Dlaczego warto kupować lokalne produkty?
Teoretycznie wiemy, że kupując lokalne produkty wspieramy lokalne firmy, które dają pracę i płacą podatki w Raciborzu, Rybniku, Wodzisławiu, a nie w Warszawie. Kupując coś „naszego” uruchamiamy też pozytywny łańcuch kolejnych zakupów: jeśli np. miejscowy piekarz sprzeda swój chleb to część pieniędzy wyda u lokalnego rzeźnika, kafelkarza, stolarza. Jeśli ci będą mieć coraz więcej pracy to zatrudnią ludzi nie z Białegostoku, ale miejscowych. A ci część zarobionych pieniędzy wydają przecież na miejscu, np. kupując bułki od piekarza z początku naszego łańcuszka.
W krajach Europy Zachodniej takiego lokalnego patriotyzmu uczy się już w szkołach, a potem promuje się go w niezliczonych kampaniach społecznych. Z biegiem lat, to systematycznie umacniane przekonanie zakorzeniło się mocno w świadomości konsumentów. Proszę spróbować namówić Francuza, żeby kupił pomidory lub mięso spoza swojego regionu, albo żeby planowanie jakiejkolwiek inwestycji nie zaczynał od przeglądu lokalnych możliwości. Przyszła chyba pora, abyśmy i my zaczęli uczyć się, że wspieranie miejscowego biznesu jest w interesie wszystkich mieszkańców, ponieważ służy poprawie jakości życia całej lokalnej społeczności.
•••
– Raciborski biznes należy rozpatrywać w dwóch kategoriach. Z perspektywy często nieistniejących już dużych zakładów przemysłowych, jak: Prodryn, Cukrownia, Kofama, Kolzam czy Domgos, które zatrudniały wielu mieszkańców Raciborszczyzny, jak również powstałych po transformacji średnich i małych przedsiębiorstw produkcyjnych, handlowych i usługowych, które dziś wytwarzają największą część produktu krajowego brutto. Przez wiele lat Racibórz był „sypialnią”, w szczególności dla Rybnickiego Okręgu Węglowego. Pomimo likwidacji lub przekształcenia dużych firm i kopalni ich pracownicy nadal tu mieszkają i wydają swoje pieniądze – przypomina prezes Raciborskiej Izby Gospodarczej Stanisław Biel.
Przekonany jest, że kupowanie lokalnych produktów jest kwestią świadomości, kształtowanej pokoleniowo, w poczuciu wartości tego, co posiadamy i siły – czym dysponujemy. To przywiązanie i szacunek do własnej marki. Poza tym również pewien model firmy, gdzie relacje pracownik – pracodawca, jeśli są kształtowane w sposób właściwy, korzystnie oddziałują w obie strony.
– Wielokrotnie spotykałem się z osądami dotyczącymi, dziś już niestety nie naszej mleczarni. Wielu klientów ceniło sobie np. raciborski serek, czy masło. Nie dość, że były to wyroby dobre, to jeszcze wspieraliśmy lokalnego producenta, a więc kogoś, kto tutaj na miejscu inwestował i dawał zatrudnienie. Podobnie raciborski browar, jeden z najstarszych w Polsce, który dziś coraz częściej staje się reklamą naszego lokalnego rynku. Niejednokrotnie też pokazaliśmy, w wielu miejscach w Polsce i w Europie, że kolektor słoneczny firmy Ensol jest jednym z najlepszych produktów. Świadczy o tym chociażby fakt, że sprzedajemy go znanym i renomowanym koncernom z branży techniki grzewczej. Przykład mleczarni, browaru oraz Ensolu najlepiej oddaje dlaczego warto kupować lokalne produkty – podkreśla prezes firmy Ensol Sp. z o.o., zajmującej się energetyką solarną oraz wiceprezes rady nadzorczej RIG Roman Majnusz.
– Jeśli jesteśmy sprawdzonym, dobrym producentem, blisko klienta, inwestujemy stawiając kolejne hale i zakupując potrzebne urządzenia i maszyny, a rozwijając firmę dajemy miejsca pracy w tych trudnych czasach mieszkańcom Raciborszczyzny, to czy nasze produkty nie powinny zajmować bardziej eksponowanego miejsca na lokalnym rynku? – zastanawia się prezes Roman Majnusz.
•••
Zdobywanie zaufania kupujących poprzez uświadamianie, jak ważną rolę pełni konsument w strategii rozwoju lokalnych firm, a w konsekwencji również całego miasta i powiatu, to jedno z zadań, którego chce się podjąć Raciborska Izba Gospodarcza. W ramach Ślaskiego Partnerstwa Gospodarczego – wzorując się na pomyśle prezesa Krzysztofa Dybca z Izby Gospodarczej w Wodzisławiu – zamierza upowszechniać hasło „Kupuj nasze wyroby”, po to by małymi kroczkami, ale konsekwentnie budować świadomość lokalnej społeczności.
– Od września zamierzamy wrócić do tzw. śniadań lub lunchów biznesowych. Podczas tych trwających co najwyżej półtorej godziny spotkań dla ok. 20 – 30 przedstawicieli raciborskiego biznesu i władz miasta, będzie okazja, by porozmawiać o nurtujących problemach oraz wymienić doświadczenia także w kwestii promocji lokalnych produktów i usług – mówi prezes Stanisław Biel.
Jednocześnie uważa, że konieczne jest upowszechnianie ich marki na rynku czeskim, z którym mocno Raciborszczyzna jest powiązana.
Szukając najbardziej przekonujących argumentów, dlaczego warto inwestować swoje oszczędności w to, co wytwarzane jest na miejscu, prezes Roman Majnusz przekonuje:
– Płacimy podatki, zatrudniamy ludzi, nasze produkty nie są gorsze, a zwykle lepsze od konkurencyjnych firm spoza miasta. Poza tym klientowi końcowemu dajemy pełną obsługę na każdym etapie procesu inwestycyjnego łącznie z pełną i rzetelną poradą. Warto więc zastanowić się co kupujemy, albowiem stawiając na jakość, jednocześnie wspieramy rodzimy rynek.
Ewa Osiecka
bełkot, a prawda jest taka, że kupowanie lokalnych produktów jest kwestią zasobności w portfelu. nie ukrywajmy tego, że lokalne produkty na ogół są droższe od tych masowo produkowanych. inna kwestia, że akcja "tu kupuj" w wodzisławiu śląskim to delikatnie mówiąc klęska i porażka. start był dobry ale na tym się po prostu skończyło. dziś akcja nie ma racji bytu w obecnej formie. żadne śniadanie biznesowe nie pomogą jeśli odbywa się to w ściśle zamkniętym kręgu.