W Świerklanach światła oszukują przechodniów
Kiedy chcemy przejść przez zebrę przy skrzyżowaniu ulic Kościelnej i Boryńskiej, czeka nas niemiła niespodzianka, która może jednocześnie skończyć się tragicznie. Mieszkańcy są oburzeni.
![W Świerklanach światła oszukują przechodniów](https://cdn2.nowiny.pl/im/v1/news-900-widen-wm/2013/03/14/89773.webp)
Kiedy naciskamy przycisk sygnalizacji, chcąc przejść bezpiecznie przez Kościelną, po chwili światło zielone zapala się, ale... po drugiej strony wysepki. Na pasie, który chcemy przejść niestety nadal mamy czerwone. – To, wydawałoby się, drobny błąd, ale może kosztować ludzkie życie – mówi Marian Kotyrba, radny ze Świerklan Górnych, który już kilkakrotnie sygnalizował problem. Z przejścia na co dzień korzystają tłumnie dzieci idące do szkoły i z powrotem do domu. Można wtedy zaobserwować niebezpieczne sytuacje, kiedy mając jeszcze czerwone, dzieci przebiegają przez jezdnię, bo przecież po drugiej stronie wyspy jest zielone. – Na ten niebezpieczny błąd mogą się też nabrać dorośli, przechodząc intuicyjnie po zauważeniu zielonego światła. Wielu jest także takich, którzy po prostu, widząc czerwone, i tak przechodzą. Kiedy światło jest czerwone, system przepuszcza po danym pasie samochody, więc o tragedię nietrudno. Sam pewnego razu, czekając na światło, byłem w podobnej sytuacji, a dzieci szły ze szkoły. Wtedy jedna dziewczynka chciała wejść wprost pod nadjeżdżające auto. Na szczęście w porę ją powstrzymałem – wspomina radny Kotyrba.
Daremne skrzyżowanie
Nie trzeba daleko szukać, aby posłuchać także negatywnych opinii mieszkańców na temat skrzyżowania. – Obecna sytuacja stwarza duże niebezpieczeństwo. Pomyłka sygnalizacji powoduje również, że samochody po drugiej stronie wyspy, gdzie rozświetla się światło zielone, czekają, bo myślą, że przechodzę. Nie mówiąc już o dzieciach idących ze szkoły. Trzeba coś z tym zrobić, zanim się stanie coś złego – mówi pan Andrzej, mieszkający 50 metrów od feralnego przejścia. Podobnego zdania jest także sąsiadka, prowadząca rower. – To przejście jest daremne. Same wyspy są zbyt wąskie, dlatego przechodząc z rowerem, trzeba postawić go w poprzek, żeby duże samochody nie zahaczyły o niego. Mały rower jeszcze się zmieści, ale większy trzeba stawiać w poprzek, a przecież jak to zrobić, kiedy jest więcej osób na przejściu? – mówi pani Maria, a wtóruje jej koleżanka – Przez to, że wysepki są za wąskie, w zimie zostałam kilka razy porządnie ochlapana mokrym śniegiem przez jadące tiry. To przejście jest to d... – mówi dobitnie.
Problem z przedszkolakami
Przejście dla pieszych stwarza również niebezpieczeństwo podczas wycieczek dzieci z pobliskiej szkoły i przedszkola. Wysepka jest za mała, aby zmieścić grupę 25 dzieci, a na dodatek światła oszukują pieszych. – Nauczycielki mają wtedy poważny kłopot – stwierdza Marian Kotyrba, który obecnie jest emerytowanym nauczycielem, więc zna specyfikę szkolnych wycieczek. Temat przejść dla pieszych poruszany był na wielu sesjach rady gminy, w sprawie drugiego, za skrzyżowaniem z Rybnicką interpelację złożył m.in. radny Tadeusz Frydecki. Tam sytuacja nieco się poprawiła, jednak syglalizacji też jeszcze zdarzają się oszustwa. W sprawie przejścia przy Boryńskiej dyrektor pobliskiej szkoły Katarzyna Ciesielska wysłała pismo do Zarządu Dróg Wojewódzkich w Katowicach, który jest zarządcą drogi. Podobne pismo wysłał także urząd gminy, ale odpowiedzi jak dotąd nie dostał. – Odpowiedź jeszcze do nas nie dotarła. W ubiegłym tygodniu trwały prace przy skrzyżowaniu, bo podobno był zerwany jeden z kabli. Ostatnio, przejeżdżając przez przejście, widziałem, że światła działają dobrze, ale sygnalizowano mi, że problem nadal istnieje. Apeluję do mieszkańców o cierpliwość, bo światło zielone w końcu zapala się po właściwej stronie, jednak trzeba trochę odczekać. My sprawę nadal będziemy monitorować, bo sami nie możemy nic zrobić na drodze, która nie jest naszą własnością – mówi wójt Antoni Mrowiec. Odpowiedź zarządu dróg dotarła do szkoły, jednak urzędnicy z Katowic i tak nie podali konkretnego terminu. Sprawą ma się zająć odpowiednia komisja, jednak nikt nie wie, kiedy światła zostaną naprawione, nie mówiąc już o poszerzeniu wysepek.
Szymon Kamczyk
Made in POland ,no i co tu więcej gadać.
Kłania się fachowa praca ludzi którzy całe studia spędzili na lekkich narkotykach.