W RCI oddychają jak co dzień!
List do redakcji Danuty Jarosz i Marka Rapnickiego w sprawie artykułu z Nowin Raciborskich pt. "W centrum odetchnęli z ulgą".
Z dużą przykrością przeczytaliśmy w Nr. 39 Nowin Raciborskich artykuły „W centrum odetchnęli z ulgą” oraz „Centrum Informacji o stekach”, które są kolejnymi dowodami medialnej nagonki na dwuosobowe grono pracowników RCK, pracujących w Raciborskim Centrum Informacji. Podłoża tej kampanii możemy się tylko domyślać, jakkolwiek „odkrycia” o zbędności RCI dokonał radny, którego przy Długiej 2 w życiu nie widziano! Dla porządku do tendencyjnych, więc szkodzących naszemu wizerunkowi, sformułowań odnosimy się w punktach:
1.Wysoko cenimy intelekt i morale radnego Michała Fity i wierzymy, że sprawę RCI poruszałby nawet wtedy, gdy pracowaliby tu ludzie mu nieznani. W wypowiedzi /m/ odczytujemy wyraźną sugestię kumoterstwa. Oświadczamy więc: naszej działalności, z której 2,5-roczne sprawozdanie leży na biurku Prezydenta Miasta, nie trzeba bronić „po znajomości”. Nasza wszechstronna działalność kulturalna oraz informacyjna niczego „nie powiela”, jest natomiast wysoko oceniana przez Śląską Organizację Turystyczną, w której rankingu zajmujemy jedno z czołowych miejsc. Zamek Piastowski i punkt informacyjny tam istniejący ma swoje ogromne walory, natomiast powstałe wcześniej RCI leży w samym sercu miasta, tak jak to ma miejsce w całej Europie i odwiedza je blisko co roku około 10 000 ludzi (w tym blisko 1000 turystów – obcokrajowców). To m.in. gościom z zagranicy pokazujemy drogę na Zamek. Próba przeciwstawiania tych dwóch ośrodków pachnie na odległość dewizą „divide et impera”.
2.Tekst podpisany przez Arkadiusza Gruchota trudno nazwać inaczej jak niestrawnym (polityczna salmonella) paszkwilem. Drwina z trzech plakatów, wybranych spośród setek materiałów reklamowych, jakie umieszczamy w witrynach RCI, napisana jest z jadem wartym lepszej sprawy i zdumiewa swoją napastliwością. Zaś powiększony specjalnie dla czytelników Nowin plakat reklamujący restaurację w miasteczku Twin Peaks w Żorach jest konsekwencją istnienia RCI w sieci punktów informacji turystycznej w województwie śląskim (90 podmiotów), finansowanej w ramach projektu UE „ŚLĄSKI SYSTEM INFORMACJI TURYSTYCZNEJ”. Proporcje reklamy inicjatyw raciborskich w stosunku do zamiejscowych są jak 100:1, zatem trzeba wyjątkowej nieżyczliwości, by skupiać uwagę czytających na takim detalu.
3.Pytając siebie i znajomych zastanawiamy się: o co chodzi? Nie dość, że sugeruje się zamknięcie potrzebnego turystom i mieszkańcom punktu, to jeszcze próbuje się deprecjonować naszą działalność zawodową, tak by łatwiej było, bez żalu, „ożywić rynek”, który dusi się już od nadmiaru parasoli i niebotycznych konstrukcji.
4.Na koniec oświadczamy: oddychamy normalnie, bez ulgi, ale też bez gorączki. Nie jesteśmy stroną w tym sporze, ale być może lokatorami, których wypada najpierw oczernić, zanim się ich wyrzuci.
Danuta Jarosz
Marek Rapnicki
Szanowni Państwo,
„Nagonka medialna”, „jad”, „napastliwość” to ulubiona śpiewka urzędniczej braci zawsze, kiedy ktoś ośmieli się ją skrytykować. Państwa oryginalny wkład do wspomnianej mantry to wyłącznie śmiałe zwierzenia na temat wydolności swoich układów oddechowych. Wbrew oskarżeniu autorów o „wyjątkową nieżyczliwość”, chodzi mi tylko o to, że z witryn RCI zrobiony został merytoryczny i estetyczny śmietnik, a do zakamarków logiki eksponowania różnych materiałów nikt z zewnątrz nie ma dostępu. Wieszane są plakaty reklamowe brata kolegi, promuje się czyjeś biuro podróży, studio jogi, knajpę ze stekami i diabli wiedzą co jeszcze. I nie jest ważne, ile na szybach jest metrów kwadratowych czyjejś reklamy, a ile wiadomości o tzw. przedsięwzięciach misyjnych. Dużo ważniejsze za to jest, że ta sytuacja trwa już od bardzo długiego czasu. Już w ubiegłym roku dziennikarze „NR” usiłowali się dowiedzieć na jakich zasadach prowadzona jest ta ewidentnie reklamowa działalność. Niestety, okazało się, że państwa przełożeni też nie wiedzą. Jedyne wasze argumenty czyli o „proporcjach” i jakimś „projekcie” trącą kpiną. Po pierwsze, wszystkie wskazane przeze mnie przykłady reklamowania różnych przedsięwzięć w witrynach RCI nie są żadną misją społeczną tylko biznesem w czystej postaci. Po drugie, nie ma takiej proporcji, która określałaby, ile urzędnik może zrobić rzeczy szkodliwych na każde 100, które zrobił pożytecznie. I po trzecie, fakt że ktoś napisał sobie jakiś „projekt” nie zwalnia urzędnika od myślenia „czy?” i „jak?” go wspierać. Rozumiem, że jak zgłosi się do państwa ktoś z projektem „Inseminacja śląskich jałówek przy akompaniamencie muzyki Vivaldiego” to też otworzycie szeroko ramiona?
Arkadiusz Gruchot
Czytaj także: W Raciborskim Centrum Informacji odetchnęli z ulgą
Niestety, albo pan Dawid Wacławczyk w ostatnim komentarzu świadomie kłamie, albo nieświadomie powiela nieprawdziwe informacje. Na wszelki wypadek zatem wysyłam mu pocztą elektroniczną dowody na to, że jest w błędzie, wraz ze stanowczą prośbą, aby zaprzestał bezpodstawnego oczerniania mnie i reprezentowanego przeze mnie Wydawnictwa.