Pomnik został przeniesiony do parku sensorycznego
Pomyślnie przebiegła operacja przenoszenia ważącego 23 tony rydułtowskiego pomnika Walki i Zwycięstwa. Trwała prawie 9 godzin.
Skomplikowana operacja rozpoczęła się w środę o godz. 6.00. - Przenoszeniu pomnika towarzyszą ogromne emocje. Od rana co rusz przychodzę i sprawdzam, jak posuwają się prace. Kibicują też mieszkańcy Rydułtów, którzy gromadzą się i obserwują - mówiła burmistrz Kornelia Newy.
Solidne fundamenty
Do przeniesienia pomnika autorstwa Ludwika Konarzewskiego sprowadzono dźwig, który może unieść 70 ton. Miał za zadanie podnieść obelisk i przenieść go na specjalną platformę. Wstępnie zakładano, że ten etap zadania nie zajmie dużo czasu. Problemem okazało się jednak oderwanie pomnika od fundamentów, z którymi był trwale złączony. - Zabetonowany i przyspawany - tłumaczył Mariusz Szewczyk, naczelnik wydziału infrastruktury w Urzędzie Miasta Rydułtowy. Do akcji wkroczyli więc fachowcy z młotami pneumatycznymi. W efekcie około godz. 12.00 wykonany z żelbetu, wykończony nakrapianą fakturą pomnik został odłączony. Można było odetchnąć z ulgą, ale tylko na chwilę. - Pomnik przenoszony jest w całości. Trzeba więc zadbać o to, by nie przewrócił się i nie uszkodził - dodaje Szewczyk.
Godne miejsce
Obelisk skrupulatnie zabezpieczono i wreszcie samochód z platformą, na której go umieszczono, powoli ruszył z Placu im. Ludwika Konarzewskiego. Wjechał na mały parking przy urzędzie miasta, przy którym trwa budowa parku sensorycznego. Dźwig ponownie podniósł pomnik i umieścił go tuż obok nowych schodów, na nowym fundamencie. - To właśnie w parku sensorycznym wyeksponujemy pomnik, czyli jedną z ważniejszych budowli w Rydułtowach. To miejsce bardziej godne i piękniejsze. Nie podobało nam się, że tuż obok obelisku, który upamiętnia ludzi walczących o tę ziemię, parkowały samochody - podkreślała burmistrz Kornelia Newy.
Miał być większy
Cała operacja zakończyła się około godz. 15.00. Wykonywała ją ekipa, która buduje park sensoryczny. Przygotowania trwały od września. - W pierwszej kolejności kontaktowałem się z córką i wnukiem Konarzewskiego. Przysłali mi materiały dotyczące pomnika. Obejmowały one jednak fazę projektowania, a nie wykonawstwa, dlatego nie mogliśmy wiedzieć na przykład tego, jak był przymocowany obelisk i czym. Ciekawostką jest na pewno to, że prawdopodobnie pomnik miał być większy od tego, który powstał. Ze powodów finansowych tak się jednak nie stało - powiedział kierownik budowy.