Śmierć krów pod okiem instytucji
Podczas ostatniej sesji rady gminy w Nędzy, wójt Anna Iskała odniosła się do niedawnego przypadku masowej śmierci krów w gospodarstwie w Łęgu. Padło tam ponad 40 sztuk bydła.
Można się domyślać, że grupa osób zastanawiała się przy tej okazji nad wprowadzeniem zarządzania kryzysowego. – Żeby taki stan ogłosić, musimy mieć sygnał od starosty lub wojewody. Sami pracownicy urzędu gminy nie mogą tego stanu ogłaszać – wyjaśniła. Jako jeden z przykładów podała zagrożenie powodzią.
– W przypadku z Łęgu, to co gmina mogła zrobić, to zrobiła. Nie chciałabym aby ktoś na tej sprawie bazował. Jestem w kontakcie z poszkodowanym rolnikiem. Jeśli będzie chciał wyjaśnić publicznie co się stało, wspólnie umówimy spotkanie i o wszystkim wtedy opowie – zapowiedziała wójt. Anna Iskała dodała, że w tej sprawie nie było niepokojących sygnałów od powiatowego inspektora weterynarii.
(woj)
oj (woj), chyba nie wiesz do końca o czym piszesz. Jeżeli przytoczono dosłownie słowa Pani Wójt, to Ona także nie wie o czym mówi. Gdzie ten profesjonalizm?