Milcząco cierpią – stojąc
Dwanaście jesionów przy ul. Szkolnej w Raciborzu – Płoni padło „ofiarą” cięć technicznych
Naręcza zielonych, często już z owocujących gałęzi, które wycięto w środku lata, przedstawiają smutny widok. Bulwersujący również mieszkańców tej dzielnicy.
Nie lepiej wyglądają drzewa, których postrzępione korony powycinano tak, aby nie zagrażały napowietrznej linii elektroenergetycznej. Niestety, wykonujący cięcia – co widać gołym okiem – nie przywiązywali specjalnie uwagi do estetyki pracy. Trudno więc powiedzieć, że jesiony, jak dotychczas będą ozdobą płońskiej drogi.
Cięcia techniczne w koronach drzew, wykonanych przez właściciela sieci – Tauron Dystrybucja, w opinii specjalisty ds. eksploatacji sieci są konieczne. Zgodnie z przepisami prawa energetycznego i wewnętrznymi wymogami bezpieczeństwa odległość linii od koron drzew powinna wynosić 3,5 m z zachowaniem 5-letniego przyrostu. Napowietrzny kabel jest izolowany, jednak na skutek tarcia drzew izolacja ta może zostać uszkodzona, co grozi zwarciem doziemnym.
Przeprowadzenie cięć pielęgnacyjnych czy technicznych w myśl ustawy o ochronie środowiska nie wymaga zezwolenia. Nie oznacza to jednak, że prace te można wykonywać niezgodnie z zasadami sztuki ogrodniczej. Drzewa po takich zabiegach, zagrożone są patogenami, a więc czynnikami chorobotwórczymi i często obumierają.
Co więcej, ptaki gniazdujące w koronach drzew czasem mają nawet trzy lęgi w roku. Dlatego, jak twierdzi znany dendrolog dr Jan Duda cięcia techniczne należałoby przeprowadzać dopiero z początkiem sierpnia.
– Im mniej, tym lepiej – wyznaje zasadę w kwestii wielkości cięć Agnieszka Tomaszek-Gluza z Wydziału Ochrony Środowiska Urzędu Miasta w Raciborzu. Po obejrzeniu skali zniszczeń, uspokaja, że gniazd ptasich nie dostrzegła, natomiast dopatrzyła się błędów w sztuce przycinania gałęzi. Niektóre z nich zostały obłamane i trzeba było je dodatkowo usunąć.
Rzadko się zdarza, aby dla właścicieli obiektów technicznych nadrzędny był interes przyrody, która niszczona jest nie tylko ze względów bezpieczeństwa, ale i oszczędności. Wyższych nakładów wymagałoby bowiem użycie droższych urządzeń, materiałów, czy też bardziej nowoczesnych rozwiązań technologicznych. A przecież alternatywą dla wysokich kosztów może być niskonakładowe usunięcie „zielonych płuc” miasta lub gminy. Przecież drzewa się nie skarżą.
zrobili co musieli a poza tym mądry człowiek nie sadzi badyli blisko drogi , wiadomo ze potem peka asfalt no i mało się ludzi zabiło na drzewach