Przeciąg w miejskich spółkach czy tylko wietrzenie?
Jeszcze nie ucichły echa afery w starostwie i dopiero co zaksięgowano pieniądze, które musiał zwrócić dyrektor szpitala a już wiadomo, że podobny kłopot może mieć Urząd Miasta w Raciborzu.
Jeszcze we wrześniu na łamach naszego tygodnika opisywaliśmy kłopoty, w jakie wpadł starosta Adam Hajduk. Udowodniliśmy wówczas , że urzędnicy zapomnieli o jednej z najważniejszych ustaw, które regulują zarobki osób sprawujących funkcje publiczne. Chodzi o pochodzącą jeszcze z 2000 roku ustawę o wynagradzaniu osób kierującymi niektórymi podmiotami prawnymi, popularnie nazywaną ustawą kominową. Zapisano w niej, że jedna osoba może być członkiem rady nadzorczej tylko jednej ze spółek, utworzonych przez skarb państwa lub jednostki samorządu terytorialnego oraz spółek z większościowym udziałem samorządu. W 2010 r. raciborskie starostwo przejęło od Skarbu Państwa raciborski PKS. Zarząd powiaty jako nowy właściciel wybrał nową radę nadzorczą, która z kolei powołała zarząd spółki. Tu zaczynają się kłopoty starostwa. Do radu nadzorczej powołano Ryszarda Rudnika, ówczesnego i obecnego dyrektora raciborskiego szpitala, który został jej przewodniczącym oraz prawnika Henryka Kopla. Nikt wówczas, ani przez kolejne trzy lata, nie zwrócił uwagi, że obaj panowie zasiadają już w radach nadzorczych innych spółek ze stuprocentowym udziałem samorządu wymienionych w ustawie kominowej. Obaj panowie zostali więc powołani do rady nadzorczej PKS nieskutecznie i zasiadali tam przez trzy lata nie będąc w świetle prawa jej członkami i pobierając wynagrodzenie. Teraz starosta zapowiada, że będzie się domagał zwrotu wypłaconego wynagrodzenia (patrz ramka). Dodatkowo Ryszard Rudnik musiał zwrócić część pensji wypłaconej mu jako dyrektorowi szpitala. Tu również starostwo nie zauważyło łamania zapisów ustawy kominowej.
Nic nadzwyczajnego
Kiedy opisywaliśmy kolejne ruchy władz powiatu, w innych spółkach z udziałem samorządu w regionie zapanowała nerwowość. Bez rozgłosu, z początkiem listopada zmieniła się rada nadzorcza w Zakładzie Zagospodarowania Odpadów sp. z o. o., który należy do gminy Racibórz i zajmuje się między innymi miejskim wysypiskiem. Spółka ta, powołana w grudniu 2012 roku, ma swoją radę nadzorczą. Dlaczego prezydent Raciborza Mirosław Lenk zmienił radę nadzorczą? – Zmieniam, porządkuję i odświeżam rady nadzorcze w miejskich spółkach zarówno w Przedsiębiorstwie Komunalnym jak i w Zakładzie Zagospodarowania Odpadów. To zmiany jakościowe, robi się to co jakiś czas, tylko się o tym nie informuje jakoś oficjalnie – mówi nam Mirosław Lenk.
Coś więcej
Czy to tylko jesienne porządki? Jak ustaliliśmy, nie do końca. Aby wytłumaczyć decyzję prezydenta należy się cofnąć do roku 2010. Wówczas powstała inna spółka z udziałem samorządów – Spółka Obrotu Energią sp. z o.o. Rybnik. W dużym skrócie założoną ją aby gminy Racibórz, Rybnik, Wodzisław Śląski, Żory i Jastrzębie mogły skorzystać na Prywatyzacji Energetyki Cieplnej S.A.
17 listopada 2010 roku w kancelarii notariusza Jacka Ostaleckiego w Rybniku podpisano stosowny akt notarialny. 22 grudnia odbyło się pierwsze Nadzwyczajne Zgromadzenie Wspólników, które powołało przewodniczącego i członków rady nadzorczej. Jednym z tych ostatnich, została Stanisława Popadiuk, urzędniczka z Urzędu Miasta w Raciborzu, która posiadała uprawnienia do zasiadania w radach nadzorczych.
Nie udało się
Spółka Obrotu Energią funkcjonowała do czerwca 2012 roku kiedy gminy podjęły decyzję o jej likwidacji. Powód? Gminy na terenie których działał PEC dążyły do skomunalizowania i w efekcie do przejęcia rynku ciepła na swoich terenach. Zadanie jednak nie zostało zrealizowane z uwagi na to, że minister skarbu państwa podpisał ze Spółką Energetyczną Jastrzębie S.A. umowę sprzedaży 85 proc. akcji spółki PEC. Również latem 2012 roku złożono do Krajowego Rejestru Sądowego odpowiedni wniosek i postawiono spółkę w stan likwidacji. Likwidatorem został jej dotychczasowy prezes Zbigniew Maroszek. Mimo iż Spółka Obrotu Energią była w likwidacji, cały czas funkcjonowała w niej rada nadzorcza. Jak wynika z KRS, co najmniej do końca 2012 roku SGE nie została wykreślona z rejestru. Jesienią Stanisława Popadiuk równocześnie zasiadając jeszcze w postawionej w stan likwidacji SGE weszła do rady nadzorczej miejskiej spółki Zakładu Gospodarowania Odpadów. 29 listopada 2012 już jako przewodnicząca rady nadzorczej poprowadziła posiedzenie, na którym wybrano prezesa zarządu – Władysława Konopkę.
Nie będzie konsekwencji?
Zgodnie z przepisami prawa, rada nadzorcza ZGO do listopada 2013 roku mogła mieć nieskutecznie powołanego członka – Stanisławę Popadiuk tym samym rada nadzorcza uległa samoczynnie rozwiązaniu. Czym to skutkuje? W dużym uproszczeniu oznacza to, że podejmowane przez taką radę decyzje mogą być obarczone wadą prawną i praktycznie mogą być nieważne, w tym m.in. powołanie prezesa spółki. Trudno uwierzyć, że prezydent Mirosław Lenk powołując urzędniczkę do rady ZGO zapomniał, że jako współudziałowiec zgłosił ją do reprezentowania gminy Racibórz w Spółce Obrotu Energią i tym samym złamana została ustawa kominowa. Co na to prezydent Mirosław Lenk? – Tych osób w Raciborzu z uprawnieniami do zasiadania w radach nadzorczych nie ma za dużo więc i wyboru jakiegoś dużego nie ma – przyznaje Lenk. – Niestety, pani Popadiuk była w radzie nadzorczej SOE, która jest w likwidacji a powinna być dawno zlikwidowana. Nie ma problemu pobierania podwójnych wynagrodzeń – dodaje. Zachodzi obawa, że nieistniejąca rada nadzorcza powołała nieskutecznie prezesa zarządu, z którym podpisano umowę o pracę. Nieskutecznie powołany zarząd podpisywał umowy z firmami zewnętrznymi itd. – Problem jest podobny do tego w PKS, ale nie widzę tu żadnych skutków dla gminy – ucina prezydent Mirosław Lenk.
Kim jest Stanisława Popadiuk? To pracownica Urzędu Miasta w Raciborzu. Obejmuje tzw. stanowisko ds. kontroli wewnętrznej, sprawdza więc w dużym uproszczeniu pracę innych urzędników tym samym powinna doskonale orientować się w kwestiach prawnych. Tym bardziej, że by zasiadać w radzie nadzorczej spółki samorządowej należy zdać specjalny, ministerialny egzamin lub być doktorem nauk prawnych lub nauk ekonomicznych, radcą prawnym, adwokatem, biegłym rewidentem lub doradcą inwestycyjnym.
Adrian Czarnota
Starosta musi inaczej upominać się o zwrot pieniędzy
Prawnicy starostwa uznali, że wcześniej wypracowana formuła – żądanie, w postaci uchwały zarządu powiatu, od członków rady nadzorczej by zwrócili niesłusznie pobrane wynagrodzenia – jest niewłaściwa. Według radców prawnych, zarząd powiatu powinien jedynie wyrazić swe oczekiwania wobec zarządu spółki PKS, aby dwóch członków rady nadzorczej oddało pieniądze. Takie zgłoszenie oczekiwania wpisano do protokołu Walnego Zgromadzenia Wspólników PKS Racibórz zwołanego w październiku. Są to oczekiwania współwłaściciela jakim jest Powiat Raciborski reprezentowany przez zarząd, kierowany przez starostę Adama Hajduka. Jaką moc ma takie stanowisko zarządu powiatu? – spytaliśmy włodarza na konferencji po ostatniej sesji rady powiatu. Ten odparł, że prawnik PKS domaga się od zarządu powiatu wyrażenia stanowiska w formie jego uchwały, a mecenas wynajęty przez starostwo twierdzi, że wspólnik w spółce powiatowej nie może niczego nakazać jej zarządowi, a jedynie rozlicza go z oczekiwań. – Jest dylemat. Prawnicy mają jeszcze usiąść i ustalić wspólne stanowisko – zapowiedział Hajduk. – Niezależnie od procedur, zarząd powiatu uważa, że pieniądze pobrane przez członków rady nadzroczej powinny zostać zwrócone – dodaje szef zarządu powiatu.
(mw)
Ludzie
Przewodniczący Rady Miasta Racibórz, były prezydent.