Dodatki mieszkaniowe jak kula u nogi
W Kuźni Raciborskiej myślą jak walczyć z naciąganiem na dodatek mieszkaniowy.
Budżet gminy Kuźnia Raciborska co roku jest obciążany dodatkami mieszkaniowymi, które przyznawane są mieszkańcom z problemami finansowymi. Dodatek to dopłata do kosztów utrzymania mieszkania lub domu. W całej gminie w ciągu roku skorzystano z niego w 234 przypadkach na 258 złożonych wniosków spośród 1 tysiąca mieszkań gminnych. Mówiła o tym na sesji rady miejskiej Marcelina Waśniowska, radna i szefowa komisji finansów. Z krytyką odniosła się do tego, że urząd co roku wydaje na dodatki około 250 tys. zł.
Burmistrz Rita Serafin wyjaśniła, że trudno zweryfikować czy wnioskodawcom rzeczywiście należy się dodatek mieszkaniowy. Często chodzi o osoby pracujące na czarno lub za granicą. Częściowo mają tu pomóc kontrole pracownika urzędu, który ma ocenić standard mieszkania osób chcących skorzystać z tej pomocy. – Tam gdzie stwierdzi wyższy standard, odmawiamy przyznania dodatku. Kontrole wpłynęły też na liczbę składanych wniosków. Ludzie wiedząc, że może ktoś ich skontrolować nie składali wniosku – powiedziała. Okazało się jednak, że tym, którym odmówiono, a którzy się od decyzji urzędników odwołali, dodatek został przyznany decyzją Samorządowego Kolegium Odwoławczego.
Burmistrz przyznała, że magistrat ma ograniczone możliwości co do cięcia kosztów w tym sektorze. Dodatkowo zapowiedziała, że zbliżają się kolejne zmiany w prawie, zgodnie z którym i gminy będą dopłacać najbiedniejszym do opłat za energię.
Manfred Wrona, przewodniczący rady miejskiej, sugerował aby rozważyć przekazanie rozpatrywania wniosków o dopłaty Gminnemu Ośrodkowi Pomocy Społecznej. Tu lepiej mają znać realia panujące w domach wnioskodawców.
Ewentualne zmiany mogłyby wejść w życie już w przyszłym roku.
(woj)