Mam sentyment do bazyliki
LUDZIE Z MAROKA-NOWIN – Adam Ochojski, poeta i dokumentalista
Mamy w dzielnicy poetów. I to jakich! Pan Adam Ochojski w 2011 własnym sumptem wydał tom opisujący dzieje rybnickiej bazyliki. Dzieło rozeszło się na pniu, a na horyzoncie pojawia się możliwość wydania książki w wydawnictwie.
Pan Adam mieszka w bloku przy ul. Kawalca. Niewielkie mieszkanie, przytulne, ustrojone rękodziełem, zresztą autorstwa dzielnicowego poety. Jak mówi, literaturą interesował się od młodości. – Polska literatura była inspiracją. Ale prócz tego oczywiście sama bazylika, do której mam ogromny sentyment – mówi. Gdy pytam, czy dzisiaj w ogóle jest „moda” na historię, na opowiadanie o dawnych czasach, pan Adam się nie zastanawia. – Najważniejsze jest to, jak to młodym ludziom przedstawiamy. Po wojnie brałem udział w formowaniu zastępu harcerskiego, tyle że na zasadach Baden-Powella. W mojej grupie miałem kilkunastolatków, którzy z języka niemieckiego musieli przerzucić się w szkole na język polski. Znalazłem więc sposób, jak im tę naszą polszczyznę zaprezentować. Na zbiórkach opowiadałem im na przykład trylogię Sienkiewicza. Byli zachwyceni, szczególnie, że kończyłem zawsze na tych najbardziej dramatycznych momentach. Stąd u mnie na zbiórkach frekwencja była prawie zawsze stuprocentowa – przyznaje ze śmiechem Adam Ochojski. – Wszystko zależy od tego, jak i co się opowiada– dodaje. I ten cel przyświecał chyba dziełu pana Adama.
Z dokładnością dokumentalisty
Tom jest niepozorny, wydany w formacie A4. Jednak po otwarciu, zasypani zostajemy ogromną wręcz ilością detali oraz zdjęć. – Wszystkie są mojego autorstwa. Fotografowałem każdy szczegół, ponieważ wielu ludzi nawet nie wie, jakie perełki w bazylice się znajdują – mówi pan Adam.
W wydaniu pomógł syn, który opracował całe dzieło w wersji cyfrowej. Korektą też zajęła się rodzina. – Mam w rodzinie polonistów. I kiedy im te moje notatki pokazałem, mówili tylko „Tato, ale to musisz poprawić, to musiałbyś zmienić”. Trochę pracy mnie to kosztowało – przyznaje. Choć dzieło ujrzało światło dzienne w 2011 roku, prace nad nim zaczęły się już w 2007 roku. Utwór napisany jest czystym trzynastozgłoskowcem, na wzór najlepszych dzieł Mickiewicza. Prócz faktów, zarysu historii, mamy tam także ogromną dozę humoru i sentymentu do neogotyckiej „pocztówki” Rybnika.
Potrzeba serca
Jak przyznaje pan Adam, 37 egzemplarzy rozeszło się na pniu. – Kupowali różni ludzie, sam ks. proboszcz Franciszek z świętej Jadwigi zakupił 10 egzemplarzy, ja też siedem rozdałem rodzinie. Mam wszystko w papierach, by ktoś kiedyś nie zarzucił mi, że się na tym dorobiłem. Sam musiałem najpierw za wydanie zapłacić. A wszystko z potrzeby serca – mówi poeta.
Adam Ochojski nie tylko pisze, ale także dokumentuje. Jego zbiór zdjęć rybnickich kościołów, niemal każde z opisem, to prawdziwa kopalnia wiedzy dla tych, którzy kiedyś mogliby zainteresować się historią np. parafii św. Jadwigi. Na zdjęciach znajdziemy m.in. początki budowy kościoła na Nowinach, nabożeństwa na placu budowy, które prowadził jeszcze ks. Henryk Jośko, budowniczy parafii. – Kiedy jeszcze miałem mojego zielonego malucha, największą radością dla mnie było, że mogłem pojechać do któregoś z kościołów i dokumentować – mówi pan Adam. Skąd jednak pomysł na takie zajęcie? – Każdemu dany jest jakiś określony czas. I ta świeca dla mnie też gaśnie, jestem tego świadomy. Postanowiłem, by z moim czasem coś zrobić. Rodzina mówi mi, bym kupił sobie komputer. A ja im mówię, że nigdy – bo przy komputerze musiałbym tylko siedzieć – przyznaje z uśmiechem.
Będzie wydanie?
W zeszłym roku pojawiła się u pana Adam przedstawicielka wydawnictwa InfoMAX, Anna Szczęsny z bardzo ciekawą propozycją. – Prawda jest taka, że zaintersowanie jest tą książką duże. Jednak ja nie mam możliwości, by wydrukować ją na większą skalę – mówi pan Adam. Wydawnictwo jest zainteresowane wydaniem dzieła rybniczanina. Choć nie udało nam się jeszcze skontaktować z redaktorką wydawnictwa, sprawę będziemy monitorować. Szczególnie, że kto przeczytał tom pana Adam, był zachwycony. – Przyznam szczerze, że nie wiem, skąd ludzie to mają i gdzie przeczytali. Ale często spotykam się z opiniami, że są zachwyceni, że gdzieś tam czytali i się podobało. Mam oczywiście książkę w formacie cyfrowym na płycie. Jestem w stanie wydać kilkadziesiąt egzemplarzy, ale wydaje się, że to byłoby za mało – dodaje z uśmiechem pan Adam.