Serce zegara nie wytrzymało
Wieża kościoła pw. św. Jerzego w Rydułtowach kryje prawdziwy skarb – zabytkowy zegar, z którym wiąże się niezwykła historia.
Do ukrytego w kościelnej wieży zegara, umieszczonego na wysokości szóstego piętra, prowadzą strome, drewniane schody. – Ponad 90 stopni – mówi ks. dziekan Konrad Opitek, proboszcz pw. św. Jerzego w Rydułtowach. Im wyżej, im bliżej mechanizmu, słychać coraz głośniejsze, rytmiczne tykanie.
Elektryk z pasją
Zegar został wyprodukowany w 1896 r. przez fabrykę Edwarda Eppnera ze Srebrnej Góry w Niemczech. – Szukaliśmy tej firmy, żeby za jej pośrednictwem dotrzeć do rysunków, ale ona już nie istnieje – wyjaśnia duchowny. Zegar był darem kopalni. Jego pierwszym opiekunem został w 1977 r. Jerzy Koźlik. W maju 2011 r. zrezygnował z funkcji parafialnego zegarnika ze względu na podeszły wiek. Zastąpił go Henryk Nawrat, a w czerwcu dołączył do niego Józef Jureczko, który obecnie jest głównym opiekunem mechanizmu. – To niezwykłe, że pan Jureczko, będąc elektrykiem KWK Rydułtowy–Anna, a nie zegarmistrzem, tak doskonale odnajduje się w tej roli. Ten zegar stał się jego pasją – chwali ks. dziekan.
W styczniu 2011 r. rozpoczęły się prace naprawcze i konserwacyjne wiekowej, nadgryzionej zębem czasu szafy zegara. Od grudnia mechanizm kilka razy zatrzymał się, a jeśli pracował, to nieregularnie. Trzeba było rozpocząć naprawy. Najpierw 7–metrowego głównego wału napędowego. Zajęto się współpracującymi z nim przekładniami. W efekcie zegar działał „lżej”.
Serce do wymiany
Niestety w marcu doszło do bardzo poważnej awarii. Zniszczeniu uległ „wychwyt Grahama”, który jest sercem zegara. I tak dramatyczną sytuację pogłębiła wiadomość o śmierci pierwszego opiekuna mechanizmu, Jerzego Koźlika. Wówczas stała się rzecz nieprawdopodobna – serce zegara pękło! – Tak się dziwnie układa, że kiedy umiera zegarmistrz, pęka też serce jego zegara – podkreśla ks. dziekan.
Fragment historii
Decyzja proboszcza Opitka była szybka i zdecydowana – trzeba odbudować zegar. Problemem okazał się brak części. Z pomocą przyszedł dyrektor KWK Rydułtowy– Anna, Janusz Matuszek. Skontaktował zainteresowanych z firmą, która na podstawie dostarczonego modelu wykonała nowy „wychwyt Grahama”. Zegar został rozebrany i przewieziony do warsztatu. Na nowe panewki zużyto kilkanaście kilogramów brązu. W kwietniu, kilka dni przed świętami, zegar ruszył, znów zaczął odmierzać czas. Prac naprawczych było później jeszcze dużo więcej. – One właściwie nigdy się nie kończą. Nawet teraz zaplanowany jest remont drugiej tarczy. Zegar trzeba nakręcać co sześć dni. Nawet, gdy przypada to w niedzielę. Ale to nie tylko zegar, to fragment historii parafii, Rydułtów, górników i ludzi związanych z tym zegarem – podkreśla jego opiekun, Józef Jureczko.
Magdalena Sołtys