W tym muzeum zobaczysz jak żyli dziadkowie
Szkolne muzeum w Syryni to chyba jedyna tego typu placówka w naszym powiecie, posiadają tak bogaty zbiór eksponatów, dokumentujących życie Górnoślązaków na przełomie XIX i XX wieku oraz w I połowie XX wieku.
Muzeum a w zasadzie Izba Pamięci Regionalnej w Syryni została założona w 1970 roku przez nauczycielkę Irenę Musioł. Rosła w szybkim tempie. Przybywało starych mebli, starych sprzętów codziennego użytku jak maszyn do liczenia, żelazek, a także wojskowych mundurów i pamiątek wojennych. Rozrastało się do tego stopnia, że co kilka lat trzeba było szukać dla niego nowego lokum. W końcu nie było pomysłu na to gdzie wszystkie przedmioty zmieścić tak by można je było oglądać w miarę dobrych warunkach. Dlatego w latach 90-tych muzeum podupadło. W szkole nie było lokum, w którym całe zebrane bogactwo można było wystawić. Sytuacja zmieniła się półtora roku temu, kiedy z okazji jubileuszu 60-lecia budynku szkoły muzeum doczekało się nowego lokum. Zostało umieszczone na piętrze szkoły i zorganizowane w nowoczesną izbę pamięci regionalnej, która zwiedzającym ma za zadanie pokazać jak się dawniej żyło, uczyło, pracowało i spędzało wolny czas.
Tak żyli nasi dziadkowie i pradziadkowie
- Muzeum zostało tak zaaranżowane, że pokazuje życie od urodzenia do śmierci Górnoślązaka – wyjaśnia Sabina Kuśka, nauczycielka historii, która oprowadza gości. Dlatego od wejścia przybyłych wita stary dziecięcy wózek. Następnie zwiedzający oglądają ekspozycję, przedstawiającą dawną klasę. Są więc dwie stare ławki, nauczycielska katedra, tabliczki, rysiki, pióra i kałamarze. Słowem wszystko co było niezbędne uczniowi przed kilkudziesięcioma laty. Następnie zwiedzający mogą obejrzeć jak się dawniej odpoczywało, tzw. izbę mieszkalną z wyposażeniem. - Pokazujemy uczniom co robili ludzie w wolnym czasie kiedy nie było komórek, komputerów, a elektryczność była jeszcze rzadkością. Niektórzy przeżywają szok – mówi pani Sabina. Kolejny etap zwiedzania to profesje/życie ludzi. Ekspozycja ukazuje narzędzia pracy. Wyróżniają się cepy, żarna, wrzeciona. Jest też ręczna pralka, przez niektórych uczniów mylona z maselnicą, służącą do wyrobu masła (maselnice muzeum też posiada w swoich zbiorach). Są górnicze lampy, a nawet stare sprzęty do produkcji papierosów. Nie brakuje też części wojskowej, w której zgromadzono pamiątki po powstańcach śląskich, oraz pamiątki z okresu II wojny światowej.
Na lekcje historii do Syryni
Zwiedzanie kończy się w części muzeum poświęconej religii. Tutaj możne obejrzeć m.in. fisharmonię, której dźwięki towarzyszyły mieszkańcom Syryni, chodzącym do starego drewnianego kościoła św. Michała Archanioła. Kościółek jeszcze przed II wojną światową został przeniesiony do Katowic. - Fisharmonia trafiła wtedy do nowego kościoła, ale wkrótce miała zostać wyrzucona. Ostatecznie zabrała ją wtedy jedna z rodzin z Syryni, która kiedy dowiedziała się o naszym muzeum postanowiła ją nam podarować – wyjaśnia Sabina Kuśka. Zresztą wszystkie eksponaty – a jest ich wedle szacunków nawet kilka tysięcy - to dary mieszkańców Syryni i okolic. - Za każdą rzecz serdecznie dziękujemy. Wiemy, że wiele naszych eksponatów to cenne rodzinne pamiątki. Dlatego niczego nie wyrzucamy, nawet tych rzeczy, które są zniszczone i nie nadają się na wystawę – podkreśla pani Sabina. I zachęca do odwiedzania muzeum. Tym bardziej, że świetnie nadaje się ono do organizacji lekcji historii regionalnej. Wystarczy umówić się na zwiedzanie w sekretariacie szkoły. I przyjść – choćby po to by zobaczyć najnowszy nabytek muzeum czyli prawdziwy ząb mamuta. Wstęp jest wolny.
Artur Marcisz