szkoły umowy odnośnie korzystania przez nauczycieli z podręczników określonego wydawnictwa przez kilka lat może to prawo naruszać. [...] wybór podręczników powinien być oparty wyłącznie na przesłankach dydaktycznych”. Do doniesień o nieprawidłowościach odniosło się również Ministerstwo Edukacji Narodowej. Opublikowało komunikat, w którym czytamy m.in.: „Sięgając po podręcznik nauczyciel musi kierować się wyłącznie przesłankami dydaktycznymi oraz potrzebami i możliwościami uczniów. Oferowanie nauczycielom lub dyrektorom szkół korzyści w zamian za wybór konkretnego podręcznika jest niezgodne z prawem. O każdym takim przypadku należy powiadomić odpowiedni organ kontroli.
Problem zbadali rodzice
Temat wywołała Fundacja Europejska Inicjatywa Obywatelska – Polska Bez Korupcji. – Zastanawiało nas, dlaczego szkoły wybierając podręczniki decydują się na te najdroższe. Podręcznik kosztuje 50 zł i więcej, tyle co dobrej klasy bestseller – mówi Mateusz Górowski, prezes fundacji. Rodzice uczniów skupieni wokół fundacji postanowili sprawdzić, czym szkoły kierują się wybierając podręczniki. Korzystając z przepisów o dostępie do informacji publicznej fundacja rozesłała do kilkuset losowo wybranych szkół w Polsce wnioski o udostępnienie dokumentów. W odpowiedzi dostali setki umów i faktur. – Każdą przejrzeliśmy i wytypowaliśmy umowy, które naszym zdaniem naruszały prawo – mówi prezes. Z analizy wynikło, że rynek podręczników zmonopolizowała grupa wydawnictw, co umożliwiło im dyktowanie cen. Z województwa śląskiego fundacja wytypowała 67 placówek. Lista trafiła do kuratorium. Na jej podstawie kurator zarządził kontrolę. – Dotąd nie mieliśmy żadnych skarg w sprawie wyborów podręczników, ale skoro dostajemy takie zgłoszenie, trudno nie potraktować go poważnie, zwłaszcza, kiedy zachodzi podejrzenie naruszenia przepisów oświatowych – mówi Anna Wietrzyk.
Rozesłano ankiety
Oprócz doraźnej kontroli w 67 szkołach kuratorium rozesłało do wszystkich placówek w województwie ankietę dla uczniów dotyczącą wykorzystywania podręczników. Ankieta obejmuje 10 pytań, m.in.: „Czy kupujesz komplet podręczników na dany rok szkolny?”, „Czy masz możliwość zakupu podręczników używanych?”, „Czy wszyscy nauczyciele wymagają podręcznika na zajęciach?”, „Czy korzystasz z podręcznika na zajęciach?”, „Z jakich podręczników nie skorzystałeś w tym roku szkolnym ani razu?”. Kuratorium planuje opublikować wyniki ankiet w ciągu miesiąca.
Podejście do współpracy
Sprawdziliśmy w kilku wymienionych szkołach, jak ich dyrekcje podchodzą do sprawy współpracy z wydawnictwami. Szkoła Podstawowa nr 3 w Radlinie za przysłowiową złotówkę otrzymała tablicę interaktywną od firmy oferującej książki do nauki języka angielskiego na początku 2012 roku. Za co? – Za kontynuację, bo korzystamy z ich podręczników od 15 lat – tłumaczy Danuta Krzyśków, dyrektorka placówki. Zaznacza, że z przyjęciem sprzętu nie wiążą się żadne zobowiązania i że nauczyciele w każdej chwili mogą wprowadzić w kolejnych klasach inne książki. Potwierdzają to sami pedagodzy. – Nikt nie wywiera na nas presji. Po prostu te podręczniki wydają się nam najlepsze pod względem merytorycznym i metodycznym. Są też świetnie skorelowane z treściami nauczania początkowego. Nie oznacza to, że jesteśmy zamknięci na oferty innych wydawnictw, ale one nas po prostu nie satysfakcjonują. I żadna tablica nie ma na to wpływu – tłumaczy Izabela Groborz, nauczycielka angielskiego w SP nr 3. Jej zdaniem nie ma nic niewłaściwego w tym, że firmy przekazują szkołom sprzęt. – Może to zabrzmi idealistycznie, ale sądzę, że traktują to jako sposób uatrakcyjnienia lekcji. A dla nas priorytetową sprawą jest to, aby dzieci z naszej miejscowości miały jak najlepsze warunki do nauki, na miarę XXI wieku, bo na to zasługują – uważa. Dyrektorka placówki, zaskoczona zamieszaniem wokół sprawy, również zapewnia, że o żadnych nadużyciach nie może być mowy, bo szkoła nie zajmuje się dystrybucją podręczników, a uczniowie mają możliwość zakupu używanych książek. – Nikt z pracowników szkoły nie otrzymał też żadnych profitów za wybór danych podręczników. Kierujemy się wyłącznie dobrem uczniów – podkreśla Danuta Krzyśków.
Dwa lata temu tablica interaktywna trafiła też do Szkoły Podstawowej nr 1 im. Karola Miarki w Rydułtowach. – Ale nie „w zamian”. Zgodnie z rozporządzeniem do 15 czerwca sami wybraliśmy podręczniki. A firma zgłosiła się do nas z propozycją dopiero w listopadzie. Podpisaliśmy umowę użyczenia tablicy na 3 lata. Później sprzęt zostanie na wyposażeniu szkoły – wyjaśnia Ilona Lemiesz, dyrektor placówki. Tłumaczy, że uczniowie korzystają z książek przez 3 lata nie dlatego, że zobowiązuje do tego umowa z firmą, ale dlatego, że tyle trwa pierwszy okres edukacji wczesnoszkolnej i w tym czasie nie zmienia się wybranych na wstępie książek. – Ale już dla kolejnych pierwszych klas panie nauczycielki zdecydowały się na inne podręczniki. Nie ma klauzuli, która by nam tego zabraniała – podkreśla.
Szkoła Podstawowa nr 5 w Wodzisławiu związała się umową z wydawnictwem w 2011 roku. W zamian za wybieranie jego książek placówka dostała w roczne użytkowanie laptopy. – Książki nie były sprowadzane z wydawnictwa. Były kupowane np. w księgarniach – mówi Małgorzata Damek, dyrektor SP 5. W listopadzie ubiegłego roku te laptopy szkoła odkupiła.
(mas), (tora)
to łamanie prawa,nauczyciel przedmiotu wybiera podręcznik nie dyrektor szkoły,
masz chyba rację
Przytacza sie tu słowa pani Damek, ale to przecież chyba Ludwika Kłosińska , obecna naczelnik wydziału edukacji um w wodzisławiu była wtedy dyrektorem szkoły i to ona odpowiada za podpisanie tej umowy, czy sie mylę?
szkoła dostała komputer czy tablicę i zaraz wielkie zamieszanie.Czy dyrektor albo nauczyciel się na tym wzbogacił, że dzieci mogą uczyć się w sposób nowoczesny? Może w tym kraju zajęlibyśmy się prawdziwą korupcją a nie tym że szkoła dostała rzutnik cz tablicę interaktywną. Gdyby szkoły były prawidłowo dofinansowywane to nikt z wydawnictwami by nie nawiązywał żadnej współpracy!!!!!!
brawo językowiec!!!!
oczywiście burza w szklance wody... skoro kuratorium i władze województwa są takie do przodu to niech wspólnie znajdą pieniądze na doposażenie pracowni językowych na miarę XXI wieku i nie traktują w tej kwestii szkół jak piątego kola u wozu. A rodzicom proponuję, by zainteresowali się cenami podręczników do nauki j. obcych bo ich cena (podr. + ćwicz) nie spada poniżej 50 zł. - chyba że jest to jakiś badziew. Tylko że potem drą ryja że dzieci nie potrafią na wakacjach za granicą zamówić im piwa :))