Alkomat w każdym samochodzie - my dmuchamy czy nas dmuchają?
My dmuchamy czy nas dmuchają? Populizm najnowszych pomysłów rządu na zwalczanie pijanych kierowców przypomina, że w tym roku odbędą się wybory. Najbardziej jednak wkurza mnie, że władza chyba uważa, że wystarczy głośno krzyknąć, wskazać pijaków za kółkiem jako wroga publicznego, a gniew ludu (i niestety znacznej części mediów) skieruje się tylko przeciw nim. A miliony Polaków, zamiast pytać o takie duperele jak OFE, bezrobocie, deficyt budżetu, wyludnianie kraju, uzależnienie od rosyjskiego gazu czy stan naszych dróg, zajmą się debatą, gdzie kupić najtańszy alkomat.
Ankieta
W 2012 roku osoby pod wpływem alkoholu spowodowały w naszym kraju 12 proc. wypadków drogowych ogółem. W ich wyniku zginęły 584 osoby, co stanowi 15 proc. wszystkich ofiar. To oczywiście straszna i, przede wszystkim, niepotrzebna tragedia. Nikt nie kwestionuje tego, że dla pijanych morderców (i kandydatów na nich) nie powinno być usprawiedliwienia. Złapanych należy surowo osądzić, a potencjalnych wyłapywać zanim kogoś zabiją. Mój sprzeciw budzi jednak cynizm i nieudolność z jaką się to robi.
Sąsiad zadzwoni
Cynizm zaczyna się od tego, że dopóki na polskich drogach ludzie giną pojedynczo, a nie zbiorowo (jak niedawno w Kamieniu Pomorskim) to jakoś nikt tego nie zauważa. Po prostu z jednostkowych tragedii trudniej zrobić początek efektownej kampanii. Irytuje mnie także socjotechnika mająca na celu wywołanie wrażenia, że na polskich drogach ludzie giną tylko przez pijaków. Tymczasem 85 proc. ofiar traci życie z innych powodów. W dużej mierze dlatego, że mamy zbyt mało dróg, zbyt wiele szos jest w fatalnym stanie, że dopuszczamy do ruchu złom z całej Europy, kiepsko kształcimy kierowców, że panuje społeczne przyzwolenie na brawurę, a nawet jazdę po pijaku. W Niemczech, z którymi tak lubimy się porównywać, liczba zgonów i rannych w wypadkach drogowych zmniejsza się od wielu lat. Eksperci podkreślają, że tajemnicą sukcesu jest świetna infrastruktura drogowa, skuteczna policja i sądy, ale także przemyślane kampanie informacyjne i edukacyjne. Polegają one głównie na prowadzeniu stałej (a nie doraźnej) kampanii społecznej pokazującej skutki jazdy „na gazie”, kierowaniu przyłapanych z promilami na specjalne „kursy wyobraźni”, rozpoczynaniu edukacji przyszłych kierowców już w szkołach. No i tam pijak kierujący pojazdem nie ma akceptacji otoczenia. Jak powiedział mi kiedyś znajomy z Bawarii, „nawet twój sąsiad zadzwoni na policję, kiedy zobaczy cię pijanego za kółkiem, bo boi się, że możesz przejechać jego dziecko wracające ze szkoły”. A u nas jazda „na bani” wywołuje co najwyżej obojętność.
Surowe w sam raz
Takie działania to jednak program na lata. Nie przynoszą efektów od razu i nie podniosą błyskawicznie słupków w sondażach przed wyborami. Dużo łatwiej wystrzelić w kierunku wyborców zgrabny fajerwerk pt. „Mordercy za kierownicą – idziemy po was”. Jeszcze bardziej zaostrzymy kary! Wszystkich pijaków wsadzimy do więzienia, a pozostałych „puścimy w skarpetkach” za pomocą grzywien po 100 tys. zł! Nie jestem prawnikiem, więc nie będę się pastwił nad prawnym sensem proponowanych zmian. Wielu specjalistów uważa jednak, że wcale nie trzeba majstrować przy naszym prawie. Polskie przepisy wcale nie odbiegają od rozwiązań stosowanych w krajach, które dużo lepiej radzą sobie ze zwalczaniem pijanych za kółkiem. Sędziowie już dziś mogą orzekać zróżnicowane i adekwatne kary, mogą nakazywać publikację wizerunku pijanych kierowców w mediach. Trzeba zatem tylko obecne prawo lepiej stosować. A to oznacza, że skuteczniej musi działać policja i sądy. Kierowcy – pijacy muszą być wyłapywani, a kary nieuchronne, dotkliwe i pouczające. Jeden z moich rozmówców – doświadczony sędzia – uważa, że domaganie się bezwzględnej kary więzienia dla wszystkich złapanych „pod wpływem” to absurd. Nie można wrzucać do jednego worka tych, którzy w dobrej wierze wsiedli za kierownicę „wczorajsi” z potencjalnymi zabójcami jeżdżącymi z ponad 2 promilami we krwi. Podobnie nie ma sensu zabieranie od razu na kilkanaście lat prawa jazdy przyłapanym pierwszy raz czy nakładanie na nich kilkudziesięciotysięcznych kar. Trzeba te przypadki rozpatrywać indywidualnie bo w większości znacznie niższa kara spełni swoją rolę. Nie trzeba od razu rujnować tym ludziom i ich rodzinom życia.
Najbardziej kuriozalnym z przedstawionych przez premiera pomysłów jest wprowadzenie, oczywiście na koszt kierowców, obowiązku wyposażenia wszystkich samochodów w alkomaty. Już widzę, jak pijak, który w Kamieniu Pomorskim zabił sześć osób, grzecznie dmucha w automat i zamiast wsiąść do swojego bmw idzie na postój taxi! Okazuje się jednak, że premier chce w ten sposób rozwiązać tylko problem tzw. przypadkowych nietrzeźwych czyli tych, którzy siadają za kierownicą bo są przekonani, że już zdążyli wytrzeźwieć. Obowiązku korzystania z własnych alkomatów jednak… nie będzie, a ewentualne wyniki dmuchania nie będą honorowane ani przez policję, ani ewentualnie sąd. Po co w takim razie te alkomaty? I czy w praktyce pomysł nie przyniesie więcej szkód niż pożytku jeśli niepewny lub źle użyty przez kierowcę sprzęt da mu złudne poczucie trzeźwości (a tym samym przyzwolenie na jazdę samochodem), gdy tymczasem wcale trzeźwy może on nie być? Politycy i urzędnicy, którym dziennikarze wytykają absurdalność tego pomysłu powołują się na Francję, gdzie on rzekomo działa. Noo, niezły wzór sobie wybrali. Po pierwsze francuscy pijacy mają dwukrotnie wyższy udział procentowy w wypadkach drogowych ogółem niż polscy czyli Francja też sobie z problemem nie radzi. Po drugie, łatwo wyguglować na pierwszym lepszym francuskim portalu, że eksperyment z alkomatami zakończył się tam raczej klapą. Obecnie wygląda to tak, że niby jest obowiązek posiadania alkomatu, ale zrezygnowano z nakładania mandatów za jego brak, czyli przepis jest martwy. Francuzi postawili za to na wzmożone kontrole policyjne. W ubiegłym roku ponad 10 mln razy sprawdzali trzeźwość kierowców, co zapewne przyniesie lepsze efekty.
Handlowcy się cieszą
A u nas na razie ręce zacierają tylko sprzedawcy alkomatów. W końcu bezpłatna reklama z udziałem premiera może im przynieść miliony. Czy powstrzyma tych, którzy stanowią na drogach największe zagrożenie? Wątpię. Czy poprawi sondaże? Też nie można być pewnym. Jedyne czego można być pewnym to to, że za jakiś czas premier przedstawi nam nowego wroga, przeciwko któremu powinniśmy się zjednoczyć. Byli już kibole, hazardziści, sprzedawcy dopalaczy, pedofile, teraz są pijani kierowcy. Kto następny?
Arkadiusz Gruchot
21 komentarzy
Śledź tę dyskusjęTo wszystko nazywa się socjalizm, przywileje milicji były takie same. Głosujecie na socjalistów, to też macie takie jaja, ja głosuję na Nową Prawicę, to też wiem czemu są takie jaja i mnie wcale nie dziwią.
tu jest jeszcze jeden drań - ten lekarz , który wystawił mu zwolnienie.
"Policjant przeniesiony. Twierdzi, że nie on prowadził
Policjant poddał się badaniu na alkomacie blisko dobę po zdarzeniu
Zderzenie wyglądało bardzo gronie. Kierowca srebrnego audi najpierw uderzył w inny pojazd, a następnie w drzewo. Zamiast zatrzymać się dodał gazu i uciekł z miejsca zdarzenia. Kierowca zgubił na miejscu tablicę rejestracyjną relacjonuje podkomisarz Mirosław Szymański, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Policji w Raciborzu. Policjanci szybko ustalili adres zamieszkania szofera. Pod domem ujawnilimy srebrne audi z uszkodzeniami. Kierowcy jednak nie było w domu. Auto należy do mieszkańca Raciborza. Ustalamy okolicznoci zdarzenia tłumaczył dzień po kolizji rzecznik. Z naszych informacji wynika, że nie była to zwyczajna kolizja. Samochód jest zarejestrowany na Dariusza D. podkomisarza z wydziału do walki z przestępczości gospodarczej. Pikanterii sprawie dodaje fakt, że policjant miał być widziany przed kolizją w lokalu przy ulicy Jana Pawła gdzie się bawił. Zawiadomienie o kolizji przyjęto 9 stycznia po godzinie 7.00. W czwartek, dzień po kolizji policjant nie pojawił się w pracy.
Policjant pojawił się w komendzie
Jak ustalilimy, dzień po kolizji 9 stycznia około godziny 21.00 policjant zgłosił się na komendę. Przyniósł zwolnienie lekarskie, bo tego dnia nie pojawił się na służbie. Został przebadany na alkomacie był trzewy. Pobrano mu również krew do analizy. Policjant został przesłuchany przez kolegów. Twierdzi, że tego dnia nie prowadził pojazdu, nie chce jednak wskazać kierowcy. Zeznawać nie chcš również inni policjanci, którzy tego wieczoru mieli się bawić w lokalu Dzika Róża w Raciborzu. Policjant już został przeniesiony do wydziału prewencji." to cytat z" Nowin Wodzisławskich"
Niech przykładem będzie - "Policjant przeniesiony. Twierdzi, że nie on prowadził
Policjant poddał się badaniu na alkomacie blisko dobę po zdarzeniu" co więcej pisać to tylko w POlsce na "zielonej wyspie"
Kolejna akcja polityczna pod tytułem"PR i pic". Nic nie rozwiązuje , ale definiuje czujność i wrażliwość władzy na problemy obywateli . Nie ma już postawy obywatelskiej , która zabrania imprezowiczom wsiadania do samochodów . Mamy za to fatalne przykłady przyłapanych za kółkiem pijanych posłów , sędziów , prokuratorów czy policjantów i obserwujemy jak im to uchodzi lub jak ich "Środowisko Ochrony Praw i Obywatelskiej Cnoty" ich broni zamiast piętnować . Ja proponuję oprócz alkomatów dodatkowo kastrację wszystkich pod wpływem za kółkiem i podpisanie umowy z Rosją o wywózce na Sybir na trzy lata .
acha powiym cos !! znom dobrze policja , wola sie z nimi spotkac kolezensko, ale je taki ,problym !! oni by wychytali wiecyj podpitych , ale tak 4-6 chyconych styknie na jedyn patrol , bo maja za duzo roboty papiorkowej , tako biurokracjo je !!, alkochol jest do ludzi ale trzeba byc odpowiedzialnym !!! Alkomat nic nie pomoze miec takim ludzia , ze pija -a potym za wszelko cyna chca do dom wrocic ,,, autym ;;; a mono sie udo !! abo pijom w Niedziela -a w poniedzialek na 6 robic , to mo kajs taki sredni czlowiek kajs 2 promile rano !!!!!!!!!!!!!!!! abo wiecej !! wiym po sobie , ganba sie prziznac !! taki alkomat dobro rzecz !! miec ! to sie dowiy som czlowiek kim jest !!! jo mom za 10euro taki i pokazuje skala i zgadzo sie trocha z policyjnym .pozdrawiam wszystkich !!!
Jo popijom to mom alkomat , moga jechac i po 6 piwach , ale mom strach o prawo jazdy , mom na wszystko !! taki szmyty stracic to przejebane , jak mi cos pokoze abo czuja sie cos nie tak , to zonka prowadzi , abo nie jada nikaj az czystych je , pozdrowionka Adi . Prost !!
do strichol widze jak chlecie i siadcie za kó♦lko-bo moze sie uda. nie odpowioedzialne zachowanie
Jestem zdecydowanie za tym, żeby w każdym aucie był alkomat i nie musi to być nawet regulowane ustawą. Wystarczy zdrowy rozsądek. Piłeś konkretniej w sobotę, niedzielę - w poniedziałek rano siadasz za kierownicą ? Zbadaj się alkomatem. Sam dla siebie. Wydaje ci się że wszystko ok, czujesz się wyspany, Policja zatrzymuje, dmuchasz w alkomat i... niespodzianka 0,5 promila.
Gorole po wódzie i tak alkomatu w aucie nie znejdą, wiync bezsensu prawo.
do zbiku;;;;;chyba ci SLĄZAK jeszcze nie wpie...........dolił!!!!pozdro hadziaj.
To tak jak z prawem jazdy. Jeśli komuś cofną uprawnienia to i tak będzie jeździł dalej, bo ma to we krwi i żaden dokument to tego nie jest mu potrzebny.
od 6 lat obiecuje i tyle co robi ten nieudacznik od malowania kominów
To są jaja. Trzeba mieć alkomat, ale nie trzeba go używać. Ja wysiadam!
Kto bydzie chciał jechać-prowadzić pod wpływem alkoholu to choćby w aucie miał 100 alkomatów to i tak pojedzie!!!!!!!!!!ciekawe jaki znajomy premiera lub ministra chce fabryka ALCOTESTÓW otworzyć.!!!!!!!banda idiotów i debili w tym naszym Nędznym kraju!!!!!
@mhl999-nawet fajnie.Ja mam taki alkomat co mi po 3 piwach pokazuje 0,00 to mogę jechać :-))
alkomaty to jedynie idealny przykład na debilizm władzy i to jakie podejmuje decyzje. po raz kolejny władza traktuje wszystkich jak złodziei i przestępców - profilaktycznie rzecz jasna, w trosce o rzekome, pełne złudzeń, bezpieczeństwo.
no właśnie tak jest to kierowane przez media,aby premier nie musiał się tłumaczyc z swojego nieudacznictwa,tylko tematy zastępcze jak alkomaty.A to że jest jak jest w tym kraju to nikt z dziennikarzy nie zapyta premiera,bo albo sie boi albo jest cenzura,jak za PRL,i premiera dzialania tez przypominaja te czasy
Dyskusja: